Artykuł ukazał się w IV numerze kwartalnika „Polityka Narodowa” (Jesień, 2008)
Gawęda o miłości ziemi ojczystej
Bez tej miłości można żyć,
mieć serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić
z dala od zgryzot i pocieszeń,
na własną miarę znać nadzieję,
w mroku kryjówkę sobie uwić,
o blasku próchna mówić „dnieje”,
o blasku słońca nic nie mówić.
(…) Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić.
Odrzucam pusto brzmiące słowa.
Można nie kochać cię - i żyć,
ale nie można owocować.
Wisława Szymborska
Nacjonalizm jest zjawiskiem, przy którym każda definicja czy dookreślenie staje się nieomalże deklaracją polityczną, zajęciem strony w sporze, który od dziesięcioleci gorączkuje naukowców, publicystów, polityków i zwykłych ludzi. Wiadomo bowiem, że „nacjonalizm rządzi ludzkimi myślami i czynami”, ale nadal otwarte dla badaczy pozostaje pytanie, czy „od stu lat” czy od „setek lat”? Wiadomo, że nacjonalistą był Roman Dmowski (choć sam unikał tego słowa), który odbudował państwo polskie, ale czy był nim Bolesław Chrobry, który budował polską państwowość? Wiadomo, że teraz państwo polskie zamieszkiwane jest przez naród polski, ale od kiedy ten naród zamieszkuje Polskę? Kolejnym pytaniem spędzającym sen z powiek jest o to, kto stworzył ten naród: Historia, Roman Dmowski, czy politolodzy? Czym jest ten naród: czymś prawdziwym, obiektywnym, czy może jest „rzeczywistością urojoną” narzuconą przez elity polityczne? Kim jest przeciętny obywatel państwa polskiego: jest członkiem narodu polskiego, czuje się członkiem narodu, czy może tylko obywatelem państwa polskiego? Pytania przeze mnie postawione nie są banalne, idee bowiem mają konsekwencje, niekiedy wręcz śmiertelne…
Nawyk łączenia się ludzi w grupy zależnie od kryteriów geograficznych i kulturowo-historycznych ma długą tradycję. Grecy wyraźnie odróżniali siebie od „barbarzyńców”, wiedzieli, że istnieje pewna liczba wspólnot politycznych mających ten sam język, wartości, pochodzenie i prowadząca od czasu do czasu bratobójcze wojny. Podobną świadomość odrębności miały też inne ludy w okolicy: Egipcjanie czy Fenicjanie, nie wspominając już o Żydach, którzy sami siebie nazywali narodem wybranym. W oparciu o kolejne wspólnoty rodowo-plemienne łączyły się w etnie i zyskiwały na przestrzeni setek lat samoświadomość tożsamości przekraczającej uprzednie części składowe. Czasy prehistoryczne dostarczają nam kryteriów odrębności, które są aktualne do dziś: oprócz pochodzenia (w sensie rasowym) i geografii mamy więc do czynienia z takimi spajającymi kategoriami, jak religia, język, edukacja, wspólny wróg czy prawo lub system polityczny.
Coś więcej niż tylko wspólnota rodowo-plemienna
Naukowcy rozróżniają kilka etapów tworzenia się świadomości narodowej w Europie1. Pierwszy okres trwał między V a XIV wiekiem, gdy obok siebie egzystowało wiele lokalnych grup etnicznych o niestabilnym charakterze, będących potencjałem i przedmiotem do powstawania większych geograficznie i politycznie wspólnot państwowych. Średniowiecze to generalnie czas prymatu Christianitas – chrześcijańskiej wspólnoty opartej na feudalnym porządku, łacinie i dominacji Kościoła katolickiego w sferze politycznej i moralnej. Ale nawet wtedy istniało poczucie odrębności etnicznej od innych wspólnot, widoczne chociażby na uniwersytetach, gdzie żacy grupowali się wokół nacji, czyli według kraju pochodzenia lub grupy krajów, były więc nacje (zależnie od uniwersytetu): germańska (z Czechami, czasami Polakami jak na uniwersytecie w Padwie), angielska, polska (osobna), węgierska, włoska, ale też bawarska czy saska (uniwersytet w Pradze).
Koło XV wieku badacze zaczynają uznawać, że mapa etniczna Europy staje się bardziej stabilna i można wyróżnić „stare narody” takie jak: Anglicy, Szkoci, Duńczycy, Niemcy, Francuzi, Polacy, Rosjanie, Węgrzy, etc. Mamy w tym okresie do czynienia z dość silnymi i dużymi organizmami państwowymi z pewną tradycją polityczną oraz z rozwojem języków literackich i literatury państwowo-narodowej (np. kroniki Galla Anonima), które dostarczały informacji o mitach założycielskich narodów.
Reformację przyjęło się już tradycyjne uważać za, z jednej strony grabarza chrześcijańskiego uniwersalizmu, z drugiej zaś za katalizatora wzrostu świadomości odrębności pochodzenia, głównie poprzez wzrost znaczenia języków partykularnych ze szkodą dla łaciny. W tym czasie napotykamy na postulat Mikołaja Reja o tym, że „Polacy nie gęsi i swój język mają” czy z poważniejszymi przejawami świadomości odrębności etniczno-narodowej, takim jak angielska Wielka Karta Swobód. W czasach wielkich europejskich imperiów obejmujących różne wspólnoty ciągle mieliśmy do czynienia z żądaniami autonomii lub nawet suwerenności, których to wspólnoty domagały się w oparciu o klasyczne kryteria odrębności: historii, pochodzenia, języka, etc. czyniąc ze swojej inności od klasy rządzącej imperium spoiwo własnej tożsamości. Działo się to niezależnie od tego, czy taka wspólnota miała tradycje własnej państwowości (Polacy, Czesi) czy też nie (Słowacy, Słoweńcy), przy czym scenariusz postulatów opartych na kryterium etniczno-narodowym był zawsze taki sam, od ruchów kulturalnych (domaganie się autonomii w ramach większego organizmu państwowego) aż do politycznych (domaganie się niepodległości).
Trzeci okres rozwoju narodów i nacjonalizmów datuje się od upadku monarchii francuskiej i wybuchu rewolucji we Francji w 1789 roku. Mamy wtedy do czynienia z dynamicznym rozwojem kolejnego komponentu nacjonalizmu – idei obywatelskiej partycypacji w życiu państwowo-narodowym i „uobywatelnienia” instytucji państwowych. Pierwotnie nacjonalizm miał charakter mocno demokratyczny – poszerzał bowiem ilościową definicję narodu o chłopstwo, łączył się też z pojęciem wolności – samostanowienia narodów. Pewną cezurą był czas Wiosny Ludów. Po tym okresie nacjonalizmy zaczynają ewoluować w kierunku antydemokratycznym i antyliberalnym2. Wiosna Ludów to rozkwit romantycznego, narodowo-wyzwoleńczego nacjonalizmu, który szybko przekształcił się w swą militarystyczno-roszczeniową formę, stając się poniekąd pożywką dla wielu kolejnych wojen, wliczając w to również obie wojny światowe.
Okres po II wojnie światowej to, z jednej strony, czas wzrastającej ideologicznej dominacji liberalizmu, który zepchnął wszelkie publicystyczno-polityczne rozważania nad nacjonalizmem do jednego worka z demonami nazizmu i faszyzmu, ale z drugiej czas, gdy w sferze naukowej nacjonalizm stał się przedmiotem rozległych badań, które zaowocowały dziesiątkami różnych koncepcji co do jego natury, pochodzenia i kondycji.
Kluczowymi dylematami w badaniach nad nacjonalizmem zajmiemy się za chwilę, teraz wystarczy nam konstatacja, że w historii ludzkości wspólnoty kulturowo-polityczne mają długą tradycję rozwoju, ewoluowały od prymitywnych wspólnot z ograniczoną świadomością tożsamości aż po nowoczesne narody z pełnym spektrum celów politycznych, kulturowych i ekonomicznych. Co więcej, etapy tego rozwoju nie są powszechne i wspólne, to znaczy nawet dziś na świecie istnieją równocześnie prymitywne wspólnoty przedetniczne i przednarodowe, etnie, które są elementem większych organizmów państwowych i kulturowych, jak i dojrzałe narody europejskie; wspólnoty w trakcie tworzenia, porządkowania swojej tożsamości etnicznej lub narodowej, jak i te z pełną świadomością polityczną lub tylko świadomość kulturową. Właśnie ta różnorodność wspólnot polityczno-kulturowych sprawia, że pytanie „czym jest nacjonalizm i czym jest naród” pozostaje nadal aktualne.
Kiedy zaczęło się to, co tak dobrze znamy?
a) Naród
Niezależnie od tego, co przyjmiemy uważać za pierwotne – naród czy nacjonalizm, pewne jest, że oba te pojęcia splatają się ze sobą nie tylko sylogistycznie (pod względem znaczenia), ale również ontologicznie (pod względem pochodzenia). Do XIX wieku jeśli wspominano o narodzie, to zazwyczaj w kontekście szlachty. Przez długi okres była to jedyna świadoma część społeczeństwa, która potrafiła wykształcić między sobą wspólnotę celów i środków prowadzących do ich realizacji. Reszta społeczeństwa stanowego, a szczególnie chłopi, była pozbawiona możliwości ekspresji ambicji politycznych czy społecznych.
Na przyczyny powstania współczesnych narodów złożyły się trzy grupy przesłanek: historyczne, polityczne i psychiczne. Za przesłanki historyczne należy uznać takie jak: wzrost znaczenia lokalnych języków kosztem łaciny, załamanie się koncepcji uniwersalizmu chrześcijańskiego w wyniku reformacji czy upowszechnienie książki drukowanej, oraz szerzej – oświaty. Przesłanki polityczne są najczęściej przytaczane i zaliczamy do nich3: przejęcie funkcji suwerena przez lud (rewolucja angielska, amerykańska i francuska), rozszerzenie się bazy dotychczasowego narodu - szlachty - na chłopstwo (jakościowa zmiana definicji narodu), rozpowszechnienie ideałów samostanowienia ludów i demokracji przez wojny napoleońskie, rozpad imperiów kolonialnych (brytyjskiego, ottomańskiego) czy Austro-Węgier. Psychiczne przesłanki to przede wszystkim: potrzeba tożsamości, czyli poczucia łączności i przynależności do społeczności, z której się wywodzi, przy czym wzmiankowana społeczność powinna być na tyle duża, by dawała możliwości samorealizacji i na tyle mała, by można było wykształcić mocne więzi wzajemnych zależności i wspólnoty. Elementy konstytuujące granice tej wspólnoty jak i definiujące samą wspólnotę to wspomniane już wcześniej: język, tradycja, kultura, historia, system polityczny i prawny, poczucie wspólnoty celów czy wyznania.
b) Nacjonalizm
Niewątpliwie jednak okresem najbardziej płodnym dla powstania nacjonalizmów był czas od drugiej połowy XIX wieku do późnych lat 30. XX wieku. Wtedy właśnie zaczyna się mówić o tzw. nowoczesnym nacjonalizmie, tym, który jest obecnie przedmiotem badań naukowych i do pojęcia którego wszyscy się odwołujemy. Zastąpił wtedy ostatecznie tożsamość lokalną czy religijną (vide ewolucja świadomości narodowej na polskich Kresach Wschodnich). Okres ten związany jest z gwałtowną modernizacją społeczeństw europejskich, która polegała m.in. na masowym zyskiwaniu świadomości odrębności etniczno-narodowej w wyniku fragmentaryzowania się Europy4 i powstawania odrębnych wartości i procedur. Znaczący wpływ na ten proces miało też zjawisko sekularyzacji, które w praktyce oznaczało przepływ kompetencji z Kościoła do Państwa, co było konsekwencją wcześniejszego zerwania z koncepcją średniowiecznego Christianitas. Modernizacja w końcu – rozumiana jako przyspieszenie zmian – wymusiła na jednostkach szukanie nowej, stabilnej i bezpiecznej formuły wspólnotowej. „W świecie przednowoczesnym jednostki polityczne, takie jak imperia czy monarchie mogły obejmować wielką liczbę znacząco odmiennych od siebie wspólnot, gdyż wymagały niewiele lub zgoła nic od zwykłych ludzi” – pisze prof. Steve Bruce w „Fundamentalizmie”, tłumacząc przemiany w nowoczesnych społeczeństwach, dodając potem, że z czasem „Życie stawało się coraz bardziej skomplikowane i ulegało coraz wyższej organizacji”. W warunkach ciągłych zmian cywilizacyjnych, technicznych i kulturowych Kościół czy Monarchia już nie wystarczały jako instytucja interpretacyjno-wspomagająca jednostkę, taką wspólnotą okazał się natomiast Naród.
Od etni do natio
W dyskusji nad nacjonalizmem często pojawia się pojęcie „etni”, które również odnosi się do tożsamości kulturowej5. Powszechnie uznaje się etnię za etap rozwoju wspólnoty przednarodowej, która posiada wprawdzie poczucie tożsamości (odrębności) kulturowej i historycznej ale nie implikuje to postulatów politycznych ani konieczności tworzenia odrębnej kultury publicznej. Dobrą egzemplifikacją tej definicji jest współcześnie występująca wspólnota Cyganów.
Naród, aby w pełni zasłużyć na to miano, musi charakteryzować się kilkoma elementami: poczuciem pełnej odrębności od innych wspólnot kulturowo-politycznych (jesteśmy Polakami i tylko Polakami), oraz aktywnością na dwóch polach: kulturowym i politycznym. Na pierwszej płaszczyźnie naród dąży do autonomii własnej twórczości, do utrzymania jej niepowtarzalnego charakteru i ochrony przed obcymi kulturami. Na poziomie politycznym naród przede wszystkim domaga się suwerenności w podejmowania własnych decyzji co do własnego rozwoju. Znakomicie koresponduje z tym przytoczona przez A. Smitha definicja narodu sformułowana przez Józefa Stalina: „Naród to wytworzona historycznie, trwała wspólnota ludzi, powstała na gruncie wspólnoty języka, terytorium, życia ekonomicznego i układu psychicznego, przejawiającego się we wspólnocie kultury”6.
Czym jest naród i nacjonalizm?
Trudności dotyczące opisywania i badania narodu i nacjonalizmu spotykamy już na poziomie formułowania definicji. W wyniku różnych doświadczeń historycznych można wyróżnić dwie podstawowe koncepcje nacjonalizmu i odpowiadające mu dwie koncepcje narodu.
Pierwszą koncepcję możemy nazwać nacjonalizmem i narodem typu jakobińskiego (państwowego). Model ten wykształcił się w państwach zachodnich (wzorcowym przykładem jest Francja). Według tej teorii naród jest rzeczywistością polityczną, terytorialną. Do narodu zaliczają się wszyscy obywatele na danym terytorium. Nacjonalizm państwowy wynika z historycznej ciągłości organizmu państwowego, na którym (i przez który) właśnie buduje się tożsamość narodową. Dla zwolenników tej koncepcji ważne są takie dokonania polityczne, jak np. konstytucja. Wyrazicielem takiej koncepcji narodu jest Ernest Renan ze swym słynnym „codziennym plebiscytem”. Naród bowiem w jego opinii to wspólnota solidarnościowa oparta na poczuciu złożonej ofiary i gotowości do kolejnych wyrzeczeń. Znakomicie też koresponduje z takim modelem nacjonalizmu ontologiczna hipoteza Edwarda Gellnera, który twierdził, że przyczyną powstania narodów i nacjonalizmów była indrustializacja. W tym okresie biurokracja (szerzej – państwo) ujednoliciła świadomość kulturową mieszkańców, tworząc kulturę narodową. Nacjonalizm spełniać miał rolę moblilizacyjną i wypełniać luki po zerwanych, przedindustrialnych, stanowych więzach7.
Odmienną koncepcją jest nacjonalizm kulturowy8, który rozwinął się w państwach Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej (Niemcy, Polska, Włochy), gdzie wiele społeczeństw nie mogło rozwinąć swych struktur państwowych. Brak państwa wymusił inne platformy integrujące. Stały się nią kultura i język. Treścią takiego nacjonalizmu jest dążenie do emancypacji i integracji w oparciu o świadomość narodową, którą za prof. W. Pillsburym można zdefiniować jako: „subiektywną świadomość przynależności do grupy, obejmującą dumę z idealnego wyobrażenia, że grupa jest oddzielną jednostką, oraz pragnienie poddania się kontroli przez te ideały tej grupy i służenia im aż do końca”. W tej koncepcji członkiem narodu staje się przez pochodzenie, tzw. prawo krwi i jest się nim niezależnie od własnej woli – naród jest więc bytem obiektywnym, obligatoryjnym a nie fakultatywnym. W tym modelu następuje też ostre rozgraniczenie między obywatelstwem a narodowością. Roman Dmowski w „Myślach nowoczesnego Polaka” wyłożył koncepcję takiego nacjonalizmu, opierając się na poczuciu wspólnoty duchowej mającej swe źródło w języku, kulturze, historii i tradycji, przynależności do wspólnoty w całej jej historii (Roman Dmowski w „Myślach nowoczesnego Polaka” pisał: „Wszystko co polskie jest moje: niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne”), umiejętności rozpoznawania obok własnych celów – celów narodowych, obok życia osobistego – życia zbiorowego narodu i jego aspiracji. W miejsce „racji stanu” Dmowski wprowadza pojęcie „interesu narodowego”, dla którego można poświęcić sprawy osobiste. Polska wersja „nacjonalizmu kulturowego” charakteryzuje się też świadomą i permanentną pracą dla narodu oraz początkowo egoizmem narodowym a potem moralnością katolicką jako podstawą etyki narodowej.
Dlaczego powstał naród i nacjonalizm?
Na pytanie o konieczność istnienia nacjonalizmu próbowano odpowiadać na różne sposoby. Podstawowym wytłumaczeniem istnienia nacjonalizmów był rzecz jasna fakt istnienia narodów skoro bowiem istnieją narody rozumiane jako suwerenne byty stosunków międzyludzkich, to powinny się one same rządzić, a suwerenność polityczna wspólnoty narodowej to kościec nacjonalizmu. Idąc dalej tropem politologicznej („z konieczności”) próby wyjaśnienia zjawiska nacjonalizmu, trzeba dostrzec, że grupy i wspólnoty okresowo napotykają te same powszechne problemy: wojny, plagi, okupacje, kryzysy gospodarcze, etc. Na przestrzeni wieków wytworzyły się instytucje (państwowe i pozapaństwowe), normy i zwyczaje, które pozwalają poradzić sobie z masowymi problemami. Naród jest autorem większości tych rozwiązań, naród je przesiąknął swoim duchem, „programując” je na reprodukcję nacjonalizmu. Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem, które socjolog Jerzy Szacki opisał jako „nacjonalizm banalny”9 – powszechną postawą, z której nie zdajemy sobie sprawy, stosując ją bezwiednie, a która jest po prostu nacjonalizmem codziennym i drobiazgowym, bezwiednie reprodukowanym przez instytucjonalną przestrzeń życia państwowego i publicznego.
Odwołując się z kolei do argumentów kulturowych („z tradycji”), wspomniałem już o tym, że nacjonalizm przesiąknął życie duchowe i materialne współczesnego państwa. Rację mają ortodoksyjni anarchiści, którzy dla zachowania czystość idei postulują całkowite i radykalne zerwanie ze współczesnym państwem i kulturą narodową. Wszystko to zostało ustanowione, by wspomóc rozwój narodu, aby – egzemplifikując – Polacy żyli lepiej w Polsce i aby potrafili obronić się przed przeciwnikami. Do tej roli walki i rozwoju przygotowują instytucje, kultura i normy moralne - pochodzące z wnętrzna narodu więzi kulturowe formułują wspólnego ducha narodu. Można w końcu wyróżnić socjologiczny („z grupowej potrzeby”) poziom warunkujący powstanie nacjonalizmów. Wszyscy ludzie mają tendencje do grupowania się, tworzenia chwilowych lub trwałych wspólnot, które mają za zadanie zaspokajać jakieś potrzeby. Najczęściej chodzi o poczucie bezpieczeństwa i cały katalog potrzeb materialnych i duchowych. Wspólnotą najpełniej realizującą wszystkie te potrzeby jest wspólnota narodowa. Tylko bowiem naród wytworzył tak silną i trwałą wspólnotę, która potrafi dać gwarancję realizacji człowieka w dalekiej perspektywie czasowej. Tylko naród jest w stanie reprodukować się na takim poziomie, rozwijać i jednocześnie stawiać i egzekwować normy moralne.
Rozpatrując natomiast perspektywę psychologiczną („z indywidualnej potrzeby”), trzeba stwierdzić, że naród zaspokaja indywidualne potrzeby: przyjemności (współpracy i użyteczności), wyeliminowania strachu (determinuje spójność, konformizm wobec własnego środowiska, niechęć do zewnętrznego środowiska), współczucia (nieobojętność na dyskomfort innych członków wspólnoty).
Stopniowanie „jakości” narodów byłoby zadaniem karkołomnym, jednak można przyjąć, że najbardziej rozwinięte narody to takie, które posiadają pewien cel moralny i narodowy (powszechny, pozainstytucjonalny, kulturowy) systemu edukacji w opozycji do tych, którymi trzeba zarządzać i edukować przez instytucje (prawa, rządy, religia).
Etapy rozwoju współczesnego nacjonalizmu na przykładzie polskiego Ruchu Narodowego
Pierwszy etap powstawania nowoczesnych ruchów narodowych10 jest związany z nielicznymi kołami (salonami) intelektualistów, naukowców czy artystów dyskutujących (teoretyzujących) o różnych zagadnieniach związanych z ideą narodu i myśli narodowej. Ten etap to Liga Polska czy tajny ZET, gdzie dosłownie kilka-kilkanaście osób rozmawiało o przyszłym kształcie narodu, dla którego trzeba było zdobyć szerokie masy. Po 1945 roku też mieliśmy przykład „salonów” np. u śp. Leona Mireckiego, gdzie nieliczny krąg studentów i intelektualistów spotykał się, by zgłębić zagadnienia nacjonalizmu.
Drugi etap to rozpowszechnianie tych idei – działalność na poły informacyjno-propagandowa na poły misjonarska. Polega on na zdobywaniu zwolenników głównie poprzez działalność publicystyczną. Endecja, zarówno przed wojną a szczególnie w okresie II Rzeczypospolitej, była medialną potęgą, posiadała niezliczoną liczbę gazet od ówczesnych brukowców po pisma opiniotwórcze dotyczące każdego aspektu życia publicznego. Również po 1989 roku, gdy Ruch Narodowy się odradzał, jednym z głównych działań (ambicji) większości komórek narodowych, szczególnie młodzieżowych, było posiadanie własnego pisma. Prasa nacjonalistyczna owego okresu w całej Polsce sięgała setek tytułów, niektóre pozycje znacznie odbiegały od założonych standardów, ale wspólnym mianownikiem wszystkich publikacji było żywe zainteresowanie sprawami narodu i jego ideologii.
Trzeci etap to marsz przez kulturę ku masom aż do politycznego zwycięstwa. Kiedy Idea Narodowa upowszechniła się i w oczach społeczeństwa jej realizacja stała się prawdopodobna – Ruch Narodowy przystąpił do realizacji planu przejęcia władzy politycznej. Tak było przed wojną i tak było po upadku komunizmu w Polsce. 12 lat po reaktywacji narodowych organizacji polityczne ramię Ruchu Narodowego – Liga Polskich Rodzin – zdobyła przyczółek w polskim parlamencie.
W wyniku tych procesów wyłaniają się dwie podstawowe płaszczyzny działania nacjonalizmu: polityczna i kulturowa (inne, takie jak np. gospodarcza, są o wiele mniej zarysowane). Pierwsza nakierowana jest na utrzymanie i rozwój suwerenności wraz z przejęciem struktury państwowej, druga zaś troszczy się o utrzymanie harmonii kulturowej, tożsamości narodowej i moralności publicznej.
Paradygmaty narodu i nacjonalizmu czyli o co chodzi w modernizmie i etnosymbolizmie?
Podstawowym problemem dla współczesnych badaczy jest dylemat obiektywizacji nacjonalizmu, innymi słowy, czy idea nacjonalizmu i wiążąca się z nią koncepcja narodu jako wspólnoty są naturalną konsekwencją Historii, wynikają z naturalnych procesów rozwojowych i są głęboko osadzone w ludzkich potrzebach psychologicznych, kulturowych i politycznych, etc.; czy też są wynikiem jakiegoś konkretnego wydarzenia w historii, efektem mniej lub bardziej uświadomionego „spisku” elit w celu reprodukcji władzy. W tym wypadku nacjonalizm byłby produktem ubocznym przejścia do nowoczesności, a „powstanie” narodów i nacjonalizmów wymusiły industrializm i nowoczesność.
Spośród wielu dyskutowanych paradygmatów dotyczących kwestii rozwoju nacjonalizmów warto wymienić dwa: pierwszy, modernistyczny, uznaje, że naród i jego ideologia są polityczną projekcją elit nacjonalistycznych (najczęściej państwowotwórczych), które starają się za pomocą narodowej narracji (m.in. mity, symbole, historia, wspólnota) uporządkować podległe im społeczeństwo. Drugi - etnosymboliczny – zakłada, że nacjonalizm jest wytworem narodu, który w porządku przyczynowym jest wcześniej. W tym wypadku nacjonalizm jest syntezą wspólnotowych tożsamości, aspiracji, przeżyć i doświadczeń.
Modernizm jest koncepcją głęboko zanurzoną w marksizmie, zarówno przez zapożyczenie pewnych koncepcji jak i poprzez lewicowy światopogląd konstruujących go badaczy. Warto pamiętać, że oryginalny Marks niewiele miejsca poświęcał narodowi i raczej nie stworzył jakiejś spójnej koncepcji jego powstania11. Generalnie marksiści uznawali nacjonalizm za kolejne „fałszywe wyobrażenie”, które zostało wymyślone przez kapitalistów, aby zamącić w głowie zdrowej części klasy robotniczej. Komunistyczne praxis ewoluowało z negacji narodów, aż do włączenia ich w komunistyczną rzeczywistość, stąd ZSRR z państwa kosmopolitycznego szybko stał się państwem internacjonalistycznym, dzieląc się według kryteriów narodowościowych (choć trzeba przyznać, że dość swobodnie traktowanych). Paradoksalnie więc Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich – „ojczyzna światowego komunizmu i świt lepszego jutra dla wszystkich uciskanych” – zinstytucjonalizował narody żyjące na jego terytorium (co nie przeszkodziło mu w kilku przypadkach podjąć próbę ich całkowitego zniszczenia) i pozwolił im przetrwać trudne czasu budowania narodu radzieckiego, co było tylko jednym z wielu paradoksów tamtego systemu. Traktowanie narodów jako coś wprawdzie koniecznego, ale jednocześnie „wyobrażonego” stało się fundamentem późniejszych koncepcji modernistycznych. Modernistyczne ujęcie nawiązuje też do tradycji oświeceniowych, które lansując uniwersalne człowieczeństwo oparte m.in. na prawach człowieka, negują jednocześnie istnienie podziału na wspólnoty polityczne i kulturowe, podkreślając ich negatywne konsekwencje.
Sposób patrzenia na naród i nacjonalizm modernistycznych badaczy najlepiej egzemplifikuje analiza rewolucji we Francji. W krótkim czasie obalono tam stary, monarchistyczno-feudalny porządek i zadekretowano powstanie „narodu francuskiego”, na którego ręce złożono pełnię władzy w państwie. Rewolucja we Francji pokazuje dwa najważniejsze wyróżniki koncepcji modernistycznej: nacjonalizm jest czymś stosunkowo nowym (czasowo), oraz stosunkowo oryginalnym (socjologicznie). Wychodząc z przesłanek ekonomicznych (industrializacja), politycznych (rewolucja) i oświatowo-religijnych (demokratyzacja, sekularyzacja), moderniści utrzymują, że nacjonalizm był projektem polityczno-kulturowych elit, które przekształciły społeczeństwo postfeudalne zgodnie z własnym zapotrzebowaniem. Sztandarowi przedstawiciele tej szkoły to: żydowskiego pochodzenia uciekinier z Czechosłowacji Ernest Gellner, który jest nam znany ze swoich koncepcji odnoszących się do industrialnych przyczyn powstania nacjonalizmu, i marksista Eric Hobsbawm, który bardziej kładzie nacisk na „wynalezione tradycje” jako element spajający nowo powstałe nowoczesne narody w miejsce odrzuconych wartości religijnych.
Opozycyjna wobec modernizmu koncepcja etnosymboliczna12 dostrzega pierwiastek natio już u zarania europejskich państwowości. Uznaje, że już w warunkach przednowoczesnych, przedindustrialnych, spłycając - przed rewolucją we Francji, mieliśmy do czynienia u jednostek lub całych grup społecznych z myśleniem i działaniem powszechnym, ponadwarstwowym, ponadgrupowym, ponadpartykularnym, czasami ponadpaństwowym, jeśli kryterium państwowości nie pokrywało się z kryterium etniczności. W zgodzie z tym podejściem w historii Polski z myśleniem wspólnotowym, pronarodowym mamy do czynienia kilkaset lat wcześniej, zanim Roman Dmowski nazwał i opisał to co inni od dawna czuli w swym sercu i sumieniu. Twórcą tego paradygmatu jest brytyjski prof. Anthony D. Smith, a poszukując jej uprzednich inspiracji, od razu trafimy na koncepcje prawicowe i konserwatywne, które podkreślają realność subiektywnych przeżyć wspólnotowych i traktują je jako naturalne. W tym znaczeniu etnosymbolistą bez wątpienia był Jędrzej Giertych, który uważał, że naród polski i idea narodowa istniały od zawsze, zmieniał się tylko ich zasięg oddziaływania. Naród jako wspólnota rozwijał się i ewoluował przez wieki, zagarniając coraz to więcej mas ludzkich spełniających kryteria etniczne, ale bez narodowej samowiedzy, nacjonalizm zaś, rozumiany jako wyraz aspiracji wspólnotowych, rozwijał się wraz ze wzrostem ilościowym i jakościowym tejże wspólnoty.
Koncepcja etnosymboliczna jest ewolucyjna (w przeciwieństwie do mechanistycznej i rewolucyjnej koncepcji modernistycznej) zakłada bowiem, że powstawanie narodu i nacjonalizmu jest procesem historycznym, w którym następuje reinterpretacja wcześniejszych wzorów kulturowych i przetworzenie wcześniejszych więzi i sentymentów etnicznych. O ile jednak Jędrzej Giertych wywodzi polski naród niemalże od Mieszka I, o tyle etnosymboliści uznają, że moment przeistoczenia etni w natio jest niemalże nie do wykrycia. W tej koncepcji nacjonalizm może być zrozumiany jedynie w długiej perspektywie historycznej (la longue duree - fr. długie trwanie), czyli wykraczającej poza nowoczesność. Etnosymbolizm szuka źródeł narodów i nacjonalistów w czasach średniowiecznych lub nawet starożytnych, unikając w ten sposób błędu przyporządkowania współczesnych wzorów i definicji do przeszłości. Perspektywę tę możemy rozpatrywać na trzech płaszczyznach: ciągłości, czyli ciągłość nazw, języka i pejzażu etnicznego (etnicznego składu wspólnoty wraz z etnicznym otoczeniem); powtarzalności, czyli faktu występowania narodów w różnych epokach i lokalizacjach geograficznych, który informuje o tym, że naród to byt powtarzalny, ale nie ciągły; reinterpretacji, czyli, że każde pokolenie reinterpretuje dokonania poprzedników w duchu kreacji sorelowskiego mitu założycielskiego.
Gdzie nacjonalizm musi przetrwać, żeby zwyciężyć
Warunki brzegowe przetrwania nacjonalizmu w państwie wymagają obecności lub dominacji w dwóch płaszczyznach życia zbiorowego: kulturze i instytucjach.
Jeśli kulturę definiujemy jako ogół materialnych i niematerialnych (duchowych, symbolicznych) wytworów grupy ludzi, to kultura narodowa będzie dorobkiem wspólnoty identyfikującej się za pomocą natio. Precyzując: kultura jest dorobkiem materialnym (sztuka, architektura, muzyka, zagospodarowanie przestrzenne, etc.) i niematerialnym (zasady, idee, prawa, sentymenty, schematy myślowe, postacie, historia, tradycje, etc.) przeszłych pokoleń, które uważały się za członków wspólnoty narodowej oraz pokoleń obecnych, które ten dorobek przeżywają i przekształcają. W tym znaczeniu kultura jako zjawisko jest wieczne ale jej treść zmienia się w każdym momencie, choć nieznacznie. Kulturę można obrazowo przedstawić jako wielki, ponadhistoryczny, łańcuch ludzi podających sobie dłonie… Ważnym elementem tej analogi jest oczywiście element dobrowolnego poświęcenia złożone z własnego życia i pracy na rzecz przyszłego pokolenia. Właśnie to poświęcenie mamy na myśli, mówiąc o tym, że „historia od nas wymaga…” lub, że „oni za nas…”.
W ramach kultury narodowej możemy oczywiście dokonać kolejnych klasyfikacji, np.: na kulturę prywatną i publiczną. Ta ostatnia, najbardziej nas interesująca, będzie dotyczyła m.in. norm życia publicznego, zasad uczestnictwa w nim jednostki, czy systemu instytucji publicznych i zakres ich kompetencji. Przy tym stwierdzeniu przyda nam się psychologiczna definicja kultury, która jeszcze lepiej tłumaczy rozpatrywany przeze mnie rodzaj zaangażowania: „Kultura jest pewnym zespołem dyspozycji psychicznych przekazywanych w łonie danej zbiorowości przez kontakt społeczny i uzależniony od całego systemu stosunków międzyludzkich.”
Jednostka, będąca częścią kultury narodowej, nie może samodzielnie i dowolnie zmieniać własnej przynależności kulturowej, zawsze będzie to zdrada wartości pierwotnych. Badacze kultury rozpatrują ją jako integralny organizm, który wchodzi w interakcje „zerojedynkowe” z innymi podobnymi organizmami kulturowymi. Strata jednego z organizmów oznacza zysk drugiego, nadal bowiem obowiązuje arystelesowskie twierdzenie o człowieku jako zwierzęciu politycznym, czyli takim, który nie potrafi żyć poza jakąkolwiek wspólnotą. Jednostka wypadająca z orbit jednej kultury automatycznie wpada w orbitę drugiej, a ponieważ, jak pisał z kolei prof. Koneczny, nie można być cywilizowanym na dwa sposoby, jedna grupa musi wygrać przed drugą. W ramach akulturacji mamy możliwe rezultaty: asymilację, integrację, separację i marginalizację. Jest to rezultat starcia dwóch lub więcej kultur, dwóch lub więcej tożsamości narodowych, które ostatecznie muszą przerodzić się w śmiertelnie ważną decyzję, czy razem z UPA zabijać polskie dzieci, czy razem z AK i NSZ organizować polską samoobronę.
Z kolei instytucje narodowe jako dorobek nowoczesnego nacjonalizmu (struktura państwa narodowego, system polityczny i prawny, etc.), są elementem wcześniej wspomnianej koncepcji „nacjonalizmu banalnego”, czyli bezwiednej, nieuświadomionej reprodukcji postaw i zachowań nacjonalistycznych, które niejako są wpisane w logikę instytucji narodowych. Michael Billing uszczegóławia te zjawisko, nazywając je „codziennym oflagowaniem ojczyzny”, precyzując, że o istnieniu narodów i narodowej tożsamości informują nie tylko struktury powstałe w wyniku działalności narodu czy zasady prawne i wartości etyczne, ale nawet język w różnych jego aspektach funkcjonalnych (potoczny, polityczny) nacechowany jest nacjonalistyczną retoryką, nacjonalistycznym słownictwem i nacjonalistycznymi schematami myślowymi. W efekcie zachowania i postawy nacjonalistyczne wciskają się „tylnimi drzwiami” na „salony” w zmiękczonej (postkonserwatywnej, zachowawczej, prawicowo-podobnej) formie. Takie quasinacjonalistyczne treści, które pojawiają się tu i tam, w kulturze czy polityce, przy różnych okazjach i sytuacjach; to nic innego jak spontaniczny i nieuporządkowany nacjonalistyczny marsz przez symbole, instytucje i normy. Nawet jeśli ci, którzy głoszą tezy narodowe lub quasi narodowe, nie chcą się nazywać nacjonalistami, to wychowują zastępy tych, którzy nie będą mieli obaw przed nazwaniem siebie tym mianem.
Aksjomaty współczesnego nacjonalizmu
Oczywiście każdy partykularny nacjonalizm jest oryginalnym pomysłem na wspólnotowe tworzenie katalogu wartości i celów, niemniej jednak istnieje pewien wspólny, bazowy katalog aksjomatów, które z różnym akcentem, ale jednak występują we wszystkich koncepcjach nacjonalistycznych. Podstawowym wyróżnikiem nacjonalizmu jest oczywiście to, że w centrum swoich rozważań, podmiotem i osią wszelkich koncepcji, pomysłów i idei stawia wspólnotę narodową13. Poniżej kilka takich aksjomatów pojawiających się w praktycznie wszystkich rozważaniach nad narodem i nacjonalizmem:
- Jednostka jest wrodzona w naród, przynależy do niego. Gdziekolwiek się znajdzie, wszędzie jest zobowiązana dać świadectwo swojej przynależności narodowo-kulturowej, a uchylenie się od tego może być uznane za zdradę narodową. (Rodząc się w pewnym środowisku, jesteśmy zobowiązani do reprodukcji tego środowiska). Jednocześnie naród stoi na czele hierarchii wszystkich ludzkich wspólnot, czyli interes każdej pozanarodowej wspólnoty (klasowej, warstwowej, rodzinnej, zawodowej, rasowej, etc.) musi ustąpić w obliczu interesu wspólnoty narodowej.
- Nacjonalistą można być albo całym sobą, albo wcale. Nacjonalizm jest bowiem wieloaspektowy, a spójność i jego wewnętrzna logika wymaga, by przyjąć go w całej rozciągłości. Historia, kultura, socjologia, ekonomia czy prawo; wszystko może być przesiąknięte duchem nacjonalistycznych dogmatów, zasad czy poglądów. W domu, pracy, szkole czy kościele, wszędzie jest miejsce i potrzeba manifestowania nacjonalistycznego światopoglądu.
- Nacjonalizm ze swej istoty jest misyjny. Wyrasta z chrześcijańskiej koncepcji miłości rozumianej jako dążenie do dobra wspólnego w duchu braterstwa i organicystycznej współpracy. Zdobywanie nowych zwolenników jest po prostu konieczne do realizacji ambitnych planów nacjonalizmu. Niezależnie od elitarności kadr kierowniczych, aby żyć, nacjonalizm potrzebuje mas – nie jest to ideologia domatorów i introwertyków, nacjonalizm oddycha na przestrzeniach zajmowanych przez tłumy skandujące siłę swojej woli, w zbiorowych aktach patriotyzmu, etc.
- Nacjonalizm jest ideologią autentyczności. Nie polega na naśladowaniu, lecz na odnajdywaniu lub budowaniu (rozwijaniu) własnego „ja” wspólnoty narodowej. Taka aktywność daje człowiekowi poczucie wyjątkowości, dumę ze swego pochodzenia i partycypacji w autentycznej wspólnocie. Autentycznej – czyli prawdziwej, własnej. Autentyczność, czyli dążenie do prawdy i oryginalności, pomaga w zrozumieniu sensu wspólnoty, jej wyjątkowości i zadań, które postawiła przed nią Historia. Dzieje się tak ponieważ…
- Każdy naród ma swoją rolę do wypełnienia w ramach planów Opatrzności. Nacjonalista wierzy bowiem, że wszystkie narody są częścią Opatrznościowego planu (wszak, jak uczy Kościół, każdy naród ma swego Anioła Stróża) i posiadają swoje oryginalne zadania, których wykonanie jest powodem do chwały narodowej a samo istnienie Misji Dziejowej może być rozpatrywane w porządku duchowym jako wystarczający powód do istnienia konkretnej wspólnoty narodowej.
- Nacjonalizm oparty jest na fundamencie miłości do własnej wspólnoty. Jest to jednak miłość rozumiana po chrześcijańsku – jako rozumne dążenie do dobra podmiotu kochania. Ten fundament leżący u podstaw nacjonalistycznej logiki jest jednocześnie najbardziej wyrazistą różnicą między pozytywnym i kreatywnym nacjonalizmem a destruktywnym i negatywnym szowinizmem czy nienawiścią do innych narodów. Nacjonalista to ktoś, kto jest skupiony na budowie siły własnego narodu, zaś „anty” jest o tyle, o ile przeszkadza to w realizacji celów narodowych. Przy czym jest jasne, że militaryzm, imperializm i retoryka walki o „przestrzeń życiową” nie są immanentnymi cechami nacjonalizmu, który może realizować się na polu kultury czy gospodarki. Jeśli więc ktoś konstytuuje swoją tożsamość wyłącznie na antysemityzmie lub antyniemieckości czy antywolnomularskości, to chociaż te postawy mogą stanowić elementy nacjonalizmu, to traktowane wyłącznie są jego zaprzeczeniem.
- Nacjonalizm jest wyrazem dojrzałości obywatelskiej. Każdy narodowiec musi być w stanie ponieść ofiarę z siebie na rzecz wspólnoty. Brak postawy aktywnego solidaryzmu narodowego jest natomiast przejawem kalectwa społecznego, wynikiem niedojrzałości obywatelskiej nabytej w procesie socjalizacji.
Nacjonalistyczne fundamenty programowe
Każda platforma programowa stworzona przez ugrupowania nacjonalistyczne obraca się wokół kilku zagadnień. Politycznym celem nacjonalizmu jest utrzymanie suwerenności, jedności i tożsamości narodowej.
Suwerenność narodowa (być wolnym) oznacza przede wszystkim wolność autoekspresji, możliwość życia zgodnie z własną kulturą, realizowanie własnych celów samodzielnie ustanowionych. Na gruncie prawno-politycznym suwerenność narodowa jest definiowana m.in. jako możliwość swobodnego kreowania prawa, czy systemu politycznego wraz z wolnym wyborem władz państwowych. Wszystko to składa się na suwerenne a więc wolne, państwo narodowe. Takie państwo może się rozwijać swobodnie, czyli zgodnie z wolą i potrzebami narodu. Najbardziej nacjonalistyczne twierdzenie, doskonale oddające ducha „suwerenności”, powstało podczas rewolucji we Francji: „Każda władza pochodzi od narodu”.
Jedność narodowa (być razem) dotyczy wysiłku na rzecz umocnienia poczucia wspólnotowości i przeciwdziałania tendencjom, które osłabiają jedność terytorialną, kulturową i polityczną narodu. Są to więc działania zmierzające do przezwyciężenia wewnętrznych podziałów w duchu Wszechpolskim.
Chodzi nie o homogeniczne państwo w stylu Korei Północnej lub komunistycznych Chin, ale o jedność woli jednostki z wolą narodu. Nie chodzi więc, by likwidować lokalny koloryt kulturowy, ale aby wyplenić egoizmy i partykularyzmy klasowe, zawodowe, stanowe, terytorialne i wszystkie inne.
Jedność narodowa oznacza też formułę działania opartą na miłości i braterstwa. Z tego wypływa też pamięć i aktywna troska o członków narodu przebywających poza obecnymi granicami państwa narodowego. Narodowiec nie może w takim wypadku wykluczyć kontynuowania polityki w clausewitzowskim tego słowa rozumieniu.
Tożsamość narodowa (być sobą) to określenie szczególnego wysiłku skierowanego na utrzymanie autentyczności, oryginalności, czystości i wyjątkowości kultury narodowej. Wysiłek ten musi być zinstytucjonalizowany, czyli realizowany przez państwo narodowe. Obowiązkiem każdego narodu, jako tworu kulturowego, jest dbanie o utrzymanie czystości i rozwoju własnej kultury, jest ona bowiem przyczyną narodu i jego największym bogactwem. W tożsamości narodowej zawiera się też m.in. postulat unarodowienia społeczeństwa, czyli doprowadzenie do przebudzenia jego świadomości narodowej i aktywizacji społeczno-politycznej. Misyjne dążenie do egalitaryzmu narodowego było wielkim dokonaniem Narodowej Demokracji, gdzie przymiotnik „demokratyczne” stało się synonimem słowa „powszechne”.
Nacjonalizm w dobie współczesności
Nacjonalizm w okresie swojego powstawania nosił miano ruchu modernistycznego. Po pierwsze, ponieważ wykuł się w opozycji do konserwatyzmu rozumianego zarówno jako kierunek ideowo-polityczny, jak i zjawisko społeczne (podział na warstwy społeczne, brak krążenia elit, elitaryzm i izolacjonizm warstwowy, etc.) na rzecz demokratyzacji szerokich mas społeczeństwa (wzbudzenie tożsamości narodowej, poczucia obowiązków wspólnotowych i imperatyw akcji). Po drugie, ponieważ jako ruch polityczny i organizacja powstał stosunkowo niedawno i to najczęściej w ogniu walki i przemocy.
„Pierwszy” polski nacjonalizm (trwający mniej więcej do odzyskania przez Polskę niepodległości) może dziwić przyzwyczajonych do obdarzania go epitetem „zacofany”. Były w nim głębokie wątki emancypacyjne (chłopi do polityki), feministyczne (kobiety też do polityki) i antyklerykalne, które zgorszyłyby dzisiejszych parafialnych katolików. Ówczesny nacjonalizm nasączony był tak wówczas modnym biologizmem i darwinizmem (zasadą naturalnego doboru), co doskonale pokazuje ówczesna publicystyka polityczna: „Egoizm narodowy wobec etyki” Zygmunta Balickiego i „Myśli nowoczesnego Polaka” Romana Dmowskiego. Pierwsza pozycja spotkała się z krytyką katolickich publicystów a druga traktowała religię jako element socjologicznego opisu polskiego społeczeństwa, nie zaś – co stało się dużo później – jako cel tegoż społeczeństwa. W „Głosie” znajdowały się też materiały antyklerykalne i jeśli duchowieństwo występowało przeciw programowi politycznemu dostawało publicystyczne „baty”, nie mówiąc już o trwającej na łamach gazety jakiś czas symbiozie (a dopiero potem polemice) z socjalizmem. Dopiero kilkanaście lat później nacjonalizm w polskim wydaniu nabrał „reakcyjnych” i „czarnosecinnych” cech (piszę to z całą moją sympatią dla reakcji i Czarnej Sotni), zawiązując nierozerwalny sojusz z Kościołem.
Dziś również niektórzy badacze zjawiska (Michael Hechter) przyznają, że nacjonalizm jako forma identyczności etnicznej pomiędzy strukturą zarządzającą i zarządzaną w warunkach globalistycznej decentralizacji władzy jest zjawiskiem na powrót nowoczesnym. Doskonale bowiem odpowiada warunkom dekompozycji kompetencji państw na rzecz wzmocnienia wspólnot lokalnych (regionalnych), która się na dzieje na naszych oczach – chodzi tutaj nie o decentralizację typu „rozwój samorządów” ale o dalej idącą autonomię. Ten „krok w tył” nacjonalizmu i rezygnacja z koncepcji państw narodowych na rzecz uetnicznienia i doładowania władzą regionalizmów jest może próbą przezwyciężenia kilkudziesięcioletniej niemocy nacjonalizmów zachodnioeuropejskich, które zamknięte w formule „nacjonalizmu obywatelskiego” albo przegrały batalie o asymilację regionalnych wspólnot etnicznych (Francja i Korsyka, Hiszpania i kraj Basków, etc.) albo wspólnoty etniczne poczuły się narodami i dążą do rozpadu obcego im państwa (Belgia, Włochy).
Dla formuły „nacjonalizmu kulturowego” (typu polskiego czy niemieckiego) taki trend odwrotu od państw narodowych na rzecz wspólnot lokalnych czy nawet ponadregionalnych to oczywisty regres. W ich interesie jest utrzymanie modelu państwa jako pełnoprawnego i decyzyjnego podmiotu stosunków międzynarodowych. Niezgodność etnicznego charakteru rządu i społeczeństwa w państwach Europy zachodniej spowodowała chęć osłabienia pozycji państwa na rzecz demokratyzacji tychże społeczeństw i rządom bezpośrednim (co pokazuje zresztą jak żywotna i skuteczna jest wspólnota w walce o swoje prawa). Tyle tylko, że ten sam proces emancypacyjny w Polsce odbył się na początku XX wieku, kiedy Naród Polski wspomógł wysiłek wojenny I wojny światowej, aby na gruzach obcych państw odbudować własne państwo.
Obecne procesy decentralizacji wymuszane przez logikę ekonomicznego globalizmu i wsparte przez etnonacjonalistyczne dążenia emancypacyjne nie znajdują potrzeby realizacji w dzisiejszych polskich warunkach. Poza kwestiami historyczno-politycznymi omówionymi powyżej również dlatego, że ominięcie państwa oznacza dla globalizmu ominięcie dorobku prawnego dotyczącego ochrony pracowników i utemperowanie dzikiego kapitalizmu, to też sposób na ominięcie regulacji dystrybuujących dochód narodowy czy nakierowany na równomierny geograficznie rozwój ekonomiczny, czy szerzej – wszystkich państwowych regulacji wprowadzających element prospołeczny do ekonomicznych kalkulacji multikorporacji. Chociaż takie są trendy w Unii Europejskiej, to w Polsce nie ma niepokojów na tle etnicznym, które wymuszałyby nadawanie autonomii terytorialnej.
Słowo na zakończenie
Wspólnoty oparte na zbiorowym przeżywaniu przeszłości i budowaniu przyszłości odmiennej od prostej sumy pragnień jednostek składających się na grupę istniały od zarania ludzkości. Od zawsze istniała kategoria wspólnot, które opierały się na specyficznych kryteriach: pochodzeniu, języku, tradycji, prawa czy religii. Nowoczesne formy tychże wspólnot – narody, wzbogaciły się o nowoczesne ideologie – nacjonalizmy. Dorobek ten został utworzony w wyniku ewolucji świadomości odrębności etniczno-narodowej, odkrywania świata narodów i ich charakterów. Nacjonalizm przez długi czas rozumiany był jako wyraz egoizmu jednej wspólnoty narodowej przeciw drugiej wspólnocie narodowej i w tym kontekście był efektem rozpadu chrześcijańskiego uniwersalizmu14. W dużym uproszczeniu taką formułę nacjonalizmu można połączyć z protestantyzmem, podczas gdy pojawienie się nacjonalizmu w krajach katolickich oparte było na fundamencie miłości do własnej ojczyzny. Przeżywany po katolicku nacjonalizm nieuchronnie prowadzi do jakiejś formy uniwersalizmu. Na przedstawienie procesu ewolucji od nacjonalizmu egoistycznego do chrześcijańskiego nie starczyło miejsca w powyższym artykule, należy jednak wpomnieć późne prace Adama Doboszyńskiego, który pokazywał, że polski chrześcijański nacjonalizm, na bazie własnej Misji Dziejowej, był gotowy do pokojowej syntezy z pokrewnymi etniami i narodami. Paradoksalnie więc nacjonalizm najpierw dzielący Europę, pod koniec swego istnienia w roli pełnoprawnego uczestnika dyskursu o otaczającym świecie, był w stanie zmierzać w stronę na nowo tworzonego uniwersalizmu.
Współcześnie nacjonalizm jest spychany na ideologiczny śmietnik, pośród innych ideologi, których społeczny termin przydatności dawno minął, ewentualnie próbuje się przedstawić nacjonalizm jako kolejne „opium dla ludu”. Tymczasem dla wielu innych ideologia narodowa, rozumiana jako forma przeżywania rzeczywistości przez wspólnotę narodową wydaje się potrzebna jak oddychanie. To, czy nacjonalizm na powrót stanie się pełnoprawnym uczestnikiem tego dyskursu w dużej mierze zależy od kondycji moralnej narodów i poziomu ich świadomości narodowej. Jak bowiem wiele lat temu pisał Roman Dmowski: „Wielki naród musi nosić wysoko sztandar swej wiary. Musi go nosić tym wyżej w chwilach, w których władze jego państwa nie noszą go dość wysoko i musi dzierżyć tym mocniej, im wyraźniejsze są dążności do wytrącenia mu go z ręki”.
Daniel Pawłowiec
1Nie będę próbował, hołdując zasadzie politycznej poprawności, dystansować się od europocentrycznej optyki w kwestii etapów rozwoju wspólnot narodowych. Rozpatrywać kwestię nacjonalizmu to znaczy przyglądać się historii Europy, jakkolwiek przykro by to brzmiało dla przedstawicieli innych ras czy kultur.
2Mówiąc o liberalnych tendencjach wczesnego nacjonalizmu, trzeba mieć w pamięci etos romantyzmu, który legł u podstaw nowoczesnego pojęcia narodu, np. w Niemczech czy w Polsce. Romantyzm ten negował m.in. ekonomiczny aspekt liberalizmu. Różna też była koncepcja wolności jednostki.
3Nacjonalizm. Konflikty narodowościowe w Europie Środkowo-Wschodniej, Stanisław Helnarski red., Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 1994, s. 14.
4O przemianach społecznych w procesie modernizacji zob. Steve Bruce, Fundamentalizm, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2006, s. 26 i dalsze
5Nacjonalizm, Anthony D. Smith, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2007s.24, zobacz też Mikołaj Stanek, Etniczność jako forma więzi społecznej w: Sprawy Narodowościowe, nr 24-25/2004, Instytut Slawistyki PAN, Zakład Badań Narodowościowych
7E. Gellner pisze: „(..) tym co wyróżnia obszary, na których nacjonalizm stał się kluczową zasadą polityczną jest to, że miała tam miejsce głęboka i trwała zmiana organizacji społecznej czyniąca jedynymi prawomocnymi źródłami władzy politycznej zbiorowości anonimowe, płynne, dość niezróżnicowane i kulturowo homogeniczne” – za: Znak, nr 502, Kraków 1997, s. 29.
8Nacjonalizm..., s.40.
9Choć autorem tego sformułowania jest Michael Billing (autor książki Banalny nacjonalizm, Wydawnictwo Znak, Kraków 2008).
10za: Mirosław Hroch, Małe narody Europy, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Warszawa 2003
11Sprawy Narodowościowe, nr 24-25/2004, s. 69 i nast.
12Anthony D. Smith, Nacjonalizm, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2007, s.79 i nast.
13Anthony D. Smith, Nacjonalizm, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2007, s. 21
14Izajasz Berlin szukał przyczyn powstania nacjonalizmów w „zranionego lub znieważonego poczucia ludzkiej godności i pragnienia bycia uznanym”. zob. Piotr Kimla Izajasza Berlina koncepcja nacjonalizmu w: Ideologie, doktryny i ruchy narodowe. Wybrane problemy, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2006