Frontem do Syrii: Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, czyli o tym jak Kurdowie dla swojego przetrwania zrezygnowali z aspiracji niepodległościowych.

Ostatnim razem, pisząc o tureckiej ofensywie wymierzonej w Kurdów pisałem, że jedyną szansą dla tych drugich jest oddanie się pod parasol ochronny syryjskiego prezydenta Bashara al-Assada. Kurdowie wiedząc, że są skazani na militarną porażkę, a poza tym upewniając się, że zostali opuszczeni przez swoich sojuszników (wojska amerykańskie są w trakcie pełnego wycofania się do Iraku, swój odwrót potwierdzili tez Francuzi i zapewne na to samo zdecydują się wojska brytyjskie oraz włoskie) zdecydowali się podjąć jedyny racjonalny krok.

Wczoraj wieczorem na mocy porozumienia na linii SDF (Syryjskie Siły Demokratyczne, zdominowane przez Kurdów) – SAA (Syryjska Armia Arabska, lojalna wobec Bashara al-Assada) żołnierze tej drugiej wkroczyli na teren północno-wschodniej Syrii. Przypomnę, że rozpoczęta kilka dni temu turecka ofensywa ma na celu przejęcie tego obszaru, który dotychczas kontrolowało SDF (a upraszczając Kurdowie). Celem operacji rozpoczętej wczoraj przez SAA jest uniemożliwienie tureckiej armii (oraz protureckich najemników z TFSA) przejęcia kontroli nad północną Syrią.

Od wczorajszego wieczora pojawiało się mnóstwo sprzecznych informacji i plotek na temat szczegółów tych wydarzeń.

Dziennikarze i obserwatorzy prześcigali się w informowaniu o rzekomych walkach pomiędzy armią syryjską, a turecką. Informowano nawet o amerykańskich nalotach wymierzonych w konwoje SAA. Według moich najlepszych informacji nic z tego nie jest prawdą.
Rzeczywistość rysuje się następująco.

W dniu wczorajszym strona kurdyjska i rządowa doszły do porozumienia, którego szczegółów nie znamy, ale które można streścić do następującej konstatacji. Pod kontrolę rządową wrócą wszystkie (lub niemal wszystkie) tereny dotychczas kontrolowane przez SDF w zamian za co SAA zatrzyma turecką ofensywę. Nie oznacza to oczywiście, że syryjska armia rozpocznie walkę z siłami tureckimi. Nie jest to niezbędne. Wystarczy, że na froncie oddziały kurdyjskie zostaną zastąpione przez żołnierzy armii syryjskiej. Już sam ten fakt zatrzyma zapędy Erdogana. Turecki prezydent nie odważy się na otwarty konflikt na linii Turcja-Syria. Głównie dlatego, że za tą drugą stoi Rosja, a przede wszystkim stacjonujący w Syrii (na terenach wyzwolonych już przez armię syryjską) rosyjski kontyngent wojskowy.

Armia syryjska wkroczyła (to zostało już potwierdzone) na kilka obszarów północno-wschodniej Syrii.

Pierwszy konwój SAA wjechał do miasta Manbij znajdującego się w mufahazie (prowincji) Aleppo leżącego po zachodniej stronie Eufratu. Kontrola nad tym obszarem zawsze była jednym z głównych celów Erdogana, dlatego zabezpieczenie tego obszaru było tak kluczowe.

Kolejne odziały syryjskiej armii przekroczyły Eufrat i weszły do prowincji Raqqa przejmując kontrolę na miastami Raqqa oraz Tabqa oraz strategicznym lotniskiem wojskowym Tabqa. Jest to o tyle istotne, że syryjska armia wraca na te obszary po pięciu latach, gdyż w 2014 utraciła je na rzecz wtedy jeszcze rosnącego w siłę Państwa Islamskiego (IS). Tabqa i przyległe do niej lotnisko wojskowe zostały zdobyte przez oddziały IS w sierpniu 2014 roku. Po ich zajęciu bojownicy IS przeprowadzili pokazową egzekucję ponad 200 syryjskich żołnierze, którzy trafili wcześniej do niewoli. Niedługo po zdobyciu tych obszarów Państwo islamskie opublikowało nagranie pokazujące przemarsz przez pustynne obszary pod Raqqą około 200 schwytanych syryjskich żołnierzy oraz ich masakrę. Prowincja Raqqa została wyzwolona spod panowania Państwa Islamskiego w czasie ofensywy Syryjskich Sił Demokratycznych w roku 2017.

Ponadto odziały SAA przejęły pełną kontrolę nad miastami al-Hasakah i Al-Qamishli w prowincji Hasakah. Jest to prowincja granicząca bezpośrednio z Turcją i objęte turecką ofensywą. Przejęcie przez syryjską armię kontroli nad tymi obszarami było o tyle ułatwione, że syryjska armia nieprzerwanie od początku wojny w Syrii kontrolowała lotnisko pod al-Qamishli, część tego miasta oraz rozległe obszary pod nim. Podobnie w przypadku miasta al-Hasakah armia stacjonowała w bazach pod miastem pozostawiając kontrolę siłom kurdyjskim.

W ciągu najbliższych godzin i dni syryjska armia ma przejąć kontrolę nad resztą terenów leżących po wschodniej stronie Eufratu, w tym miastem Kobane.

Co najważniejsze – Rosja i Syria wprowadziły nad północną Syrią strefę zakazu lotów (dotyczy to oczywiście Turcji), czym w pełni zablokowano możliwości dalszych postępów tureckich wojsk i protureckich najemników (TFSA). Nawet gdyby część oddziałów rebelianckich wspieranych przez Turcję chciała prowadzić dalszą ofensywę musi liczyć się z realnym zagrożeniem nalotów rosyjskiego i syryjskiego lotnictwa.

Obie strony (Kurdowie i syryjski rząd) zgodziły się by w przyszłości porozumieć się co do powojennego kształtu Syrii, ale temat ten został na chwilę obecną odłożony w czasie by w pełni skupić się na zatrzymaniu tureckiego walca. Nie ulega najmniejszym wątpliwościom, że tym samym Kurdowie zrezygnowali ze swoich aspiracji co do szerszej autonomii, czy idąc jeszcze dalej z federalizacji państwa. Teraz wszelkie karty będzie rozdawał Bashar al-Assad (lub co bardziej realne Władimir Putin), który nie będzie miał żadnych powodów by zgadzać się na utratę pełnego zwierzchnictwa nad częścią syryjskiego terytorium. To przede wszystkim nie w jego stylu, a poza tym pójście z jego strony na daleko idące ustępstwa względem Kurdów byłoby bardzo źle odebrane przez wojskowych.

Assad tym ruchem odnosi kilka sukcesów.

Po pierwsze blokuje dalszą ekspansję Turcji i zabezpiecza integralność terytorialną Syrii.
Po drugie Assad odzyskuje kontrolę nad całą wschodnią Syrią.

Po trzecie, syryjska administracja odzyskuje kontrolę na złożami ropy i gazu na wschodzie Syrii.

Po czwarte, uniknięto walk z SDF-em i dalszego rozlewu syryjskiej krwi.

To największy jak do tej pory krok zmierzający do zakończenia trwającej od 2012 roku wojny w Syrii.

Porozumienie nie oznacza, że bojownicy SDF-u złożą broń. Będą oni sprawować wspólną kontrolę wraz z żołnierzami Syryjskiej Armii Arabskiej oraz oddziałami rosyjskimi nad terenami północno-wschodniej i wschodniej Syrii. Podobnie lokalna administracja – nie zostanie ona zlikwidowana i dalej będzie sprawować władzę.

Sytuacja zmienia się więc dynamicznie. Na chwilę obecną Kurdowie ocalili swoją tkankę narodową i uchronili się przed widmem czystek etnicznych, ale zmuszeni byli zrezygnować ze swoich aspiracji narodowych. Assad odzyskał lub zaraz odzyska kontrolę nad niemal całą Syrią i przypieczętuje tym swoje pełne zwycięstwo. Może wydawać się, że Erdogan został rozegrany przez Assada i Putina i wysoce prawdopodobne że tak właśnie jest, ale to co było dla jego polityki i dla Turcji największym zagrożeniem, a więc pewna forma kurdyjskiej podmiotowości u granic Turcji odeszła w niebyt.

Największym przegranym i skompromitowanym na arenie międzynarodowej, ale przede wszystkim na własnym podwórku krajowej polityki jest Donald Trump. Jeżeli realnie myślał o reelekcji to działaniami z ostatnich dni prawdopodobnie zaprzepaścił swoje szanse. Stany Zjednoczone utraciły jakakolwiek wpływ na powojenną Syrię. Amerykańscy żołnierze zostali zmuszeni do pospiesznej ewakuacji pod ostrzałem tureckiej artylerii i naporem tureckiej, a z drugiej strony syryjskiej armii. 1000 amerykańskich żołnierzy utknęło (prawdopodobnie czasowo, bo żadna strona konfliktu nie będzie chciała zagrozić ich życiu) pod Kobane. Sytuacji nie da się nazwać inaczej niż klęską. Pierwszy raz od wojny w Wietnamie amerykańscy żołnierze zostaną zmuszeni do ewakuacji.

Warto na zakończenie zacytować słowa Mazluma Kobani (Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Syryjskich Sił Demokratycznych: „Wiemy, że musieliśmy podjąć bolesny kompromis z Moskwą i Assadem, ale jeżeli mieliśmy wybierać między kompromisem, a ludobójstwem naszych ludzi [Kurdów], zdecydowanie wybraliśmy ich przetrwanie”.

Zapraszamy na stronę Frontem do Syrii https://www.facebook.com/frontemdosyrii/

Redakcja

Czytaj Wcześniejszy

Stanisław Piasecki: Imperializm Idei

Czytaj Następny

Rozmowa z przedstawicielem Stowarzyszenia Polaków w Wenezueli #1

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *