KOD i organizacje proLGBT dostaną olbrzymie granty od Fundacji Batorego?

Stowarzyszenia LGBT, Iustitia, Komitet Obrony Demokracji, to tylko część organizacji, które pomyślnie przeszły pierwszy etap w konkursie na granty Fundacji Batorego. Każda z nich może otrzymać nawet po kilkadziesiąt tysięcy euro.

O grant w postaci 74 000 euro ubiega się również Stowarzyszenie Sędziów „Iustitia”. Na co wydać może te pieniądze? We wniosku czytamy, że sfinansuje za to program o nazwie „Praworządność Wspólna Sprawa”. Z kolei Komitet Obrony Demokracji liczy na 75 000 euro na projekt pod tytułem manifestacje.pl.

CZYTAJ TAKŻE: Lista marek, które wsparły tzw. strajk kobiet

Starania o znaczne dofinansowanie podjęły także organizacje związane ze środowiskiem LGBT, które także pomyślnie przeszły pierwszy etap konkursu. Stowarzyszenie Lambda Szczecin skutecznie walczy o 70 000 euro na projekt pt. „Dajemy Queerom siłę”. Warszawska odnoga tej organizacji walczy o tę samą kwotę, z której chce sfinansować „wsparcie psychologiczne i prawne dla społeczności LGBT+”. Natomiast Fundacja Instytut Otwarta Przestrzeń ubiega się o grant w wysokości 75 000 euro na „profesjonalne ogólnopolskie wsparcie psychologiczne dla osób LGBTQIA”.

Co ciekawe, pomyślnie pierwszy etap przeszedł również projekt o nazwie „Antysemityzm w Polsce: definicja, monitorowanie, skuteczne przeciwdziałanie”. Wnioskodawcą o ten grant na kwotę 75 000 euro jest Otwarta Rzeczpospolita - Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii.

Jak informuje Fundacja Batorego, z 1540 wniosków wstępnych zakwalifikowanych do oceny merytorycznej 366 przeszło do drugiego etapu.  Zgodnie z zasadami konkursu, do etapu wniosków pełnych zakwalifikowały się najwyżej ocenione projekty, których łączne budżety stanowią 150% kwoty przeznaczonej na alokację - czytamy na stronie aktywniobywatele.org.pl.

Program grantowy, który jest administrowany przez Fundację Batorego, wart jest w sumie kilkanaście milionów euro. O tym, jakie są źródła tych pieniędzy, możemy dowiedzieć się na stronie Fundacji. Program Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy (Active Citizens Fund – National) jest jednym z 11 programów prowadzonych w Polsce ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Norweskiego Mechanizmu Finansowego (tzw. Funduszy norweskich i Funduszy EOG) 2014-2021 i jednym z dwóch przeznaczonych na wsparcie działalności organizacji społecznych. Celem Funduszu jest wzmocnienie społeczeństwa obywatelskiego, aktywności obywatelskiej oraz upodmiotowienie grup zagrożonych wykluczeniem - poinformowała Fundacja Batorego.

Źródła finansowania liberalnej lewicy

O finansowaniu przez Fundację Batorego organizacji o konkretnym profilu ideologicznym jako portal informowaliśmy już wcześniej. Na początku listopada 10 milionów euro zostało przyznanych przez Fundację Batorego różnym organizacjom pozarządowym w ramach I edycji Programu Aktywni Obywatele. Beneficjentami stało się wiele „tęczowych” grup.  Przykładowo, Stowarzyszenie na rzecz Osób LGBT „Tolerado” otrzymało 87 500 euro, Stowarzyszenie Queerowy Maj - 30 tysięcy euro, Fundacja Wolności od Religii - 24 tysiące euro. Wiele środków trafiło na konta organizacji związanych z „prawami człowieka”. Stowarzyszenie Amnesty International został0 wsparte kwotą 86 175 euro, a Helsińska Fundację Praw Człowieka mogła liczyć na dotację o wartości 87 500 euro.

CZYTAJ TAKŻE: Adam Szabelak: Dlaczego nie lubię LGBTQQIP2SAA

„Batory” nie jest jedynym źródłem finansowania dla organizacji o charakterze lewicowo-liberalnym. Aktywiści LGBT dostają wsparcie z pieniędzy podatników; warszawski ratusz jawnie ich wspomaga, nawet w okresie pandemii. Jak pisze Adam Duży w artykule przybliżającym raport Ordo Iuris na ten temat, warszawskie organizacje LGBT otrzymają w latach 2014 - 2021 łącznie 5 355 629 złotych. „Przykładowymi działaniami które są wspomagane, jest przeprowadzanie ‘szkoleń’ dla prawników i urzędników, zapewnianie ‘opieki prawno-psychologicznej’, oraz organizacja ‘imprez promujących nieheteroseksualność’, promocja ‘edukacji seksualnej’ czy antykoncepcji. Ponadto organizacje otrzymują duże lokale użytkowe po nierynkowo niskich cenach.”

Na promocję LGBT przeznaczane są też fundusze unijne. W latach 2017 - 2019 dofinansowanie z UE wyniosło 2 miliony złotych, które trafiło głownie do Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej, którego celami jest “edukacja na temat równości płci”, “rzetelna edukacja antydyskryminacyjna”, “edukacja wolna od stereotypów płci”, “edukacja wolna od stereotypów na temat osób LGBT, przedstawiająca rzetelną wiedzę na temat homoseksualności, biseksualności i transpłciowości”.

Sens wspierania organizacji LGBT i innych progresywnych idei przez międzynarodowe korporacje i miliarderów takich jak Soros, wyjaśnia Adam Szabelak w artykule „Rewolta przeciw współczesnemu światu”: „Wielki, bezosobowy, ponadnarodowy kapitał, którego celem jest maksymalna akumulacja bogactwa, może swobodnie funkcjonować jedynie w świecie liberalno-kapitalistycznym. Jego wzmacnianie znajduje się więc w jego żywotnym interesie. I na odwrót – liberałom i kapitalistom nie przeszkadza globalna ekspansja korporacji, bo odbywa się ona kosztem wartości pozbawionych dla nich znaczenia oraz zapewnia możliwość realizacji ich podstawowych celów, ‘samorealizacji’ i indywidualnego zysku. Efektem jest tworzenie świata swobodnego przepływu kapitału, środków produkcji i pracowników, bez granic i ceł; kreowanie człowieka jednowymiarowego, wykorzenionego i pozbawionego tożsamości, stanowiącego uniwersalnego konsumenta i efektywnego, mobilnego pracownika; promocja postaw egoistycznych, konsumpcjonistycznych i hedonistycznych. Taki układ jest najbardziej ekonomicznie efektywny – gdy nie żyjemy tylko dla siebie, to może się okazać, że jesteśmy pod tym względem zupełnie nieracjonalni, więc niebezpieczni dla stabilności rynków. Właśnie dlatego postmarksiści czy nowolewicowcy, mający z marksizmem i lewicowością wspólne jedynie nazewnictwo, tak świetnie odnajdują się w obecnej rzeczywistości – rezygnując z pracy nad bazą (czyt.: z postulatów socjalnych) i zajmując się jedynie nadbudową (czyt.: prawami gejów i uchodźców) de facto mogą realizować swoje wizje świata bez granic, wartości i narodów za pomocą wielkiego kapitału. W sumie nowolewicowcy to tacy liberałowie tylko bardziej. A kapitaliści i korporacje lubią sobie wycierać gębę ich ładnie brzmiącymi hasłami. (...) Liberalna papka kultur, religii i ras jest najlepszym środowiskiem do prowadzenia globalnej sprzedaży i – co oczywiste – maksymalizacji zysków”

Narodowcy.net / batory.org.pl, aktywniobywatele.org.pl, wpolityce.pl

Bartosz Florek

Czytaj Wcześniejszy

Głodówka polskiej nauczycielki zatrzymanej przez białoruskie władze za uczczenie Wyklętych

Czytaj Następny

Andżelika Borys: „Będziemy musieli tajnie uczyć języka polskiego, jak w czasach zaborów”

Komentarze

  • Jeżeli mogę, to w formie komentarza podejmę nieco szerszy temat…
    Sytuacja jest coraz gorsza – zarówno ze względu na nadchodzącą ofensywę prawną, finansową i kulturową na której czele stanie Biden (a Polska została przez rządzących zdrajców póki co nieodwracalnie poddana dominacji USA). Już teraz część młodzieży, ale też wiele instytucji np. Uniwersytet Warszawski całkowicie wypadło z polskiej tradycji kulturowej, stając się wyznawcami i rozsadnikami zgniłych nurtów postrmodernistycznego liberalizmu i jawnymi wrogami polskości. Wkrótce dojdzie do tego wspomniana ofensywa z USA wspierająca czynniki rozkładowe.

    Musimy myśleć strategicznie. Postawić na zarówno obronę jak i potencjalną możliwość naszej kontrofensywy.

    Trzeba stworzyć płaszczyznę do przetrwania i rozwoju nie tylko jednostek, ale też rodzin a następnie całych wspólnot żyjących tradycyjnie. Przestrzeń autentycznej autonomii w ramach liberalnej degeneracji. Własne miejsca pracy (firmy, spółdzielnie, kooperatywy, gildie), domy kultury (tu rzeczywiście dobry przykład: Włochy), szkoły, itd. słowem – niezależne wspólnoty.
    Trzeba też stety czy niestety, tworzyć konkretne obszary autonomii. Dosłownie: terytorialnej. Nie ma co ukrywać, podział na Polskę A (pro-zachodnia) i B (biedniejsza, tradycyjna) jest faktem.
    Trzeba wytworzyć rodzaj bazowych obszarów NR/tradycjonalizmu.

    Generalnie Polska Południowa i Wschodnia to bazowe obszary tradycjonalizmu. (Małopolska, Podkarpacie, Lubelskie, Podlasie + okolice, także np. Wrocław – jedno z najaktywniejszych miejsc NR). Nie ukrywajmy też, podział dotyczy również miast. Miasta takie jak np. Białystok, Lublin, a nawet Kraków pozostają całkiem tradycyjnymi ośrodkami.

    Natomiast chcemy czy nie Warszawa to miejsce koncentracji degeneracji, a chociażby Poznań się miejscem aktywności lewactwa (to właśnie lata pracy u podstaw tzw. rozbratu przyniosły ten efekt! – nauczka i przykład dla nas!) it. itp. Oczywiście wielki szacunek dla narodowców z tych pełnych degeneracji miast miast/obszarów za walkę! Nie można odpuścić – ale trzeba mieć też własne obszary strategicznej obrony i potencjalnej kontrofensywy.

    Nie chodzi o oddawanie walkowerem czegokolwiek, tylko o tworzenie obszarów strategicznej dominacji – jako zabezpieczenia na każdą okazję.

    Analogicznie: trzeba zwalczać ideologię gender w szkołach. Ale tworzyć też na wszelki wypadek zabezpieczenie w postaci sieci szkół i innych form edukacji/kształcenia na wypadek gdyby po kolejnych zmianach rządów zaczęto promować liberalizm przymusowo – jak ma to miejsce na zachodzie.

    I o to samo chodzi w każdym wypadku. Nie chodzi o odpuszczenie. Tylko przygotowanie „bazy” – zarówno prawnej, ideowej, społecznej, finansowej, medialnej itd. jak i wprost: terytorialnej i logistycznej: budynki, lokale, obszary wiejskie i całe powiaty/województwa wyznaczone jako strategiczne obszary działań NR.

    To pozwoli zabezpieczyć się na wszelką ewentualność. Niezależnie od tego czy System wciąż będzie umacniał swój totalitarny reżim czy też będą nim wstrząsały problemy (ekonomiczne, migracyjne, ekologiczne). Niezależnie od tego strategiczna autonomia pozwoli przetrwać nie tylko jednostkom lecz całym wspólnotom NR/tradycji. Bronić przez lata – w odpowiednich chwilach przechodzić do ofensywy.

    Lata gadania o „pracy u podstaw”. Tymczasem to co po 89 roku nazywano wśród „narodowców” „pracą u podstaw” nie miało z nią nic wspólnego. Cała „praca u podstaw” przeciwstawiana „rewolucyjności” w istocie sprowadzała się do skupienia się na kampaniach wyborczych. A praca u podstaw to nie wybory tylko akcja wśród ludzi: akcja prospołeczna (pomoc ubogim, ale też tworzenie związków zawodowych), działalność kulturalna tworzenie lokali, bibliotek, spotkań z autorami… a nie partyjniactwo. W istocie praca u podstaw i rewolucyjność uzupełniają się. Natomiast partyjniactwo i działalność pod kampanie wyborcze to w w 90% strata środków. To jest smutne, ale w przeciągu ostatnich 30 lat (licząc od 89 roku) zmarnowano miliony złotych na najróżniejsze „kampanie wyborcze narodowców” – czego efekt jest dokładnie zerowy (no jest sobie Konfederacja w Sejmie – i co z tego? LPR też było – dziś jest jutro nie ma). Chodzi o to by środki finansowe i zaangażowanie szły przede wszystkim na coś trwałego.

    Gdyby choć połowę tych środków (i zaangażowania działaczy) przeznaczono np. na budowę regionalnych sieci własnych lokali – mielibyśmy dzisiaj zupełnie inną sytuację. Istniała by baza i zaplecze pod rozwój ruchu. Coś czego nie dałoby się „zakazać”, coś trwałego, własnego. Ale nie mowa o lokalach partyjnych w stylu biura kolejnego posła tylko autentycznej sieci narodowych centrów społecznych – otwartych miejsc spotkań centrów kultury i działalności społecznej

    O ile w Polsce skłotowanie może być ciężka rzecz ze względu na opresję demoliberalnego Systemu (natychmiastowe wyrzucenie nacjonalistów z zajętego budynku – choć spróbować – można) o tyle tworzenie własnych kawiarni, bibliotek, salek sportowych jest jak najbardziej realne.
    Powtarzam – gdyby choć połowę zmarnowanych przez „narodowców” środków przeznaczyć na budowę czegoś trwałego – to w kilku miastach mielibyśmy własne polskie CasaPound zamiast kolejnych „iluś tam procent poniżej/powyżej progu wyborczego”.
    Myślę że to mógłby być klucz do rozwoju polskiego nacjonalizmu.
    Zauważmy że liczba „miejscówek” ruchu NR we Włoszech idzie w setki.
    Kawiarnie, bary, biblioteki, siłownie… oraz całe budynki – Centra społeczne – zarówno zajęte (zaskłotowane) jak i wykupione i będące własnością ruchu.… Zresztą niekoniecznie to jest jedyna alternatywa: skłotowanie albo wynajem/zakup – często samorządy udzielają miejsc na działalność różnych fundacjom stowarzyszeniom itd. Można wynajmować za niskie pieniądze, lub otrzymać lokal od urzędu miasta jeżeli rządzi sprzyjający narodowcom burmistrz/prezydent

    W takich Włoszech ale też Francji i innych krajach nacjonaliści mają setki miejsc wokół których autentycznie żyje i rośnie ruch NR… Że nie przekłada się to na mityczne „wyniki wyborów” tu i teraz? A co z tego? Przecież mówimy o pracy u podstaw prawda? O pracy obliczonej na lata a nie na tymczasowy „sukces” procentowy”.
    Ile takich miejsc mamy w Polsce? Pytanie retoryczne. Często nawet organizatorzy mają problem by wynająć salkę na konferencję czy koncert… a co dopiero mówić o stałej działalności… Żenada…
    Myślę że inspiracji dla działalności polskiego ruchu NR powinniśmy szukać w istniejącej w we Włoszech sieci centrów społecznych (squotowanych oraz własnościowych), klubów, kawiarni, bibliotek – słowem sieci miejsc zaplecza logistycznego i jednocześnie żywej społeczności alternatywnej.

    To jest prawdziwa praca u podstaw, stworzenie lokalnego centrum z salą konferencyjną, biblioteką, siłownią, mini-barem, salą koncertową i innymi rzeczami + ewentualnie miejscem mieszkania dla całych rodzin lub w formie narodowego akademika dla studentów
    Jedno centrum tego typu byłoby gigantycznym postępem dla NR w Polsce. Ze względów prawnych i represji systemu ciężko wyobrazić sobie nielegalne funkcjonowanie takiego ośrodka (lewactwo ma nieoficjalne przyzwolenie samorządów) ale kto wie?! w sprzyjających okolicznościach wszystko może się udać. Bądźmy realistami – żądajmy niemożliwego!
    Praca u podstaw to działanie na lata! To coś kompletnie innego niż kampania wyborcza raz na dwa lata.
    Brać przykład z CasaPound i innych sensownych ruchów w tym w czym ich działania dają dobre efekty!
    warto pomyśleć też o tworzeniu własnych narodowych stref autonomicznych w miastach– obszarów intensywnej propagandy i działalności NR w danym mieście, konkretna dzielnica jako strefa bazowa (narodowa analogia lewackiej Exarchii w Atenach czy Kreuzbergu w Berlinie oraz islamskich stref szariackich “no go zones” we Francji i Szwecji), niekoniecznie jedna dzielnica jeśli macie środki i aktywną ekipę stwórzcie kilka stref narodowych. Zmasowana propaganda (plakaty, graffiti, murale) na danej dzielnicy / miasteczku studenckim + siedziba lokalnych nacjonalistów w takiej dzielnicy, jakaś prawicowa księgarnia i inne miejscówki + żywy kontakt z mieszkańcami danej dzielnicy i reagowanie na problemy lokalnych mieszkańców (lub studentów w miasteczku/akademiku) u pozwoli na opanowanie danego obszaru

    Kolejny raz wypada tylko zaapelować: bądźmy mądrzy przed szkodą. Już teraz zacznijmy wykorzystywać koncepcje i rozwiązania stosowane przez nacjonalistów/tradycjonalistów/antysystemowców na Zachodzie – zanim sytuacja w Polsce stanie się taka jak tam i będziemy do tego po prostu zmuszeni. Widzimy co się tam dzieje – widzimy jakie formy oporu stosuje tamtejsza opozycja narodowa – zacznijmy korzystać z tych doświadczeń już dziś. Mamy jeszcze trochę czasu na przygotowania się do obrony – nie zmarnujmy tego czasu bo nie ma go też jakoś bardzo długo!
    Co więcej wykorzystując skutecznie (w dostosowaniu do warunków Polskich) tamtejsze rozwiązania możemy tylko zyskać! Nawet gdyby sytuacja nie stałą się tak zła jak na Zachodzie: po prostu nastąpi wzmocnienie ruchu oraz o prostu żywych sił naszego Narodu zapleczem logistycznym, kulturowym i społecznym. Nic nie możemy stracić mając lokale, szkoły, centra społeczne, biblioteki, świetlice, i strategiczne obszary dominacji politycznej. Możemy tylko zyskać. W niczym to nie przeszkodzi – a jedynie pomoże – wszelkim możliwym drogom walki: wyborczej, marszu przez instytucje a także drodze walki bezpośredniej i rewolucyjnej. Posiadanie szeroko rozumianego zaplecza pomaga – co więcej jest konieczne w każdym wypadku. A jeżeli zacznie dziać się to co na zachodzie (wyrzucanie z pracy, wyrzucanie z uczelni, powszechna cenzura, propaganda lgbtq w szkołach itd. zakaz działań itd.) – będziemy zawczasu przygotowani do długofalowej strategicznej obrony naszych wspólnot/grup/ruchów/ludzi – i zatem do przetrwania narodu polskiego.

    • Niesamowity pomysł, to jest aż smutne że takich działań się trzeba podjąć ale nie mamy widocznie wyboru.

  • Soros płaci, Soros wymaga - smycz krótka, trzeba szczekać gdy każą

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *