Wywiad z dyrektorem Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego Mateuszem Kotasem

„W ciągu roku mamy od 15 do 20 inicjatyw, plus kilka imprez podczas wakacji, co daje nam 2-3 akcje na miesiąc, co jest dobrą średnią. I ten wynik chcielibyśmy utrzymać, ponieważ muzeum w żaden sposób nie jest dotowane. Wszystkie osoby zaangażowane w jego prace pracują non-profit, nikt nie pobiera pensji, każdy pracuje dla idei. Każdy poświęca swój prywatny czas” - mówi kol. Mateusz Kotas, dyrektor Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego w Jelczu-Laskowicach.

Narodowcy.net: Ostatni raz Kolega na łamach Narodowcy.net gościł w grudniu 2020 r. Od tego momentu minęły już dwa lata i od tego czasu wiele spraw uległo zmianie.

Mateusz Kotas: Tak, dwa lata do dużo czasu. Jesteśmy w innym miejscu.

Między innymi nastąpił postęp w digitalizacji publikacji myśli narodowej. Dwa lata temu pisaliśmy, że w ramach realizacji „Projektu Digitalizacji”, który został dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przy współpracy z Fundacją Wczoraj i Jutro, udostępniono w formacie cyfrowym 33 pozycji. Jak wygląda dalszy postęp prac?

Te 33 pozycje nie oddaje do końce tego co robimy. Rok rocznie jest to 3,5 tys. stron zdigitalizowanego dorobku myśli narodowej. Przez te 3 lata to ponad 10 tys. stron dzieł różnych. Zaczęliśmy od klasyki, czyli Romana Dmowskiego czy Jana Ludwika Popławskiego, następnie schodząc do drugiego garnituru endeckiego, a później do trzeciego. W 2022 r. były to 32 pozycje, kolejne 3 tys. stron. Mniej znani autorzy, ale raczej ideolodzy Stronnictwa Narodowego odnoszący się do bieżących spraw, chcemy pokazać jak najszerzej myśl narodową. Nie tylko tę najbardziej znaną sygnowaną takimi nazwiskami jak Giertych, Wasiutyński czy Gluziński. Weszliśmy w inny układ, to znaczy pracowaliśmy nad dokumentami powiatowymi czy wojewódzkimi przedstawicieli Stronnictwa Narodowego. A także w dokumenty związane z ogólnym funkcjonowaniem ruchu wszechpolskiego. Skupiliśmy się na broszurach ideowych, poszerzyliśmy to częściowo o spuściznę ruchu narodowego na wychodźtwie w Londynie. I chyba to się udało przekrojowo zrobić. Zahaczyliśmy o rozłamowców takich jak Drobnik po to, aby pokazać szerokie spektrum ruchu narodowego i nie zamykać się na żaden prąd, ale pokazywać bogactwo ruchu narodowego, które było tak szerokie. W porównaniu do dzisiejszych czasów to projekt Konfederacji nie jest wcale tak szeroki jak komuś mogłoby się wydawać w porównaniu z przedwojennym ruchem narodowym.

Fot. Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego

W tym aspekcie postawił bym kropkę. A co się zmieniło? Po okresie pandemii częściowo wróciliśmy do normalnego funkcjonowania, a w międzyczasie udało się pozyskać środki z Funduszu Patriotycznego. Muzeum jest obecnie w nowej siedzibie. Nowa siedziba, nowe możliwości, nowa przestrzeń. Warunki pracy przy digitalizacji są bardziej komfortowe. Stworzyliśmy wyodrębnione pomieszczenie archiwizacyjne, gdzie pracuje się na dokumentach i książkach. W 2022 r., jeszcze podczas trwania projektu, nie zdążyliśmy z nich skorzystać. Nasze drzwi są otwarte dla każdego, kto chciałyby wykorzystać dogodne warunki i pracować na naszej bazie ponad 4 tys. eksponatów.

Kolega wspomniał o nowej siedzibie. W listopadzie 2021 r. został otwarty Ośrodek Edukacji Historycznej „Ogniwo”. Jaką on pełni funkcję?

Ośrodek Edukacyjno-Historyczny „Ogniwo” jest nowym projektem, nadpisanym niejako nad Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego, po to aby nie skupiać się tylko na myśli narodowej, ale pokazać całość dziejów historii Polski ze szczególnym uwzględnieniem dziejów ruchu narodowego. Skupiliśmy się na historii od momentu zawiązania Ligii Polskiej, która w wyniku rozwoju idei niepodległościowej wykrystalizowała się w Ligę Narodową. Nastąpiła zmiana aksjomatu myślenia na myślenie trójzaborowe i to wszystko pokazujemy. Początek idei wszechpolskiej, początek wydawania „Przeglądu Wszechpolskiego”. Następnie przełom wieku, szukanie pomysłu skąd pozyskać środki na funkcjonowanie myśli, podróże Dmowskiego do Parany w Brazylii. Szukanie tego wychodźtwa i osadnictwa, stąd też jedna z broszur, którą popełnił Dmowski. Później Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne, ogłoszenie programu na zabór rosyjski, wydawanie pism w Galicji. Dalej, idąc przez kolejne gabloty w muzeum napotykamy już sam okres I wojny światowej i jej kulminacyjnego momentu, czyli podpisanie Traktatu Wersalskiego, w którym uczestniczyła delegacja polska na czele z Paderewskim i Dmowskim. Tam byli narodowcy, nie było socjalistów od Piłsudskiego, oni byli w obozie przegranych, w obozie niemieckim, który to podpisywał Traktat jako strona kapitulująca.

Dzięki wytężonej pracy dyplomatycznej Dmowskiego oraz innych członków Komitetu Narodowego Polskiego, Polska została uznana za państwo zwycięskie, a nie zwyciężone. Tutaj w Muzeum prezentujemy oryginalne dokumenty z tamtego okresu, na których pracowali polscy delegaci na konferencji pokojowej w Paryżu. Mamy oryginał Traktatu Wersalskiego.

Pokazujemy w muzeum całą mozaikę polityczną II RP. Prezentujemy gabloty poświęcone Ignacemu Paderewskiemu, Józefowi Piłsudskiemu, Wincentemu Witosowi. Mamy gablotę poświęconą Wojciechowi Trąmpczyńskiemu, pierwszemu marszałkowi Sejmu. Później wchodzimy w salę główną poświęconą ruchowi narodowemu, od przełomu wieków poprzez wszystkie możliwe jego odłamy. Mamy Związek Ludowo-Narodowy, Stronnictwo Narodowe, osobna gablota została poświęcona Narodowej Organizacji Kobiet. Prezentujemy organizacje młodzieżowe jak Młodzież Wszechpolską czy Obóz Wielkiej Polski. No i sam Roman Dmowski w centralnym miejscu. Pamiątki po Dmowskim, jego autografy, plakiety z jego wizerunkiem, cały wachlarz prac, które Dmowski wydał. To jest cała druga sala.

Fot. Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego Dyrektor przemawia podczas otwarcia Ośrodka Edukacyjno-Historycznego „Ogniwo”

W trzeciej sali prezentujemy czasy po roku 1939, czyli okres II wojny światowej, jak wyglądała publicystyka na wychodźstwie. Mamy prace wydawane przez polskich pisarzy w Jerozolimie, w Rzymie, w Bibliotece Orła Białego, Anglii. W tej samej sali znajduje się także gablota poświęcona podziemiu antykomunistycznemu, czyli Narodowym Siłom Zbrojnym.

Ośrodek Edukacyjno-Historyczny oddany jest do dyspozycji nauczycieli oraz grup zorganizowanych. Mamy bardzo szeroką wystawę i duży wybór mozaiki literatury pięknej, tego co stanowiło siłę moralną narodu, co krzepiło do walki. Mamy tutaj klasykę z przedwojennych wydań największych polskich pisarzy jak Kornel Makuszyński, Adolf Nowaczyński czy Henryk Sienkiewicz. Staramy się edukować ludzi, pokazywać im, że wszystkie te wielkie nazwiska to byli endecy z krwi i kości. Współpracujący na stałe z endeckimi pisami, publikujący książki z endeckimi wydawnictwami. Często ludzie nie zdają sobie sprawy, że dzieci omawiając w szkole Gałczyńskiego mają do czynienia z człowiekiem, któremu były bliskie sprawy narodu, który pierwszy profesjonalny tomik poezji wydał w Bibliotece „Prosto z Mostu” wydawanej przez endeków. Czy Kornel Makuszyński, autor „Koziołka Matołka”, który współpracował z endecją, był szwagrem jednego z założycieli ONR-u. Poprzez te przykłady z życia wzięte, otwieramy ludziom oczy na to, że ruch narodowy to nie był margines, to nie była zbieranina ludzi wykolejonych, tylko to był rdzeń narodu jeśli chodzi o twórczość literatury pięknej.

Czytaj także: Jan Mosdorf: Chleb i twórczość

Z racji, że ośrodek znajduje się w Jelczu-Laskowicach, na końcu nie mogło zabraknąć miejscowego akcentu, czyli Jelczańskich Zakładów Samochodowych. Ale zanim powstał Jelcz, to jeszcze za czasów niemieckich rządów na tych ziemiach istniał obóz Fünfteichen, filia obozu w Gross-Rosen, w Miłoszycach 2 km od Jelcza. Upamiętniamy też jednostkę Sokołów, miejscowych wyklętych. Młodzież 16-17 lat, która zalazła poniemiecką broń i założyła organizację podziemną. Następnie zostali oni wyłapani przez UB, 2 lata spędzili na przesłuchaniach i do lat 90 pracowali na kompani karnej w Jelczu. Tylko jeden z nich wciąż żyje, pan Aleksander Tsznadel, który współpracuje z muzeum, czy raczej my współpracujemy z nim, bo to już osoba wiekowa. Staram się w muzeum kultywować pamięć o miejscowych wyklętych.

Ośrodek jest również wyposażony w projektor, duży ekran, skaner multimedialny. Można tu przeprowadzać konferencje naukowe, spotkania, wieczorki literackie, wydarzenia artystyczne. Bardzo szeroka koncepcja, również do wynajmu komercyjnego dla podmiotów zewnętrznych po to, aby budynek na siebie zarabiał, żeby to nie była tylko chwilowa ekscytacja. Budynek musi funkcjonować, zarabiać na siebie, tworzyć kulturę lokalnie.

Czy młodzi adepci nauk historycznych i politologicznych korzystają z bogatego zasobu Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego?

Tak, coraz częściej. Zawdzięczamy to m.in. temu, że muzeum zbiera nie tylko eksponaty z epoki, ale również te bieżące.

Zapoczątkowaliśmy ciekawy trend, mam nadzieję, że za pośrednictwem portalu Narodowcy.net szersze grono dowie się, że jest taka możliwość. Chodzi o to, że osoby, które piszą prace licencjackie, magisterskie, doktorskie z zakresu wiedzy o ruchu narodowym czy o ludziach związanych z myślą narodową, przesyłają do muzeum kopie swojej pracy, aby zasiliła nasze zbiory. Naszym celem jest to, by pisząc kolejne prace ludzie mogli korzystać nie z podręczników czy prac napisanych często przez osoby niechętne ruchowi narodowemu, a z naszych zasobów wiedzy fachowej, żeby nie powielać niektórych błędów.

Narodowcy pisząc o zagadnieniach narodowych sięgają do źródła i nie wyrywają z kontekstu niepochlebnych cytatów, tylko starają się obszernie cytować faktycznych twórców narodowych. Wspieramy w ten sposób także „swoich” twórców, stąd też na przyszłość chciałbym otworzyć pismo historyczne, które pozwoli młodym ludziom pisać na tematy historyczne, regionalne związane z ruchem narodowym. Nie zawsze temat jest na 30, 50, 200 stron publikacji, czasami jest to temat na kilka, kilkanaście stron i 3 zdjęcia, ale pokazuje coś nowego, ciekawego, co odnosi się do idei i jest cenne pomimo nawet skromnych informacji.

Czy kolega zauważył może jakie tematy z zagadnienia polskiego nacjonalizmu najbardziej interesują badaczy?

Trudno powiedzieć co najbardziej ludzi interesuje. Najbardziej dziwi mnie to, że ludzie interesują się klasyką, tekstami znanych twórców narodowych jak Dmowski, Wasiutyński, Doboszyński, Gluziński, biorą je na żywca i to chcą czytać.

Nie ma tendencji takiej (mam nadzieje, że to się zmieni pod wpływem muzeum), że ludzie szukają korelacji „Endecja a…”, na przykład „Endecja a Katolicka Nauka Społeczna”, Endecja a zagadnienie samorządu”, „Endecja a zagadnienia społeczne”. Zauważyłem, że twórców związanych z narodową demokracją, którzy pisali na te tematy, było naprawdę sporo. Jest mnóstwo zagadnień do opisania, takich jak stosunek narodowej demokracji do kwestii własności ziemskiej czy agrarnej szeroko ujmując. Temat wydawałoby się ważny, ponieważ rolnictwo zawsze było istotną częścią gospodarki krajowej, a nie ma takiego kompleksowego opracowanie na ten temat.

Fot. Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego

Przynajmniej ja nie znam takiego. Są prace księdza Lutosławskiego czy Mariana Kiniorskiego - mniej znanych twórców dla szerokiego ogółu endeckiego, którzy wgryzali się w te tematy. Czy chociażby publikacje z prasy lokalnej żywieczczyzny, którą współorganizował Edward Zajączek, która właśnie dotykała tych kwestii agrarnych.

Ciekawe jest też zagadnienie jak endecja rozumiała samorządność. W najnowszej edycji digitalizacji zbiorów również wrzuciliśmy broszurę Stronnictwa Narodowego „Jak mamy pracować w samorządzie” z 1938 r.. To ciekawa, nieznana dotąd pozycja, licząca kilkanaście stron. Wyjaśniono w niej „Po co? Gdzie? Jak? Do czego służy samorząd?” i kto z ramienia ruchu narodowego powinien się z nim znaleźć i jakie miał wykonywać zadania.

Na oficjalnym profilu Muzeum można zauważyć, że placówka angażuje się w lokalne życie społeczne. W jaki sposób?

Tak, muzeum angażowało się społecznie od początku funkcjonowania do powstania Ośrodka Edukacyjno-Historycznego „Ogniwo”, który teraz przejął inicjatywę. Są to jednak wciąż te same osoby, te same idee, te same założenia. Organizujemy i współorganizujemy we współpracy z oficjalnymi władzami lub miejscowymi parafiami i szkołami wszystkie imprezy związane w jakikolwiek sposób z historią miasta oraz Polski. Obchody Święta Niepodległości, wybuchu Powstania Warszawskiego, Powstania Wielkopolskiego. Organizujemy wystawy plenerowe, pogadanki w szkołach. Ośrodek oraz muzeum współpracuje ze Stowarzyszeniem Patriotyczne Jednostka Sokołów, nawiązującym właśnie do tej wspomnianej wcześniej Jednostki Sokołów.

Cyklicznym wydarzeniem są „Laskowickie spotkania z historią”, w 2022 r. odbyła się 3 edycja i też złamaliśmy pewien schemat, bo tematem głównym był udział kobiet w ruchu narodowym, o czym opowiedziała m.in. pani Patrycja Resel z IPN Łódź. W nowym roku chcielibyśmy, jeżeli chodzi o „Laskowickie spotkania z historią”, poruszyć temat rozbijania ruchu narodowego przez ubecję. Być może uda się zaprosić do Jelcza prof. Sławomira Cenckiewicza, aby opowiedział jakie mechanizmy były stosowane w celu inwigilacji, pozyskiwania endeków do pracy wywiadowczej i kontrwywiadowczej, no i dyskredytowania przez to ruchu narodowego, zakładania organizacji, które były całkowicie podległe władzy komunistycznej, ale miały łatkę narodowo-demokratyczną, a w rzeczywistości były marginesem i tylko służyły by tą władzę legitymizować.

Fot. Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego III Jelczańskie Spotkanie z Historią

Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego zostało zarejestrowane w bazie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2017 r. Jaki najciekawszy eksponat do tej pory udało się uzyskać?

Jest kilka takich eksponatów. Powiem o trzech. Pierwszy to oryginał karty zwolnienia z więzienia Tadeusza Gluzińskiego, jednego z założycieli ONR. Został on aresztowany po zabójstwie ministra Pierackiego, o co oskarżono ONR (w rzeczywistości mordu dokonali ukraińscy nacjonaliści z Stepanem Banderą- red.). Jan Mosdorf ówczesny przywódca ONR musiał uciekać z Warszawy, skrył się na Polesiu, a Gluziński trafił do więzienia.

Drugim eksponatem, czy raczej zbiorem eksponatów, są plakiety z Romanem Dmowskim. Wychodziły one przed wojną okazjonalnie tylko w jednym egzemplarzu. Mam dwie takie plakiety. Z Dmowskim wypuszczono ich łącznie pięć.

Kolejnym eksponatem jest zbiór książek Dmowskiego. Mam tu na myśli pierwsze wydanie „Polityki polskiej i odbudowania państwa”. Mało kto się orientuje, ale w pierwszym wydaniu ta praca została opublikowana tylko w 300 egzemplarzach numerowanych, jest praktycznie niedostępna na rynku antykwarycznym. Ile ich przetrwało wojnę nie wiadomo. Kiedyś w środowisku narodowym z panami profesorami robiliśmy rozeznanie, ile tych książek mogło przetrwać wojnę, bo na początku ta książka była niszczona przez sanację. Gdy wchodzili do domów endeków i ją widzieli to ją po prostu palili. Udało nam się ustalić, że przetrwało około 15 egzemplarzy. Co ciekawe, w muzeum w Jelczu mamy cztery egzemplarze numerowane, w tym jeden z autografem, na który portal Narodowcy.net również ogłaszał zbiórkę. Udało się go kupić rok temu za dość dużą kwotę.

CZYTAJ TAKŻE: Nacjonalizm proletariacki Stanisława Brzozowskiego

Ośrodek jest otwarty dla wszystkich bezpłatnie. Coraz częściej zdarza się, że mieszkańcy Jelcza chcą współtworzyć muzeum. Mam zapytania, czy mogą u nas zaprezentować swoją kolekcję. To nie są rzeczy stricte historyczne. Mamy w Jelczu na przykład kolekcjonera sygnowanych, wykonywanych tylko w jednym egzemplarzu lamp naftowych. Nie jest to temat związany z ruchem narodowym, ale dzięki temu, że Ośrodek powstał z pieniędzy publiczny, to dla celów publicznych zostanie udostępniony. Dogrywamy temat dwóch kolejnym bardzo dużych imprez.

O ten temat zahaczyliśmy w naszej rozmowie, ale warto, by go jeszcze rozwinąć. Czy planowane jest powstanie muzealnego periodyku historycznego?

Tak, ciągła współpraca z młodymi adeptami politologii i historii coraz mocniej pokazuje mi potrzebę stworzenia takiego pisma, które miało powstać na przełomie 2022 i 2023 r. W związku z dużą ilością pracy przy tworzeniu Ośrodka Edukacyjno-Historycznego „Ogniwo” nie udało się zrealizować planów. W międzyczasie udało nam się pozyskać dotacje na stworzenie wirtualnej izby Solidarności Walczącej, której komórka w Jelczu Laskowicach do lat 90 była w kontrze do władzy komunistycznej. W międzyczasie zainteresowanie padło na lokalną historię. Udało nam się wydać książkę o obozie Fünfteichen, która będzie kolportowana do szkół. Tej pracy jest naprawdę dużo. Jako dyrektor brałem udział w kilku konferencjach naukowych, brałem udział w powstaniu kilku publikacji związanych z ruchem narodowym. Tych prac jest naprawdę dużo. Pismo, które miało być dodatkowe, zeszło na plan dalszy, ale myślę, że w tym roku odpalimy ten projekt. Mamy już nazwę, która będzie nawiązywała do przedwojennego pisma. Koncepcja jest taka, by w każdym numerze pisma znalazły się artykuły pisane przez ludzi z tytułami naukowymi, a także przez historyków lokalnych, pasjonatów. Będzie to bardzo dobre pole do popisu dla osób dopiero uczących się pisarstwa historycznego.

Fot. Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego Proporzec koła Stronnictwa Narodowego Poznań-Jeżyce

Czy w XXI w. polskie wydawnictwa są zainteresowane wydawaniem dzieł XX-wiecznej myśli narodowej?

Powstało kilka niezależnych wydawnictw założonych przez narodowców i do nich skierowanych. Więc te dzieła są drukowane. Najstarsze z wydawnictw, czyli Nortom, które wróciło po przejęciu przez wnuczkę założyciela na stare tory wydawnicze. Powrócił klasyk, czyli Roman Dmowski. Mamy też takie wydawnictwa jak Magna Polonia czy Capitalbook. Wszedł jeden bardzo poważny gracz - Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego prowadzony przez prof. Jana Żaryna. Wydają mnóstwo ciekawych rzeczy, które dotychczas nie były wydawane. Jak życiorys Zygmunta Wasilewskiego czy wspomnienia komendanta Narodowej Organizacji Wojskowej płk. Józefa Rokickiego. To są rzeczy naprawdę ciekawe. Instytut wydaje również serię słowników biograficznych działaczy ruchu narodowego oraz encyklopedię poświęconą obozowi narodowemu. Posiadam je wszystkie w muzeum. Uważam, że każdy narodowiec powinien sobie za punkt honoru postawić zakup tych pozycji. Każdy kto ma braki w zakresie wiedzy o polskich narodowcach w tych publikacjach znajdzie odpowiedzi. Jest jeszcze wydawnictwo Dębogóra, które też wydaje ciekawe rzeczy z pogranicza ruchu narodowego. Nie narzekałbym na ilość wydawanych publikacji, a na ilość odbiorców. Mam wrażenie, że czytelnictwo wśród narodowców mocno spadło.

Jakie są kolejne plany dotyczące rozwoju Muzeum?

Przede wszystkim własny periodyk, prowadzenie lekcji muzealnych dla szkół, ściągniecie do muzeum zorganizowanych wycieczek. Mamy również w planie dokupienie kolejnych pomieszczeń i jeszcze jednej działki, bo to by poszerzyć ofertę dla odwiedzjących. Kontynuowanie „Laskowickich spotkań z historią”, innych konferencji historycznych w trybie 2 lub 3 w przeciągu roku. Organizowanie imprez plenerowych, współpraca z lokalnym samorządem w celu edukacji historycznej młodzieży.

W ciągu roku mamy od 15 do 20 inicjatyw, plus kilka imprez podczas wakacji, co daje nam 2-3 akcje na miesiąc, co jest dobrą średnią. I ten wynik chcielibyśmy utrzymać, ponieważ muzeum w żaden sposób nie jest dotowane. Wszystkie osoby zaangażowane w jego prace pracują non-profit, nikt nie pobiera pensji, każdy pracuje dla idei. Każdy poświęca swój prywatny czas. Ja swoje życie zawodowe tak ułożyłem, że mogę wycieczki przyjmować w muzeum w godzinach pracy.

CZYTAJ TAKŻE: Jan Mosdorf: Czy jesteśmy demokratami?

Chciałbym doprowadzić do tego, aby korzystając z dotacji, które są dostępne dla wszystkich podmiotów, wejść w projekty cykliczne, by stworzyć dwa lub trzy etaty, zatrudnić tutaj narodowców z dużą wiedzą, tak aby ta praca organiczna szła do przodu. I mam nadzieję, że w przyszłości będziemy rozwijać się w wielu kierunkach, by idea narodowa dotarła do szerokich mas i świadomości ludzi.

Patrząc z perspektywy czasu, co jest najbardziej potrzebne do dalszego rozwoju placówki?

Niestety finanse są największą bolączką, ponieważ z własnych środków trzeba utrzymać lokal, a każdy kto prowadzi własne gospodarstwo domowe wie jak ceny energii oraz innych mediów poszły w górę. Zapału nie brakuje. Chętnych do pomocy wolontariuszy nie brakuje. Odwiedzjących mogłoby być więcej, ale z racji tego, że jest nowa siedziba to więcej osób będzie nas odwiedzało. Kilka zorganizowanych wycieczek już przyjechało. Między innymi z Gdańska, Poznania, Opola, Krakowa. Dzwonią do nas ludzie. Cieszy mnie to, że miejsce powoli staje się kultowe. Ludzie jadąc na wakacje na Dolny Śląsk dzwonią do mnie i pytają czy mogliby wejść do muzeum, bo na przykład przyjechali do rodziny. Po to tu jestem, by oprowadzić, pokazać eksponaty, wypić kawę w narodowym gronie. Każdego interesuje coś innego. Częstokroć ludzie pierwszy raz widzą przedwojenne ulotki ruchu narodowego, szczerbce, przedwojenny sztandar Stronnictwa Narodowego. To miejsce żyje dzięki temu, że ludzie się komunikują. Apeluję do koleżeństwa, nie bać się. Pisać na maila, na messengera, odwiedzać muzeum, bo tak naprawdę dzięki waszym odwiedzinom to muzeum będzie żyło i będzie to miało sens.

Zachęcam do śledzenia internetowej strony muzeum, gdzie do pobrania są gotowe pliki pdf, mobi z klasyką myśli narodowej, które właśnie digitalizujemy w ramach dotacji i współpracy z Fundacją Wczoraj i Jutro. Obecnie widnieje na stronie ponad 100 skanów. Myślę, że jest to konkretna baza przedwojennej myśli ideowej. Jesteśmy w trakcie dogrywania projektu wirtualnego zwiedzania muzeum, po to by osoby z dalszych części Polski mogły wejść i zobaczyć jak to muzeum wygląda i być może zachęci to do przyjazdu i spędzenia czasu wśród eksponatów, których nie ma nigdzie w Polsce. To jest jedyne miejsce, gdzie na ekspozycji stałej są prezentowane pamiątki po ruchu narodowym. Nikt wam tego nie pokaże tak jak Muzeum Tradycji Ruchu Narodowego w Jelczu-Laskowicach.

Dziękuję bardzo za rozmowę

Dziękuję. Czołem Wielkiej Polsce. I zapraszam do naszego muzeum.

Redakcja

Czytaj Wcześniejszy

Kandydat na prezydenta Czech: w przypadku agresji na Polskę nie udzielimy pomocy

Czytaj Następny

KPO – czyli przychodzi Kowalski do Malinowskiego

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *