Nie każdy o Polskę walczył z orzełkiem w koronie

Dziś jest znakomita okazja do poruszenia tematu, który jest ciężki do zrozumienia przez wielu polskich narodowców. 18 marca 1945 roku, po 2 tygodniach krwawej bitwy o Kołobrzeg, odbyły się zaślubiny Polski z morzem. Kpr. Franciszek Niewidziajło, podobnie jak 25 lat wcześniej gen. Józef Haller, wrzucił do Bałyku pierścień będący symbolem więzi Polski z morzem. Czy walka Niewidziajły i innych żołnierzy LWP zasługuje na pamięć i szacunek?

Armia Berlinga powstała w 1943 roku w Związku Radzieckim. Kto w niej służył? Oczywiście wśród kadry oficerskiej LWP dominowali polscy komuniści i Rosjanie (ci stanowili 38% kadry oficerskiej), jednak trzon tej formacji stanowili Polacy. Rekrutowano spośród tych, którzy nie zdążyli do Armii Andersa, wśród jeńców niemieckich pochodzenia polskiego (do Wehrmachtu siłą wcielono ponad 300 tys. Polaków). Wcielano również przymusowo Polaków z Kresów Wschodnich, byli także oczywiście ochotnicy z ziem polskich.

Każdy zgodzi się z tym, że Armia Czerwona oraz związany z nią komunistyczny aparat państwowy zniewoliły nasz kraj pod jarzmem komunizmu. Z tego tytułu wszyscy składamy hołd Żołnierzom Wyklętym, których idealizm i bezkompromisowość zasługuje nie tylko na szacunek, ale i zachęca do naśladownictwa. Polska młodzież potrzebuje właśnie takich wyidealizowanych wzorców - bezgranicznej miłości do ojczyzny, bezkompromisowej postawy wobec zła. Dziecku potrzebne są klarowne przekazy: czerwoni źli, Niezłomni dobrzy. Jednak człowiek dorasta i zdaje sobie sprawę z tego, że historia nie jest czarno-biała. Wiemy, że nawet Wyklęci podejmowali decyzje moralnie trudne, zmuszała ich do tego sytuacja i rzeczywistość, w których się znajdowali. Los polskich żołnierzy walczących w II Wojnie Światowej był różny. Jedni walczyli w Armii Krajowej, inni w Batalionach Chłopskich, ktoś trafił do Armii Andersa, inny do RAF-u.

Nie bez powodu w modlitwie NSZ-u jest wers „niech z mogił żołnierzy naszych, poległych na polach całego świata, powstanie Wielka Polska”.

Niektórzy trafili do Ludowego Wojska Polskiego, nie mieli tego szczęścia co żołnierze Wojska Polskiego na Zachodzie, którzy ubrali mundury z orłem w koronie. Oni wszyscy walczyli i umierali za Polskę: za polski Gdańsk, Wrocław, Szczecin czy Kołobrzeg właśnie. Ich polska krew przelana została na tych ziemiach pierwszy raz od czasów napoleońskich. Wynikiem tej ofiary jest polska przynależność Pomorza czy Śląska. Nie można ujmować zasług Polakom walczącym na Pomorzu czy w Berlinie.

Wielu z tych żołnierzy, może i naiwnie, wierzyło, że walczą o Polskę niepodległą i wolną, wierzyli, że zachodni Alianci nie zostawią nas na pastwę Stalina. Wierzyli również, że po wojnie nadejdą wolne, demokratyczne wybory. Gdy prawda okazała się bolesna część z nich zdezerterowała nawet, dołączając do formacji antykomunistycznych.

Oceniając działania LWP ktoś może wskazywać, że w skład Wojska Ludowego weszli również żołdacy Gwardii Ludowej, którzy działali w znakomitej większości z pobudek ideologicznych, chcieli Polski socjalistycznej. Musimy ich, podobnie jak Rosjan, umieścić poza marginesem. Trzeba pamiętać, że nawet AK-owcy dezerterowali w 1944 i okradali wsie, nie zmienia to jednak faktu, że dziś Armia Krajowa to formacja jednoznacznie dobra i bohaterska. Ciężko mówić o takiej samej jednoznaczności przy LWP, jednak zdecydowanie nie możemy tych żołnierzy stawiać na równi z czerwonoarmistami, a to niestety często w naszym środowisku następuje.

Nie możemy dać się ponieść wygodnej, czarno-białej narracji historycznej jakoby żołnierz LWP nie zasługiwał na szacunek i hołd. Jego krew uświęciła ziemie, które zasiedlili nasi dziadkowie. Abstrahując od planów Stalina na granice Europy Środkowej, to czy Polacy w latach 30-tych marzyli, że Polska wróci nad Odrę? Jaki los spotkałby Polaków, gdyby nasze granice zachodnie były bez zmian, wschodnie zaś oparte o Bug? Powojenna Polska była ruiną, miliony Polaków straciło dobytek życia. Ziemie Odzyskane były kolonizowane nie tylko przez Kresowiaków, ale przede wszystkim przez ludność Polski centralnej. Włączenie do Polski miast poniemieckich dało naszemu narodowi słuszną rekompensatę za straty wojenne. Pomijając złoża surowców, do których dostęp otrzymaliśmy, gdyby nie włączenie Ziem Odzyskanych do Polski, nasi przodkowie żyliby w o wiele gorszych warunkach niż obecnie.

Porównując postawy Niezłomnych i Berlingowców zadajmy sobie pytanie: czy oni mieli wpływ na przyszłość Polski? Niestety ciężko jest odpowiedzieć twierdząco. Oczywiście odcisnęli oni piętno w świadomości Polaków, jednak o jakichkolwiek znaczących politycznych wpływach trudno jest cokolwiek powiedzieć. Wyklęci nie mieli szans na oswobodzenie Polski z uścisku socjalizmu. Ich walka była w gruncie rzeczy romantyczna, tragiczna, często nieunikniona. Niezłomni nie mogli tak po prostu powrócić do cywila. Ich postawa jest moralnie dobra, ofiarowali oni swe życie Polsce oraz ideom, które Polskę przed wojną tworzyły. Berlingowcy byli podobnie tragiczni. Ich walka też często była nieunikniona, była metodą na ucieczkę z Syberii, być może jedyną okazją do walki ze znienawidzonymi Niemcami, którzy mimo wszystko byli o wiele gorszym okupantem niż Sowieci.

Jedni i drudzy wierzyli w niepodległość Ojczyzny po wojnie. Jedni i drudzy pomimo daniny krwi nie byli w stanie wpłynąć na decyzję mocarstw światowych.

Niezależnie od możliwości i przynależności organizacyjnej, na szacunek i pamięć zasługują wszyscy polscy żołnierze, którzy oddali życie za Ojczyznę, walcząc za polską tożsamość, czy też za polską ziemię. Jednym i drugim nasz naród zawdzięcza wartości niematerialne: wzór i ideę dzięki Żołnierzom Wyklętym oraz moralne prawo do dzierżenia Ziem Odzyskanych dzięki prostym żołnierzom LWP.

Piotr Zduńczyk

PK

Czytaj Wcześniejszy

Chiny wyślą pomoc materiałową dla Polski, do walki z koronawirusem

Czytaj Następny

„Jesteśmy teraz na początkowym etapie wojny rasowej”. Wywiad z Dan Roodtem o sytuacji w Republice Południowej Afryki

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *