Przesłuchanie Janusza Walusia: Czy to była wysoce profesjonalna robota?

Janusz Waluś podczas przesłuchania przed Komisją Prawdy i Pojednania musiał odpowiadać na pytania doświadczonego prawnika Georga Bizosa, który próbował skłonić Polaka do przyznania się do bycia profesjonalistą czy nawet najemnikiem. Przedstawiamy państwu część zapisu rozprawy.

Bizos: Czy Chris Hani był pierwszą osobą, jaką pan zabił?

Waluś: Tak.

Bizos: Czy zgadza się pan, że sposób zabicia był profesjonalny?

Waluś: Nie wiem jak to skomentować.

B: Czy to była wysoce profesjonalna robota,

W: Panie Przewodniczący, to, że jestem tutaj przed Komisją oraz fakt, że byłem sądzony za morderstwo świadczy o tym, że nie było to profesjonalne wykonanie.

B: Chodzi mi o samo zabicie, a nie ucieczkę, czy próbę ucieczki. Dwa strzały w skroń nie są skutecznym sposobem egzekucji stosowanym przez zawodowego mordercę?

W: Czyn ten został wykonany w ten sposób, ponieważ osoba, która chce kogoś zabić, musi wiedzieć coś o anatomii człowieka.

GB: Gdzie nauczył się pan, jak zabijać człowieka, strzelając mu dwa razy w skroń?

W: To wiedza z anatomii i z przeczytania kilku książek. Nie sądzę, żeby wymagało to szczególnego doświadczenia lub wiedzy.

B: Która z przeczytanych prac pozwoliła panu podjąć decyzję, że najlepszym sposobem na upewnienie się, że ofiara nie żyje, jest strzelenie dwa razy w skroń?

W: Panie Przewodniczący, nie pamiętam, co to było dokładnie, ale jak już wspomniałem jest powszechnie wiadome, jakiego rodzaju strzały powodują śmierć. To wynika z anatomii.

Zobacz też: Janusz Waluś nie wyjdzie z więzienia, nowa decyzja resortu sprawiedliwości i usług penitencjarnych RPA

B: Zeznał pan, że kiedy oddawał cztery strzały w kierunku Chrisa Haniego, był pan opanowany i działał rozmyślnie. Przypomina pan sobie?

W: Nie przypominam sobie dokładnie co zeznałem na ten temat.

B: No cóż, przyjrzyjmy się w takim razie pańskiemu profesjonalizmowi jako zabójcy, Po pierwsze, nie chciał pan strzelać w plecy, dlaczego?

W: Może dlatego, że nie jestem zawodowym zabójcą.

B: Czy kiedykolwiek powiedział pan komuś, że strzelił w brzuch, ponieważ to łatwiejszy cel do trafienia i nie chciał pan strzelać w głowę, bo mógłby chybić, a ofiara by przeżyła? Czy komuś o tym mówiłeś?

W: Nie, nie przypominam sobie, abym wypowiadał tak słowa.

B: Jeśli to jest gdzieś zapisane, to mogą to być pańskie słowa, czy innej osoby?

W: Mogą to być słowa kogoś innego.

B: Czy strzelił pan w brzuch, bo myślał, że próbując trafić w głowę z kilku metrów mógłby pan chybić?

W: Panie Przewodniczący, to naturalne, kiedy myśli się o zastrzeleniu kogoś, to mierzy się w większy cel, w większe pole do trafienia.

B: Czy miał pan za sobą szkolenie wojskowe?

W: Nie. Nie miałem za sobą szkolenia wojskowego.

B: Ani w Polsce, ani w RPA?

W: Byłem zwolniony ze służby wojskowej w Polsce ze względu na mój stan zdrowia. W Republice Południowej Afryki starałem się o przydział do jednostki w Harrismith, ale nie przeszedłem żadnego szkolenia. To wszystko co mogę powiedzieć o moim związku z wojskiem.

B: Chciałem zapytać o dzień 26 stycznia 1989 roku. Czy przypomina pan sobie ogłoszenie w gazecie „The Citizen”, które mówiło o wykonaniu niebezpiecznej pracy trwającej pół roku i wynagrodzeniu pięciu tysięcy dolarów na miesiąc? Trzeba było wysłać swoje CV na adres Comodore, PO Box 207, Bergvlei, 2012. Przypomina pan sobie to ogłoszenie?

W: Tak, pamiętam to.

B: I starał się pan o pracę w instytucji, która nazywa się Południowoafrykański Instytut Badań Morskich?

W: Nie przypominam sobie, żeby miało chodzić o Instytut Morski,

B: Ale odpowiedział pan na zamieszczoną ofertę? Nie było tak?

W: Tak.

Zobacz też: Adam Szabelak: Sytuacja białej ludności w RPA po 1994 roku

B: Pana nazwisko pojawia się na wydruku, razem z kilkuset innymi chętnymi, starającymi się o pracę za pięć tysięcy dolarów miesięcznie. Jaki rodzaj pracy miał to być, panie Waluś?

W: Muszę pana rozczarować, bo nie wiem, o jaki rodzaj pracy chodziło.

B: No cóż, ale starał się pan o nią?

W: Złożyłem podanie, ale nigdy nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Prawdopodobnie dlatego, że nigdy nie przeszedłem żadnego szkolenia wojskowego. Zresztą do dziś nie wiem, jaki rodzaj pracy to miał być.

B: Więc wiedział pan, że to praca wymagająca wojskowego przygotowania i warta 5 tysięcy dolarów miesięcznie?

W: Jak miałem wiedzieć? Niebezpieczna praca może oznaczać wszystko. Może oznaczać na przykład profesjonalne nurkowanie na platformach.

B: Ja nie użyłem słowa „wojskowy” w tym sensie. To pan go użył.

Sędzia prosi o jaśniejsze wyrażanie się.

B: Wyjaśnię to. Pańskie podanie, dotyczące tej niebezpiecznej pracy, zostało odrzucone dlatego, że nie miał pan przeszkolenia wojskowego?

W: Teraz próbuje pan zasugerować, że chciałem wziąć udział w jakiejś militarnej akcji. Wyjaśnię więc jeszcze raz, że nie wiem, jaka to była praca, bo żadnej odpowiedzi z tej firmy nie dostałem.

B: Jaki rodzaj niebezpiecznego zadania można było wykonywać w 1989 roku za 5 tysięcy dolarów miesięcznie?

W: Jak już wspomniałem wcześniej, panie przewodniczący, mogła to być praca nurków na platformach. Słyszałem o tym, wiem że dobrze płacili i myślałem że to coś takiego. Nigdy nie otrzymałem jednak odpowiedzi.

Narodowcy.net/Zabić Haniego: historia Janusza Walusia - Michał Zichlarz

PK

Czytaj Wcześniejszy

„Auschwitz bez cenzury i bez legend” - recenzja książki

Czytaj Następny

USA coraz bardziej podzielone aksamitną liną

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *