Tomasz Cynkier: „Wszystko dla narodu, nic przeciw narodowi”

27 lipca 1970 to szczególna data w najnowszej historii Portugalii. Tego dnia zmarł Antonio de Olivieira Salazar, profesor ekonomii, minister premier Portugalii. 
Antonio Salazar – notka biograficzna
Salazar urodził się 28 kwietnia 1889 w Santa Comba Dão. Pochodził z wielodzietnej rodziny. Uczęszczał do seminarium duchownego, gdzie przyjął niższe święcenia, jednak nie został księdzem. Po ukończeniu edukacji rozpoczął studia na uniwersytecie w Coimbrze. Studiował ekonomię i prawo. Podczas Studiów założył Centro Académico de Democracia Cristã (pol. Akademickie Centrum Demokracji Chrześcijańskiej), przemianowane na Centro Católico Português (pol. Katolickie Centrum Portugalskie). Od 1918 r. był publicystą w tygodniku „O Impercial”. Trzy lata później został wybrany parlamentu.
W 1928 r. został ministrem finansów, otrzymał szczególne uprawnienia, dzięki którym kontrolował wydatki państwa. To za sprawą Salazara Portugalia spłaciła swoje długi i wyszła z kryzysu ekonomicznego. Skuteczna praca wzmocniła jego pozycję w rządzie i od 5 lipca 1932 r. pełnił funkcję premiera. Z urzędu ustąpił 25 września 1968 r. ze względu na zły stan zdrowia. W międzyczasie pełnił funkcję ministra wojny [lata 40 – przyp. T.C.], a od 18 kwietnia 1951 do 9 sierpnia 1951 pełnił obowiązki prezydenta Portugalii. Antonio Salazar zmarł 27 lipca 1970 r.
Estado Novo
To państwo, które powstało na mocy konstytucji z 17 marca 1933 r. i zastąpiło demokratyczną Portugalię. Warto w tym miejscu dodać, iż demokratyczna Portugalia powstała w 1917 r., gdy Masoneria obaliła monarchię i rozpoczęła masową i agresywną laicyzację kraju. W 1918 r. rządzący Portugalią ogłosili Lizbonę pierwszą laicką stolicą na świecie. Demokratyczna Portugalia popadła w kryzys ekonomiczny, z którego wyszła dopiero za czasów Salazara [gdy ten jeszcze był ministrem – przyp. T.C.]. Co raczej nie powinno dziwić, demokracja w Portugalii objawiała się m.in. tym, że praktyki religijne – zwłaszcza katolickie – nie były, delikatnie mówiąc, mile widziane.
Dojście do władzy Antonio Salazara i ogłoszenie nowej konstytucji wprowadziło nowy porządek i przywróciło ład społeczny, polityczny i ekonomiczny. Dziś może wydawać się dziwnym państwo, w którym de facto nie ma parlamentu i jest jedna organizacja, która zastępuje wszystkie partie. Państwo, w którym jest jedna partia, przywodzi na myśl kraje komunistyczne, jednak Portugalia taka nie była. Sam Antonio Salazar był jawnym przeciwnikiem parlamentaryzmu:

Jestem antyparlamentarystą do szpiku kości, ponieważ nienawidzę pustych, werbalnych przemówień, krzykliwych i zbędnych interprelacyj, gry namiętności nie dokoła jakiejś wielkiej idei, lecz dokoła drobiazgów, błahostek stanowiących wielkie nic dla spraw narodowych. Parlament napełnia mnie taką odrazą, że żywię lęk przed nim – chociaż uznaję konieczność jego istnienia.

Estado Novo było oparte o Katolicką Naukę Społeczną [wówczas wiodącymi dokumentami KNS były encykliki „Rerum Novarum” Leona XIII i „Quadragesimo anno” Piusa XI – przyp. T.C.] i system wartości, który dziś zakwalifikowany byłby do konserwatyzmu. Było to bodaj jedyne w nowożytnej historii państwo, które we wszystkich obszarach odwoływało się do przywołanych encyklik. Owe encykliki zawierają wskazówki, jak ma wyglądać m.in. ustrój gospodarczy i jak powinny układać się relacje miedzy klasami społecznymi.
Estado Novo przez liberałów i socjalistów jest klasyfikowane jako państwo faszystowskie. Jest to błąd, choć antydemokratyczny charakter państwa może prowokować do takich przemyśleń. Portugalskie Nowe Państwo było przede wszystkim katolickie. Antonio Salazar o Portugalii pod jego rządami mówił tak:

Dyktatura nasza jest pokrewna dyktaturze faszystowskiej, poprzez umocnienie władzy wojną wydaną niektórym zasadom demokracji, poprzez swój zdecydowany charakter narodowy oraz troskę o ład społeczny. Różnica zaś zaznacza się w postępowaniu na rzecz odrodzenia. Dyktatura faszystowska ciąży ku pogańskiemu cezaryzmowi, ku nowemu państwu, które nie honoruje granic natury prawnej czy moralnej i prze do celu, bez skrupułów łamiąc wszystkie przeszkody (...) Portugalskie Nowe Państwo przeciwnie, nie może i nie zamierza przekraczać pewnych granic natury moralnej, które uważa za niezbędne, niczym ostrzegawcze sygnalizatory, w jego reformatorskiej akcji.

Faktem jest, że było to państwo autorytarne, w którym nie było partii politycznych - zastępowała je União Nacional (pol. Unia Narodowa). Nie było także żadnych organizacji paramilitarnych i młodzieżowych z wyjątkiem Legionu Portugalskiego i Młodzieży Portugalskiej. Jak łatwo się można domyśleć, istniała również tajna policja, która m.in. pilnowała, by opozycja nie urosła w siłę. Państwa autorytarne bowiem dbają o ty, by społeczeństwa było zajęte wszystkim tylko nie życiem politycznym. Jest dużo porównań Portugalii do Hiszpanii, która wówczas była pod rządami gen. Francisco Franco. Nie jest tajemnicą, że Salazar i Franco utrzymywali dobre stosunki do tego stopnia, że armia Portugalii wspierała wojska gen. Franco w hiszpańskiej wojnie domowej.
Ustrój gospodarczy Estado Novo był zbliżony do korporacjonizmu, który po części powstał w oparciu o encyklikę „Quadragesimo anno”. Salazar jako premier, wcześniej minister finansów, a przede wszystkim profesor ekonomii, dbał o to, by Portugalia nie popadła w długi. Dokładał wszelkich starań, by państwo nie miało deficytu budżetowego i było bogate. Co warte podkreślenia, Portugalia miała swoje kolonie w Afryce i traktowała je jako ważny element swojej gospodarki. Kolonie Portugalskie [Mozambik i Angola – przyp. T.C.] uzyskały niepodległość dopiero w latach 70 po śmierci Salazara. Inne kolonie w Afryce uzyskiwały niepodległość w latach 60. Co ciekawe, Mozambik i Angola jako kolonie portugalskie były najbogatszymi regionami, a po uzyskaniu niepodległości były przez moment najbogatszymi państwami Afryki. Niestety, do władzy w tych państwach dorwali się komuniści i te państwa popadły w kryzys, z którego do dziś nie mogą wyjść.
Czy Polska może być jak Estado Novo?
Dziś zwolennicy wizji państwa na wzór Estado Novo są w mniejszości i przypina im się łatkę faszystów, nazistów, „ruskich agentów” itp. Estado Novo było państwem katolicko-narodowym, sam Salazar zwykł mówić „Dyktatura Narodowa”. Takie państwa nie pasują dziś nikomu, nawet niektórym hierarchom kościelnym, nad czym ubolewam. Nie wspominając o socjalistach, demokratach, liberałach i wszelakiej maści dewiantach.
Wyobraźmy sobie państwo, w którym nie ma parlamentu, nie ma partii politycznych, nie stowarzyszeń lewicowych, liberalnych, demokratycznych itd., nie ma mediów z obcym kapitałem. Istny dramat, a na myśl przychodzi PRL, gdzie wszystko było pod kontrolą państwa, gdzie był terror [podczas stanu wojennego – przyp. T.C.], o cenzurze już nie wspominając.
Otóż dzisiejsze Estado Novo nie byłoby powtórką z najmroczniejszej epoki PRL-u, choć pewnie byłby parlament i to nawet z opozycją. Pewnie też byłyby media, choć tylko te z polskim kapitałem. Pewnie na półkach sklepowych dominowałyby polskie produkty. W sferze kultury nie mielibyśmy do czynienia z ojkofobią , a dewianci znaliby swoje miejsce i nie byliby tak bezczelni i „odważni” jak dziś. W kwestiach obyczajowych zapewne mielibyśmy pełną ochronę życia poczętego, zaś prawo oparte byłoby o Naukę Społeczną Kościoła.
Odpowiadając na pytanie, czy Polska może być jak Estado Novo? Tak, może, ale pod warunkiem, że społeczeństwo będzie świadome tego w jakiej sytuacji obecnie się znajduje. No i przede wszystkim trzeba kierować się cytatem Salazara:

Wszystko dla narodu, nic przeciw narodowi.

Redakcja

Czytaj Wcześniejszy

Drwiny z Kościoła! Młodzież Wszechpolska złożyła zawiadomienie do prokuratury

Czytaj Następny

Kobieca solidarność to mit

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *