Łukaszenko kontra Polacy. Czyli walka z polskością na Białorusi

Od nowego roku szkolnego 2022/2023, decyzją Białoruskich władz, w placówkach oświaty zniknie możliwość nauczania w językach mniejszości narodowych. Dotknie to dwie jedyne państwowe szkoły na Białorusi z polskim językiem nauczania, szkołę  nr 36 w Grodnie oraz nr 8 w Wołkowysku. Nie są to jednak jedyne działania wymierzone w etniczną ludność polską.

Rusyfikacja polskich szkół

W kwietniu tego roku w życie weszła planowana od 2021 roku, nowelizacja Kodeksu Oświatowego, wedle której język nauczania przedmiotów w polskich szkołach zostanie zmienione z języka polskiego na rosyjski, który na Białorusi pełni rolę języka urzędowego. Biorąc pod uwagę, że język białoruski jest prawie nieużywany w życiu publicznym i uczy się zaledwie kilka procent uczniów, mamy do czynienia z rusyfikacją. Nowelizacja wprowadza również zdawanie egzaminów końcowych w jednym z dwóch języków państwowych, które dotychczas były pisane w języku polskim. Ta konkretna poprawka ma zacząć obowiązywać w przeciągu dwóch lat ot wprowadzenia nowelizacji, czyli od 2024 roku.

Nie obeszło się także bez pozaprawnego rygoru polskich szkół. Kuratoria regularnie odrzucają część podań rodziców o przyjęcie do placówek oświatowych, chcąc w ten sposób ograniczyć nabór, a ostatecznie tym sposobem, zamknąć szkoły.

Rodzicom pierwotnie obiecano jedną godzinę polszczyzny tygodniowo, która miała się odbywać i tak za zgodą lokalnych władz, lecz teraz wiadomo, że od kolejnego roku szkolnego język polski zniknie całkowicie. Podobny los czeka dwie litewskie szkoły, we wsiach Peles i Rymduny.

Czytaj także: Narodowcy w obronie polskiej oświaty na Litwie i Białorusi

Szkoły te, mimo bycia placówkami publicznymi, zostały wybudowane w większości za pieniądze polskich podatników. Stowarzyszenie Wspólna Polska przekazała na budowę Szkoły nr 36 w Grodnie ponad 85 mld złotych, strona Białoruska zaś, jedynie 62 tys. dol. Ograniczanie dostępu na nauki polskim dzieciom jest sprzeczne z podpisanym Traktatem między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Białorusi o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1992 roku, który gwarantuje m.in swobodne posługiwanie się swoim językiem ojczystym w życiu prywatnym i publicznym.

Analogicznie, mieszkająca w Polsce mniejszość białoruska zamieszkująca woj. podlaskie. nie jest w niczym krępowania w organizacji swojego narodu. Nauczanie języka  białoruskiego organizowane jest tam w 2 przedszkolach, 25 szkołach podstawowych i w 2 liceach ogólnokształcących. Uczęszcza do nich ponad 2730 uczniów. Ponadto w Polsce funkcjonuje 12 białoruskich organizacji pozarządowych.

Na łamach grodzieńskiego portalu Hrodna.life, antypolską politykę Mińska skomentowała matka jednego z uczniów, Natalia Soroka. Powiedziała, że u rodziców decyzja władz „wywołała głuchy gniew i bezsilność”. Dodała również, że nie są to pierwsze działania mające na celu rusyfikację polskiej szkoły.

„Kwestia języka w polskiej szkole została podniesiona już wcześniej. Po raz pierwszy w 2012 roku zaproponowano utworzenie oddzielnych klas rosyjskojęzycznych. W 2017 roku Ministerstwo Edukacji Białorusi planowało zmianę niektórych przedmiotów i egzaminów na języki państwowe. Wtedy rodzice odwołali się do polsko-białoruskich porozumień, zgodnie z którymi ta szkoła, zbudowana za polskie pieniądze, miała być wykorzystywana tylko do nauczania w języku polskim.” - powiedziała Natalia Soroka.

Presja na publiczne placówki sprawiła, że Polacy musieli przenieś się do prywatnych ośrodków. Największą placówką tego typu jest działająca przy Związku Polaków na Białorusi Polska Szkoła w Grodnie im. Stefana Batorego. W 2020 roku uczęszczało do niej około 1400 osób, w tym 300 dorosłych. Łącznie w polskich szkołach społecznych naukę pobiera ok. 8 tys. dzieci. Placówki te jednak również znalazły się na celowniku Mińskiego rządu. W zeszłym roku zamknięto aż 23 ze 120 takich placówek.

Prokuratury Brześcia rozpoc procedura likwidacji „Polskiej Szkoły” została wszczęta w związku z rzekomymi „naruszeniami prawa, które naniosły szkodę państwowym i społecznym interesom”. Chodziło o zorganizowanie 28 lutego 2021 r. w tej placówce, obchodów Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, podczas których nie padło ani nazwisko Rajsa ani jego pseudonim. Wspomnieć tu należy, że 10 marca, w związku ze szkolną uroczystością, w której brał udział m. in. konsul RP w Brześciu, Jerzy Timofiejuk, prokuratura wszczęła śledztwo ws. „celowych działań mających na celu rehabilitację nazizmu i podżeganie do nienawiści etnicznej”. MSZ Białorusi wykorzystało to jako pretekst do wydalenia z Białorusi polskiego dyplomaty, czego skutkiem stała się wymiana ciosów i wzajemne wydalenie przez Białoruś i Polskę ze swojego terytorium po troje dyplomatów polskich i białoruskich

Czytaj także: Szerzą się represje wobec Polaków na Białorusi

„Prywatne przedszkola i szkoły półlegalne pod auspicjami indywidualnych przedsiębiorców, stowarzyszeń publicznych lub wyznaniowych były w większości wykorzystywane do celów politycznych, stały się rozsadnikami kolorowej rewolucji. A ich pracownicy i liderzy znaleźli się w destrukcyjnych organizacjach na różnych poziomach ” - oświadczył minister edukacji Igor Karpienka, przemawiając podczas Republikańskiej Rady Pedagogicznej. „Wychowanie dzieci powinno być pod ścisłą kontrolą państwa”, ponieważ prywatne szkolnictwo jest zagrożeniem dla rozwarstwieniem społeczeństwa” - dodał.

Możliwość nauki po polsku skrytykował również prokurator generalny Białorusi, Andriej Szwed, wedle którego, ma ona znamiona działalności antypaństwowej. „Prowadzili działania, które w żaden sposób nie były związane z celami i zadaniami określonymi przez ich dokumenty, nie odpowiadały one w żaden sposób ideologii naszego państwa, a de facto były nakierowane na działalność wywrotową.” – Skomentował prokurator generalny w telewizyjnym programie na kanale ONT. Andriej Szwed nazwał tak naukę o polskim podziemiu niepodległościowym z czasów II WŚ i Armii Krajowej, która według niego była organizacją „nazistowską”

Białoruski rząd podjął wszelkie starania, żeby zastraszyć Kresowiaków chcących pobierać naukę w ojczystym języku. Do szkół wchodziły służby, które przesłuchiwały nauczycieli oraz uczniów. Decyzją władz również każdy uczący się w języku polskim, musi zgłosić ten fakt w lokalnym urzędzie.

Polakom odmawia się podstawowych praw do pobierania nauki i kultywowania swojej tradycji. W miejscach, w których zamknięto polskie szkoły, tj. Grodno i rejon Wołkowyski, Polacy stanowią następująco 20% i 23% zamieszkałej ludności. Większość rodziców z powodu pogarszającej się sytuacji zapisuje swoje dzieci na naukę języka polskiego online lub prywatne korepetycje.

Polacy w Białoruskiej propagandzie

W mediach Białoruskich regularnie pojawiają się akcenty antypolskie. Dwa tygodnie temu białoruska propaganda opublikowała materiał, gdzie przedstawiła borykający się z wielkim kryzysem zachód. Widzowie mogli usłyszeć, że w Polsce panuje głód, a Polacy czekają przy granicy, by Białorusini użyczyli im trochę kaszy czy soli. W innym, pełnometrażowym materiale, Polska została przedstawione znacznie ostrzej opinii publicznej. 16 września 2021 białoruska telewizja państwowa ONT wyemitowała film „Paralela Polska: ludobójstwo Białorusinów, bestialstwo Polaków w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej oraz próba przewrotu państwowego w Mińsku”. W materiale propagandowym przemawiał sam Łukaszenko, który oskarżał ZPB o zapędy wywrotowe i próby przywrócenia dawnych granic II RP. Powiedział również, że walka z Polską trwa od Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, kiedy to Armia Krajowa miała mordować Białorusinów i kolaborować z Niemcami. Tym samym powtórzył tępą, sowiecką propagandę, która miała na celu dyskredytację rządu w Londynie celem promowania marionetkowej PPR.

Czytaj także: Białoruska tożsamość narodowa. Rys historyczny i perspektywy przyszłości

Demagogiczne oskarżanie Polaków o czystki etniczne na narodzie Białoruskim jest notoryczne używane przez prezydenta Łukaszenkę na arenie międzynarodowej. Jednocześnie Białoruś nie uznaje rzezi Ormian, bojąc się pogorszenia stosunków dyplomatycznych z Turcją i Azerbejdżanem.

Dalszym szykanom Polski wśród białoruskich obywateli posłużyło ustanowienie nowego święta, Dnia Jedności Narodowej. Datę obchodów ustanowiono na 17 września, czyli rocznicy ataku ZSRS na IIRP. Wtedy według Łukaszenki miał miejsce „ważny etap w historii powstania narodu białoruskiego”. Łukaszenko tym aktem tworzy własną wersję historii. Pomija istnienie narodowej, niepodległej Białoruskiej Republiki Ludowej powstałej w 1918 roku i wychwala marionetkową BSRS, sterowaną rozkazami z Moskwy. Cementuje sojusz dwóch totalitaryzmów, III Rzeszy i Związku Sowieckiego, które po podpisaniu paktu Ribbentrop - Mołotow, wspólnie napadły na Polskę we wrześniu 1939 roku.

Łukaszenko oprócz organizowania słownych ataków na Polskę, umożliwił prawne prześladowania naszych rodaków. 14 maja 2021 roku władze Białorusi opublikowały ustawę „o zapobieganiu rehabilitacji nazizmu” oraz nowelizację ustawy o „przeciwdziałaniu ekstremizmowi”. Dokument ma jedynie w teorii penalizować propagowanie ideologii czy symboli narodowo socjalistycznych, gdyż nie definiuje wprost, jak one wyglądają. Niejasną sytuację legislacyjną wykorzystał prokurator generalny RB Andrej Szwied, który 17 maja zapowiedział wszczęcie postępowań wobec żyjących jeszcze żołnierzy Armii Krajowej.

Czytaj także: Winnicki: Miłośnicy Łukaszenki i demokratyczni imperialiści kontra polski interes narodowy na Białorusi

Symboliczna ustawa szybko posłużyła jako narzędzie do politycznej tyrady przeciwko polskiej mniejszości. Przewodnicząca ZPB Andrzelika Borys oraz czworo innych działaczy zostało oskarżonych z art. 130 kk. powyższego dokumentu o „rehabilitację nazizmu”, za co grozi od 5 do 12 lat pozbawienia wolności. Powodem aresztowania była organizacja uroczystości mająca na celu upamiętnienie polskich działaczy podziemia niepodległościowego.

Prześladowania dosięgły także innych członków ZPB i to z równie absurdalnych przesłanek. Irena Biernacka, członkini zarządu głównego ZPB  została ukarana grzywną 2000 tysięcy złotych za modlitwę przed kościołem, co reżim białoruski uznał jako „organizowanie nielegalnej manifestacji”.

Polacy mimo stanowienia najliczniejszej, bo liczącej ponad 300 tysięcy, etnicznej mniejszości, są notorycznie niszczeni przez władze. Mimo, że są takimi samymi obywatelami jak reszta Białorusinów, płacą podatki, odbywają służbę wojskową, oskarża się ich o bycie piątą kolumną, utrudnia wydawnictwo publikacji w języku polskim i działanie organizacjom społecznym. Chcąc kontrolować największe polskie stowarzyszenie, ZPB, w 2005 roku tworzyła bliźniaczą organizację, ale z zarządem ustanowionym przez Mińsk. Białoruś nigdy nie była przyjaźnie nastawiona do Kresowiaków, ale od czasów oficjalnego poparcia opozycji białoruskiej przez polski rząd w wyborach prezydenckich na Białorusi w 2021 roku, prześladowania nabrały nigdy niespotykanej dotąd mocy. Zamknięcie dwóch jedynych polskich szkół przerwie łączność kulturową, młodzi ludzie uczeni języka rosyjskiego i rosyjskiej kultury stracą poczucie przynależności narodowej. Jeżeli Polski rząd nie zainterweniuje, może oznaczać początek końca kilkusetletniej obecności Polaków na Kresach.

Źródła: ru.hrodna.life, belstat.gov.by, kodeksy-by.com

Damian Drozd

Czytaj Wcześniejszy

VII Pielgrzymka Środowiska Narodowego na Jasną Górę [+FOTORELACJA]

Czytaj Następny

Ukraińscy nacjonaliści przeciw polsko-ukraińskiej paradzie LGBT w Warszawie [+VIDEO]

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *