Jak międzynawowa korporacja na spółkę z unijnymi restrykcjami zniszczyły polskie hutnictwo

Huta w Dąbrowie Górniczej jest jedną z największych hut w Polsce odpowiadającą za większą część krajowej produkcji. Jednak grozi jej całkowita likwidacja. Koncern ArcelorMittal będący właścicielem huty podjął decyzję o zamknięciu jednego z dwóch wielkich pieców. Pracownicy są zaniepokojeni, gdyż może to dla nich oznaczać zamknięcie branży, a co za tym idzie, utrata kilku tysięcy miejsc pracy. Decyzja została uzasadniona rosnącym kosztem zakupu uprawnień do emisji CO2 narzuconym przez Unię Europejską.

Jedna z największych hut w Polsce zostanie zamknięta?

Indyjski koncern ArcelorMittal, będący właścicielem huty w Dąbrowie Górniczej, podjął decyzję o zmniejszeniu produkcji i zamknięciu jednego z dwóch pieców hutniczych. Zarząd firmy poinformował, że na wstrzymanie działalności miał wpływ m.in. spadek aktywności gospodarczej w Europie, rosnący import spoza Unii Europejskiej, wzrost cen gazu i energii, a także koszt zakupu uprawnień do emisji CO2.

Huta jest miejscem pracy dla 2,5 tysięcy pracowników, w tym 10 tysięcy z firm kooperujących. Jeżeli doszłoby do dalszych cięć, oznaczałoby to katastrofą społeczno-gospodarczą dla całego regionu.

Koncern deklaruje jednak, że wstrzymanie produkcji jest tymczasowe i nie będzie wiązało się z redukcją pracowników, lecz nie podał dokładniej daty ponownego otwarcia pieców.

Związkowcy zapowiadają strajk

Związkowcy ze Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność” ogłosili przygotowania protestacyjne w AM, jak i na całym Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. Nie wierzą w tłumaczenia firmy. Przypominają, że podobny scenariusz wydarzył się w krakowskim oddziale AM w 2019 roku. Tam również wyłączenie pieca miało mieć charakter wyłącznie tymczasowy, lecz w 2020 roku zdecydowano o jego trwałym wygaszeniu i likwidacji części surowcowej.

Tysiące rodzin zostałyby pozbawione źródeł utrzymania. Kto zatrudni hutnika, który ma 50 lat i całe życie pracował w ekstremalnie trudnych warunkach? – pyta Lech Majchrzak, przewodniczący strajku.

CZYTAJ TAKŻE: Narodowcy oderwani od narodu? Rzecz o (braku) reakcji środowiska na strajk w Amazonie

Związkowcy postulują także do polskiego rządu o wprowadzenie rozwiązań systemowych, które pozwoliliby na obniżkę cen energii, a także domagają się złożenia wniosku do Rady Europejskiej o zawieszenie systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 EU ETS.

Śląsko-dąbrowska „Solidarność” dała czas na realizację swoich postulatów do połowy października. Po upływie tego terminu mają rozpocząć akcje protestacyjne.

Polska neokolonią

Polski przemysł jest zdany na łaskę zagranicznych podmiotów. Są to między innymi międzynarodowe korporacje, które po transformacji ustrojowej i prywatyzacji nabyły polskie zakłady produkcyjne i fabryki poniżej ich realnej wartości.

Tak też było w wyżej omawianymi hutami w Krakowie i Dąbrowie Górniczej. Ta ostatnia powstała w 1972 roku i była jedną z najnowocześniejszych tego typu obiektów w Europie. W szczytowym okresie zatrudniała 4000 osób i miała 3 wielkie piece hutnicze. Na początku lat dwutysięcznych obie huty zostały wykupione przez hinduską firmę ArcelorMitta. Po prywatyzacji przedsiębiorstwo zlikwidowało liczbę zatrudnionych o połowę, a także zamknęło część pieców. Huta w Krakowie została ostatecznie zlikwidowana w 2019 roku, podobny los może czekać jej bliźniaczkę w Dąbrowie Górniczej.

ArcelorMittal  jest największym producentem stali na świecie i posiada swoje zakłady w 60 krajach. Takie korporacje kierują się wyłącznie zyskiem, jeżeli Polska okaże się gorszym państwem do prowadzenia biznesu, bez wahania przeniosą swoje środki produkcyjne gdzie indziej, nie bacząc na los pracowników i narodu polskiego.

CZYTAJ TAKŻE: Suwerenność wobec zagranicznego kapitału - bez niej nie powstanie Wielka Polska

Cegiełkę w niszczeniu polskiej gospodarki mają również liczne regulacje nakładane przez Unię Europejską, zwłaszcza uprawnienia do emisji CO2. Koszt zakupu uprawnień do emisji wzrósł w ciągu roku 0 170%. W styczniu 2021 roku zakup uprawnień wynosił 140 zł za tonę, dziś jest to kwota rzędu 375 zł. 

Polska ponosi większe koszty w handlu uprawnieniami niż pozostałe kraje członkowskie.  Średnia cena certyfikatu EU ETS w Niemczech to 189 zł, we Francji jedynie 32 zł.

Jako kraj nieposiadający elektrowni atomowych i alternatywnych źródeł energii, jesteśmy nieprzystosowani do wymuszanej na nas transformacji energetycznej, nie możemy przyjmować jej na takich samym warunkach co zachodni sąsiedzi. Według unijnych regulacji Polska odpowiedzialna za zaledwie 1% globalnej emisji dwutlenku węgla ma ponieść cenę ochrony klimatu kosztem własnego rozwoju, podczas gdy trzy państwa, Chiny, Indie i USA odpowiadają w zasadzie za połowę globalnej emisji.

Źródła: solidarnosckatowice.pl

Damian Drozd

Czytaj Wcześniejszy

Ukraiński sztab: wyzwoliliśmy ponad 30 miejscowości. ISW: odbito 2,5 tys. km² w obwodzie charkowskim

Czytaj Następny

Białoruskie władze niszczą kolejny polski cmentarz

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *