Homo consumus - o człowieku konsumującym

Komuniści starali się stworzyć swojego obywatela idealnego – homo sovieticus – jako filar społeczeństwa socjalistycznego. W teorii zamysł marksistowskiego nowego obywatela miał realizować człowieka jako tryb w skomplikowanej maszynie zwanej państwem. W praktyce Sowieci wychowali typ człowieka biernego: zawistnego koniunkturalistę. Taki typowy homo sovieticus to człowiek upadły, to niewolnik swojej ograniczonej wolności. Dla takiej jednostki liczy się tylko stabilność, przewidywalność oraz nieodstawanie od reszty społeczeństwa.

Czy homo sovieticus jeszcze istnieje?

Bardzo często w swych wypowiedziach terminu homo sovieticus używają publicyści liberalni, którzy zarzucają nawet, że jest on obecny wciąż w duszy polskiej. Zdaniem Jana Tokarskiego, publicysty „Kultury Liberalnej”, dzisiejszy homo sovieticus „śpiewa patriotyczne pieśni, nosi krucyfiks na szyi i wymachuje biało-czerwoną flagą”. Zdanie Tokarskiego nawiązywało do „hodowania” w Polsce ludzi, którzy uważają się za „lepszy sort”, posiadający poczucie moralnej wyższości nad resztą społeczeństwa.

Tak dziś patrząc na rzeczywistość: kto posiada poczucie moralnej wyższości nad resztą społeczeństwa? Kto uważa się za lepszego? Za kogoś, kto musi edukować „ciemnogród”? Zdecydowanie w tej roli widzimy dziś wszelkiej maści liberałów z mniej lub bardziej lewicowym odchyleniem. Czy to są 40-letnie kobiety wklejające osiem gwiazd na zdjęciach profilowych, czy to są młodzi gniewni lewicowcy malujący pioruny na każdym śmietniku w centrum Warszawy, podejście do życia jest jedno i to samo – liberalne.

Dzisiejsza zaangażowana w życie publiczne część społeczeństwa, wychowanego już po ’89 roku, często ma na swoich sztandarach hasła o tolerancji, wolności i wielokulturowości. W praktyce oznacza to oczywiście ich rozumowanie tolerancji: tolerancji do wszystkiego co nowe, dziwne i wyzwolone. Całe podejście filozoficzne do życia opiera się o dążenie do pragnień swojego ciała, do używania i konsumowania swojego krótkiego ziemskiego życia. Tak jak jeszcze w XX wieku mogliśmy stwierdzić, że najważniejszą rzeczą dla Polaków była rodzina, może katolicyzm (jako forma duchowa jak i kulturowa), tak dziś to hedonizm całkowicie zawładnął umysłami mas społecznych. Życie współczesnego 20-latka ma być miłe, przyjemne, pozbawione obowiązków i odpowiedzialności. Czy sam fakt, że dziś dzieciństwo i okres młodzieńczy są łatwiejsze jest problemem? Zabrzmi to zapewne kontrowersyjnie, jednak odpowiedź wbrew pozorom nie jest jednoznaczna. To dobrze, że rodzice nie muszą bać się o każdy grosz w domowym budżecie. Jednak likwidacja jednego problemu stworzyła problem inny, nowy. Młody człowiek wychowany pod kloszem dobrobytu rozbestwił się, jest roszczeniowy i żądny powiększania dobrostanu. Samo dążenie do powiększania zasobów jest zasadne dla ludzkiej natury. Na przestrzeni wieków natura ta nie była jednak celem, a jedynie środkiem do przeżycia i zaspokojenia potrzeb nie tylko swoich, ale i swoich najbliższych.

Dziś, skoro bariery finansowe nie istnieją, to powiększanie „dobrostanu” nastąpić może na płaszczyźnie moralnej. Dlatego młodzież tak źle podchodzi do tematu religii: musiałaby się w końcu podporządkować hierarchii i porządkowi moralnemu zapisanemu w Piśmie Świętym. Z tego powodu niektórzy młodzi nie doceniają, a wręcz pałają niechęcią do pojęć narodu i ojczyzny – rodzą one obowiązki względem dobra wspólnego; obowiązki, które ograniczają. Eliminacja tych czynników jest naturalnym wyborem w celu uzyskania tej swawolnej wolności ciała do „używania” życia. Podobnie jest z kwestią aborcji. Wypiera się fakt, że człowiek nienarodzony to dalej człowiek, który nie jest nikim innym, jak istotą ludzką. Potomstwo ogranicza, a potomstwo niepełnosprawne (którym trzeba się zajmować więcej) ogranicza podwójnie. Kilka lat temu tzw. aborcja postnatalna była szokującym postulatem podnoszonym gdzieś w Holandii czy w Australii. Proponował jej wprowadzenie nawet światowej renomy (o ironio) etyk Peter Singer z Australii, który postuluje liczony od narodzin czterotygodniowy okres przejściowy, po którym człowiek uzyska pełnię praw, również do życia. Zaś w Holandii dopuszczalna jest eutanazja chorych noworodków na wniosek rodziców. Dziś przeglądając młodzieżowe grupy na Facebooku dostrzec można stwierdzenie, że zabicie niepełnosprawnego noworodka „jest jak uśpienie psa”. I nie jest to pojedynczy głos w Internecie, to zdanie poważnej części dzisiejszych nastolatków. Dehumanizacja jest najprostszą i najwygodniejszą formą wyzbycia się odpowiedzialności za drugiego człowieka. Te ograniczenia wynikające z odpowiedzialności w umyśle młodego liberała są nie do przyjęcia, są wrogie ich chęci nieustannej zabawy i osiągania dobrostanu. Aby uwolnić się od obowiązków podświadomie podejmują walkę z wartościami, które zagrażają ich swawoli. Zarazem nikt nie dostrzega destrukcyjnego wpływu takiego postępowania, które niszczy nie tylko jednostkę, ale i jej otoczenie.

CZYTAJ TAKŻE: Rośnie pokolenie meneli, którzy nie potrafią powiedzieć zdania bez przekleństwa i wspomnienia o seksie

Czy takiego człowieka możemy nazwać homo sovieticus? Myślę, że nie, w końcu to nie są tylko i wyłącznie puste, jednorodne masy nastawione na stabilne życie bez niespodzianek. To nie są osoby, które usatysfakcjonują się pracą za średnią krajową i mieszkaniem na nowym osiedlu. Współczesny konformista, człowiek myślący szablonowo przez pryzmat wolności jednostki, narodził się jako dziecko konsumpcjonizmu i hedonizmu. Sam konformizm wygląda nawet inaczej. Dziś paradoksalnie konformizmem jest posiadanie w sobie jakiejś dziwności, którą człowiek ma się odróżniać od reszty, dziwny jest w praktyce ten, kto nie wyróżnia się niczym szczególnym, ponieważ zachowuje się i wygląda jak „boomer”. Dwudziesto- i trzydziestolatkowie skupieni wokół swojej własnej osoby korzystają w sposób szczególny z dobrodziejstw globalizacji i trybu życia, który dziś możemy nazwać liberalnym lub zachodnim. Bez czasu na budowę relacji, z czasem na przelotny seks. Bez czasu na rodzinę, z czasem na budowę kariery. Bez czasu na dzieci, z czasem na zwierzaka (które o ironio wiele młodych kobiet nazywa swoimi dziećmi). Życie konsumpcjonistyczne to dostarczanie sobie dopaminy za pomocą seksu, substancji psychoaktywnych, imprezowania czy nawet oglądania trywialnych seriali. Z konsumpcją wiążą się koszty, więc i każdy startuje do wyścigu szczurów, aby zarobić jak najwięcej, i jak najwięcej wydać na rozrywkę. Typ człowieka, wychowanego w liberalnym społeczeństwie, którego celem jest tylko konsumpcja życia, możemy nazwać homo consumus – człowiekiem konsumującym. Jeśli mamy scharakteryzować tego nowego człowieka, wykutego w kuźni wielkich korporacji, to należy wskazać podstawy jego formowania. Człowiek od zawsze był istotą wychowywaną przez rodzinę i kulturę lokalną. Za tym szła wiara, tradycja, język i obyczaje, które czyniły osobę na podobieństwo swych bliskich. Nawet w wielokulturowych miastach nowożytności kultury zachowywały swoją tożsamość. Co więc się stało, że dziś, kiedy żyjemy w państwie narodowym, o dominacji (jeszcze, mimo wszystko) religii katolickiej, ludzie tę tożsamość zatracają?

Warszawa - Plac Zbawiciela 2014. Fot. Jakub Szymczuk

Wychowanie liberalne

Podstawowym problemem jest zmiana w modelu wychowania. Młody człowiek nie spędza większości swojego dzieciństwa z rodziną, spędza go w systemowych ramach nauki szkolnej oraz w Internecie. Według badań OECD statystyczna polska matka spędza z dzieckiem dziennie jedynie 67 minut (a liczymy w to także przewijanie czy karmienie niemowlaka).

A co formuje młodego człowieka w Internecie? Popkultura i przekaz komercyjny, obecny powszechnie w mediach społecznościowych. Innych źródeł wychowania w wielu przypadkach nie ma. Nie oszukujmy się, szkoła nie jest w dzisiejszych czasach miejscem wychowywania młodzieży. Coraz większe problemy nauczycielom sprawia nauczanie młodego pokolenia, którego przedstawiciele są roszczeniowi i często wymagają pozytywnych ocen za sam fakt uczęszczania do szkoły. Za ich roszczeniami pojawiają się też pretensje rodziców. Sam system szkolny w Polsce nie opiera się o zrozumienie studiowanej materii, a raczej o jej mechaniczne wykucie. Za dobrego nauczyciela uznamy tego, który uczy jak wstrzelić się w klucz. Wiele lat młody człowiek uczy się jak interpretować utwory literackie, nie dla siebie i swojego zrozumienia, lecz po to aby wiedzieć co na myśli miały osoby oceniające prace. Nacisk na nauki społeczne również nie jest obecnie duży, skupiliśmy się na nauce przedmiotów ścisłych, które są bardziej praktycznie przez pryzmat dalszej edukacji na studiach. A to jednak historia i literatura budzą w człowieku tożsamość i pewne przywiązanie do narodu i cywilizacji. To, co w szkole wychowuje i formuje młodego człowieka to rówieśnicy. Rozmowy w szkolnych ławach, towarzysząca im wymiana zainteresowaniami i przeżyciami ukierunkowuje młodego człowieka w stronę tego, co warto w życiu robić. Poza dyskusją o szkole i klasowych plotkach pojawiają się pogawędki o tym, co młodzież robi w wolnym czasie. I tutaj znowu pojawia się przekaz internetowy. Nie jest tak, że szkoła nie ma żadnego wpływu na młodego człowieka, jest to jednak wpływ drugoplanowy.

CZYTAJ TAKŻE: Epidemia samotności w USA - badanie Pew Research Center

Popkultura

Poruszając temat popkultury: zastanówmy się kim chciał być młody człowiek 10-20 lat temu? Lekarzem, strażakiem, pilotem, astronautą? Dzieci zawsze wskazywały na zawody niezwykłe, emocjonujące lub niosące za sobą autorytet społeczny. Kto dziś ma autorytet społeczny wśród młodych? Celebryci wszelakiej maści – doprowadza to do tego, że dziś coraz częściej dzieci chcą zostawać tiktokerami czy youtuberam, ogólniej rzecz ujmując: influencerami. Potwierdzają to badania agencji IQS na grupie dziewcząt pomiędzy 10 a 15 rokiem życia. Aż 48% z nich uznało, że w przyszłości chciałyby utrzymywać się z prowadzenia konta w mediach społecznościowych, Czym się zajmuje taki influencer i skąd się bierze ta fascynacja? Internetowi celebryci dostarczają swym odbiorcom nie tylko rozrywkę i interesujące młodzież treści. Bardzo często reklamują oni pewien styl życia, najczęściej życia hedonistycznego. Jednym z najbardziej przykrych przykładów tej patologii jest np. oglądanie jak ktoś zjada dania z McDonald’s na czas. Jak takie postaci się kreują na atrakcyjne? Zdjęcie na Instagramie młodej influencerki przedstawia ją najczęściej w jakiejś „korzystnej” pozycji, umalowaną i z twarzą zretuszowaną grafiką komputerową. Tło też zawsze jakieś bajeczne: obok przydomowego basenu czy na tle drogiego samochodu (w obu przypadkach oczywiście mówimy o wynajętej aranżacji na potrzeby promocji). Obok niej znajduje się jakiś rekwizyt pokroju kawy z logiem popularnej kawiarni. Do tego kilka słów o wspaniałym życiu, które prowadzi albo pusty motywacyjny tekst. Młodzi ludzie również chcą tak żyć i naśladować te osoby. Poczuć bogactwo i szczęście, które z tych zdjęć bije. Tak samo dziś robią wielkie koncerny. Coca-Cola nie reklamuje swojego produktu, ona reklamuje młodych ludzi z olśniewającym uśmiechem. Cola jest tylko pewnym dodatkiem, który ma odbiorcy podpowiedzieć do ucha: jeśli będziesz pić colę to będziesz mieć przyjaciół, nawet zęby ci wybieli! Do czego w praktyce prowadzi to młodych ludzi? Przychodzą do kawiarni i zmawiają fikuśnie wyglądające kawy, frake shake’i, burgery czy inne pozycje z karty. Pozują do zdjęcia przed konsumpcją (choć widziałem przypadki, gdy do spożycia nawet nie doszło) i z dumą wrzucają posty w social media o ich wystawnym życiu. Następnie napawają się, karmią swoje ego spływającymi lajkami. Z ich perspektywy oczywiście w tym momencie nie istnieje różnica pomiędzy ich życiem, a życiem influencera. W praktyce ich idol influencer za wykonanie i opublikowanie tego zdjęcia dostał pieniądze, zarobił na kolejną ratę kredytu na kawalerkę na obrzeżach miasta. A oni zaś zapłacili za to, by być jak on, przynajmniej na zdjęciu. Pokolenie czczące internetowych idoli - to obraz omawianego tu homo consumus.

Kto dziś ma autorytet społeczny wśród młodych? Celebryci wszelakiej maści – doprowadza to do tego, że dziś coraz częściej dzieci chcą zostawać tiktokerami czy youtuberam, ogólniej rzecz ujmując: influencerami.

Drugim dnem fascynacji influencerami jest przedstawiany młodym ludziom wyidealizowany świat, w którym wszystko jest piękne: życie towarzyskie, rysy twarzy, figura. Wprowadza to często młodzież w kompleksy, zaniża ich samoocenę, przez co zwłaszcza młode dziewczyny popadają w depresję, gdyż swą szarą rzeczywistość porównują ze starannie dobranymi i upiększonymi zdjęciami influencerek. Często takie osoby reklamują kosmetyki, co niczym pelikany chwytają młode kobiety chcące być piękne jak idolki z Instagrama. Problem jest duży i dostrzegany na świecie. W Norwegii wprowadzono nawet obowiązek oznaczania zdjęć komercyjnych, które poddano retuszowi. Czy to poprawi sprawę niskiej samooceny wśród młodzieży? Czas pokażę, choć w to wątpię.

CZYTAJ TAKŻE: Prostytucja wśród nieletnich

Każde dziecko oglądało bajki albo czytało książki, w których główni bohaterowie często byli wzorami do naśladowania. Dzieci marzą o tym by być jak Superman czy Batman, to ważny element dziecięcej fantazji, który mimo wszystko pewne cnoty (jak męstwo czy sprawiedliwość) dziecku wpaja. W wieku nastoletnim człowiek też jest podatny na wpływ takiego autorytetu. Co wiec oglądają nastolatkowie? Seriale, często takie, które są przeznaczone dla widzów dorosłych. Niestety rodzice rzadko sprawdzają jakie treści ich pociechy przeglądają w Sieci.

O liberalnej zgniliźnie i podprogowym promowaniu szkodliwych ideologii w inwestycjach Netflixa grzmią prawicowe media od dawna, niewiele lepsze są inne serwisy VOD pokroju HBO GO. Gdy w październiku całe społeczeństwo żyło naruszeniem tzw. kompromisu aborcyjnego, pojawiło się kilka happeningów z kobietami w czerwonych strojach. Było to inspirowane serialową adaptacją powieści „Opowieść podręcznej”, która jest wyjątkowo perfidnym paszkwilem i fantazją na temat konserwatywnego ładu. W tym uniwersum skrajna prawica przejmuje władzę i wprowadza w życie „biblijne” prawo, które uprzedmiotawia kobiety, robiąc z nich niewolnice seksualne przeznaczone do reprodukcji. Wiele młodych Polek widziało (nieironicznie) analogię pomiędzy Polską a tym serialem. Niby alternatywna rzeczywistość, a nie da się ukryć, że podprogowo przesyła wiadomość do odbiorców: „Im więcej Kościoła w życiu publicznym tym bliżej totalitaryzmu”. Inną, wręcz patologiczną produkcją, tym razem Netflixa było „Sexify”, czyli opowieść o studentkach tworzących aplikację dotyczącą właśnie seksu. Próżniacka produkcja będąca emanacją konsumpcjonizmu i tzw. wyzwolenia seksualnego otrzymała od Netflixa kategorię wiekową 16+. Można stwierdzić, że są to produkcje szczególne, wybitnie nastawione na odbiorcę liberalnego i nie mogą przyćmiewać całego obrazu zachodnich platform VOD. Niestety wątki takie są bardziej powszechne. W każdym serialu musi wystąpić wątek homoseksualny, na planie muszą być parytety rasowe, zaś aborcja jest pokazywana jako powód do żartów, nawet w sitcomach. Nawet taki serial kryminalny jak „Sposób na morderstwo” w prawie każdym odcinku wprowadza scenę seksu homoseksualnego.

CZYTAJ TAKŻE: Kobieta nadal jest produktem, a liberalnym feministkom to nie przeszkadza

Jest to tak ważna część życia dla niektórych osób z liberalnego (dominującego u młodzieży) świata, że hasła o Netflxie pojawiały się podczas Strajku Kobiet. Warto tutaj przypomnieć manifestację ze Szczecina, na której można było usłyszeć: „Woodstock, Netflix, prawa kobiet”. Doskonale nam to obrazuje skąd się wzięło pokolenie depczących tradycję w imię wolnej aborcji, którą przewrotnie nazywają prawem kobiet. Kiedyś nastolatkowie czekali na lody w odpust, dziś czekają na nowy sezon ulubionego serialu lub kolejną edycję festiwalu w Kostrzynie. Świat się oczywiście zmienia, jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, że kiedyś dzieciństwo miało w sobie mniej ideologii. Liberalna lewica znalazła świetny sposób na to, by przez zabawę dotrzeć do młodych umysłów z programem politycznym. Festiwal Woodstock od zawsze był popkulturowym świętem lewicowo-liberalnych idei, światem, gdzie nie obowiązywały zasady, bo zasada była jedna: „Róbta co chceta”. Wśród moich rówieśników z roczników 90’-95’ Woodstock był miejscem, gdzie można było sobie pozwolić na więcej niż w domu. Wśród grzecznej młodzieży z dobrych domów pojawiały się narkotyki i przygodny seks, które wcześniej kojarzyły się tylko z patologią z postindustrialnych dzielnic polskich miast.

„Głos młodego pokolenia”

Seks chlebem powszednim

Całymi dniami młody człowiek faszeruje się informacjami o wspaniałości używania świata. W grę wchodzi nie tylko wygodne życie influencerów, rzeczywistość z seriali i szał festiwalowej zabawy. W Internecie istnieją rzeczy o wiele gorsze, a mianowicie pornografia. Nie bez powodu wcześniej narzekałem na produkcje Netflixa pokroju „Sexify”. Badania w Polsce wykazały, że 83% dzieci w wieku 11-12 lat miało kontakt z pornografią w Internecie. Są to dane zatrważające, które normalizują seks jako coś odpowiedniego dla małoletnich. Seksualizacja przestrzeni publicznej dostrzegalna jest też na ulicy czy w reklamach. Konsumpcjonizm zamienił kobiety w obiekt pożądania, który można zestawić z produktem. Idąc dalej: jeśli pokazujemy kobiety jako produkty, jako obiekty pożądania to de facto tolerujemy ich przedmiotowe traktowanie. Skoro więc w przestrzeni publicznej nie szanujemy kobiet, to czemu nastolatki mają to robić? Czemu młode kobiety same mają się szanować? Skoro 15 latek widzi seks w Internecie, seks w serialach i rozseksualizowany wizerunek kobiety na ulicy, to czemu sam ma nie spróbować zakazanego owocu? Zakazanego dla starszego pokolenia, bo dla nastolatków seks nie jest niczym nadzwyczajnym, niczym co powinno być przeznaczone tylko dla małżonków czy przynajmniej osób, które łączy miłość. Pornografia niszczy miłość, zarówno na gruncie emocjonalnym jak i fizycznym. Stowarzyszenie Twoja Sprawa wydało w 2019 roku raport na temat badań naukowych poświęconych pornografii. Z dokumentu wynika, że porno czyni o wiele większe spustoszenie w młodym człowieku niż większość z nas myślała. Uzależnienie od pornografii ma charakter podobny do uzależnienia od amfetaminy czy kokainy. Wpływa na problemy z koncentracją i racjonalne myślenie. Uzależnienie upośledza także mężczyzn (bo to oni są najczęściej osobami uzależnionymi od pornografii) pod kątem tworzenia relacji z płcią przeciwną, a także „znieczula” mężczyznę podczas samego stosunku seksualnego. Negatywnych wpływów pornografii na ludzki umysł jest o wiele więcej, jednak nie o to w tym tekście chodzi. Zachęcam do zapoznania się z tekstem „Urządziliśmy bagno dla pokolenia, które urodziło się i wzrasta w erze cyfrowej pornografii” – pornografia sieje destrukcję. Wszechobecna seksualność, przedmiotowość ciała i znieczulica emocjonalna stworzyła z seksu rozrywkę. Jeśli ktoś traktuje współżycie tylko jako zabawę, jako coś przyziemnego, to w jaki sposób miałby zaakceptować jakiekolwiek ograniczenia z tym związane?

Seksualizacja przestrzeni publicznej dostrzegalna jest też na ulicy czy w reklamach. Konsumpcjonizm zamienił kobiety w obiekt pożądania, który można zestawić z produktem. Idąc dalej: jeśli pokazujemy kobiety jako produkty, jako obiekty pożądania to de facto tolerujemy ich przedmiotowe traktowanie. Skoro więc w przestrzeni publicznej nie szanujemy kobiet, to czemu nastolatki mają to robić?

I tu dochodzimy do sedna problemu – odejścia młodych ludzi od Kościoła katolickiego, a ściślej mówiąc chrześcijańskiego systemu wartości. Najczęściej nie są to kwestie dotyczące samego teizmu. Młodzi Polacy w większości wierzą w Boga jako absolut, często utożsamiają Go też z Trójcą Świętą. Częściej problemem jest dla nich sama struktura kościelna. Nie będę w tym miejscu zajmował się rzeczywistymi problemami wewnętrznymi Kościoła, takimi jak niejasności finansowe w niektórych parafiach czy problem pedofili wśród kleru. Patologie te są wyzwaniem do przezwyciężenia. Zła kondycja moralna części kleru i wynikająca z niej hipokryzja nie jest jednak jedynym powodem odchodzenia młodych od Kościoła. Nie da się bowiem ukryć, ze sytuacje patologiczne w Kościele były, są i będą, dopóki zarząd nad nim sprawują grzeszni ludzie. Poza tymi sprawami Kościół traci posłuch ze względu na zasady, które się z nim wiążą, a które kłócą się z nowym liberalnym porządkiem rzeczy.

CZYTAJ TAKŻE: „Wszelkie relacje międzyludzkie powinny być przepojone miłością”. Wywiad z Jackiem Pulikowskim

Niedopuszczalność aborcji, seksu przedmałżeńskiego czy rozwodów jest dla młodego człowieka nie do przyjęcia. Przypomnijmy, że to nie rodzina i Kościół najczęściej wychowują dzieci tylko rozseksualizowany świat konsumpcjonizmu. Ta zaraza jest tak powszechna, że scena seksu musiała znaleźć się nawet w filmie o powstaniu warszawskim. To skoro wszyscy w ich internetowym świecie to robią, to czemu oni nie mogą? Młodemu człowiekowi ograniczenia, które stawia religia wydają się złe, bo dlaczego Bóg miałby mu odebrać coś co przynosi przyjemność? A skoro on może uprawiać seks to czemu nie mogą tego robić homoseksualiści? Nikt nie dopatruje się w tym drugiego dna, ukrytego zła i negatywnych skutków rozwiązłości seksualnej. Dziś świat stoi na seksie. W końcu nie bez powodu przemiany społeczne z XX wieku nazywamy rewolucją seksualną. Skoro już nie Bóg jest w centrum uwagi człowieka to nie dziwmy się, że mało gorliwi młodzi chrześcijanie chcą dopasować Boga do świata, nie na odwrót.

Remedium

Skoro dzisiejszy nastolatek formowany jest przez internetowch influencerów i popkulturę hedonizmu to w jaki sposób możemy przeciwdziałać postępującej demoralizacji młodzieży? Jeśli jakaś partia lub polityk mówi, że w sposób bezpośredni i systemowy można dokonać odwrócenia tej tendencji to jest wyjątkowo naiwny lub uprawia zwykłą demagogię. Jakiekolwiek działania systemowe mogą proces liberalizacji i destrukcji młodego pokolenia co najwyżej opóźnić. Przykładem takiego opóźnienia będzie opór wobec edukacji seksualnej typu zachodniego. Widzę dwie drogi dla wyjścia z patowej sytuacji, w której znalazł się polski konserwatyzm. Nie są to rozwiązania przeciwstawne, a wręcz powinny być stosowane łącznie.

Kontrrewolucja ducha – to bardziej życzeniowe rozwiązanie, niewątpliwie wiążące się z potężną pracą społeczną i wysiłkiem organizacyjnym. Konserwatyści muszą pokazać, że świat ideałów, dyscypliny i zasad jest atrakcyjny, że jest lepszy niż świat konsumpcji. Dlaczego jest to rozwiązanie o charakterze życzeniowym? Bo zakładamy, że w momencie wychowywania człowieka w duchu hedonizmu, ktokolwiek będzie rozpatrywał ograniczenia wynikające z moralności jako atrakcyjne. Jednakże młody człowiek musi mieć alternatywę dla bezcelowego używania świata. Musi pojawić się dla niego droga życiowa bardziej ambitna. Tą alternatywą powinna być (w pewnym okrojonym zakresie już jest) droga swoistego „rycerza” współczesności. Młodzież ideami może się zainspirować, jeśli ma do nich dostęp i wydają się one być ciekawe. Kontrrewolucja ducha zakłada opór wobec zastanej rzeczywistości i wskazywanie na idącą w parze z liberalizmem i hedonizmem słabość. Kontrrewolucja musi być silna, więc musi mieć też solidne podwaliny. Winna być zbudowana o wiarę, ponieważ inaczej nie będzie nieść ze sobą głębszego sensu dla większości młodych ludzi, musi oprzeć się o wielką narrację, która naturalnie w Europie będzie chrześcijańską narracją. Powinniśmy z całych sił promować kult silnej woli, modlitwy i samodoskonalenia. To działanie będzie tym lepsze im bardziej będziemy wchodzić w świat popkultury. Już dziś coraz więcej katolików oraz narodowców wkrada się do moralnej stajni Augiasza zwanej Tik Tokiem. Pośród całego tego internetowego syfu promującego niskie rozrywki młody człowiek może natrafić dzięki temu na mocno odrębny pogląd konserwatywny. Antagonizm jest ciekawy, dlatego może przyciągnąć. Rozwiązanie to jest o tyle ułomne, że bazuje właśnie na opozycji do zastanego świata (na tym też wyrósł liberalizm), bo choć uważamy wciąż Polskę za kraj konserwatywny i katolicki to młody człowiek z tym światem nie obcuje zbyt wiele. Jak wcześniej stwierdziłem: dla nastolatka cały świat zamyka się w szkole oraz Intrenecie, a te w tym momencie przesiąknięte są ideą liberalną. Przez tą opozycyjność kontrrewolucji ducha nigdy nie będzie to rozwiązanie masowe, a raczej reakcyjne i mniejszościowe.

Powrót rodziny – jest to drugie, moim zdaniem bardziej realne rozwiązanie. Nie oznacza to oczywiście prostszej metody, wręcz przeciwnie. Podstawowym problemem w wychowywaniu dzieci i młodzieży wydaje się być brak w tym procesie rodziny, przynajmniej nie w takim wymiarze, jaki możemy nazwać znaczącym. Zapracowany rodzic XXI wieku spędza poza domem każdego dnia 10-12 godzin. Do tego należy doliczyć obowiązki domowe i sen. Przydałaby się też chwila odpoczynku i relaksu. Wielu rodziców też nie zajmuje się swoimi dziećmi dlatego, że korzysta z kuszącej propozycji odepchnięcia od siebie tego obowiązku. Dziecko można dać do przedszkola, dać do ręki tablet, wysłać na zajęcia dodatkowe, posadzić przed komputerem. Dla zmęczonego codziennością dorosłego człowieka ta opcja wydaje się być bardzo korzystna i wygodna. Obserwując degradację społeczeństwa wyraźnie widać, że to korzenie domowe i rodzina wychowują człowieka w wartościach. Nie bez powodu to w miastach szerzy się konsumpcjonizm. Rozwój miast w Polsce przypada na drugą połowę XX wieku, zaś większość miejskich rodzin ma jeszcze dziadków na wsi. Oderwanie od korzeni i otoczenia źle wpływa na kultywowanie tradycji, zarówno tych rodzinnych jak i religijnych oraz narodowych. Dobrze to widzimy także po wyraźnym podziale pomiędzy ścianą wschodnią a Ziemiami Odzyskanymi. Tam, gdzie ludzie żyją od pokoleń, tam więzy rodzinne i tożsamościowe są silniejsze. Wpływ rodzinnego ogniska na rozwój duchowości i kręgosłup moralny młodego człowieka jest oczywistością. Powinniśmy zatem dążyć do restytucji wychowawczej roli rodziny. Rodzina to bowiem podstawowa komórka społeczna tworząca naród, nie jest nim jednostka, jak próbują nam wmówić liberałowie.

Obserwując degradację społeczeństwa wyraźnie widać, że to korzenie domowe i rodzina wychowują człowieka w wartościach.

Cel piękny tylko jakimi środkami tego dokonać? To pytanie najtrudniejsze. Nie zmusimy nikogo do dłuższego spędzania czasu z rodziną, powinniśmy jednak do tego zachęcać młodych rodziców. Często jest tak, że rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielki i negatywny wpływ na rozwój młodego człowieka ma brak obecności w procesie wychowawczym rodziców. W tym momencie najlepiej tą misję uświadamiającą realizuje Kościół katolicki, a dokonuje tego pod postacią wspólnot dla rodzin. Tylko czy to nie jest przekonywanie już przekonanych? Myślę, że nie do końca. Bowiem uświadomienie katolickim rodzinom o konieczności poświęcenia dzieciom większej ilości czasu da nam większą gwarancję tego, że potomkowie będą wciąż częścią Kościoła. Jak najbardziej takie kampanie mogą być także promowane przez państwo. Systemowe wsparcie dla wychowywania dzieci również jest możliwe. I tutaj warto wspomnieć o programie 500+, którego choć nie jestem zwolennikiem, to trzeba mu przyznać ważny atut. Wiele kobiet przez to świadczenie zdecydowało się na ograniczenie aktywności zawodowej i poświęcenie się opiece nad dziećmi, przynajmniej w większym zakresie. Choć zarówno budżet jak i gospodarka traci bardzo wiele na tym przedsięwzięciu to nie sposób odmówić, że jest to ważny i pozytywny impuls skłaniający do polepszenia standardu rodzicielstwa.

CZYTAJ TAKŻE: Rewolta przeciw współczesnemu światu

Jednym z głównych problemów dzisiejszego świata jest zwiększająca się, mimo automatyzacji, eksploatacja człowieka. Ekonomicznie zmusiliśmy kobiety do pracy, co odbiło się zarówno na dzietności jak i jakości samego życia rodzinnego. I tutaj też nie da się ukryć, że emancypacja kobiet dała im możliwość usamodzielnienia się ekonomicznego, co sprawia, że kobiety z większą ufnością mogą patrzeć w przyszłość. Jest to niewątpliwie cywilizacyjny sukces, jednak odbył się on kosztem podstawowego fundamentu cywilizacji – rodziny. Powinniśmy szukać odpowiedzi na nadchodzące problemy naszego społeczeństwa. Świat poświęca się w tym momencie walce z globalnym ociepleniem. Jest to oczywiście kierunek słuszny, jednak my jako konserwatyści, narodowcy czy szerzej – prawica; powinniśmy podjąć debatę na temat problemu rozkładu polskiej rodziny. Rzutuje to głównie na dzietność, a co za tym idzie na demografię Polski. Źródłem tych problemów są oczekiwania ekonomiczne i konsumpcyjne młodych ludzi a także realne problemy z zabezpieczeniem swojej przyszłości. Żyjemy w czasach, gdy posiadanie własnego, nieobarczonego kredytem mieszkania jest luksusem. To rzeczy, na których musimy się skupić aby pozwolić rodzinie na rozwój oraz przywrócenie wychowawczej funkcji rodzicielstwa.

Niestety, jak zawsze w wypadku spraw i problemów wielkich rozwiązania nawet jeśli są zarysowane, to nie są nigdy łatwe. Dziś jesteśmy świadkami upadku autorytetów, upadku życia wspólnotowego, upadku wartości i moralności. Zwycięzcą okazuje się pusta popkultura, konsumpcjonizm i hedonizm. Młody człowiek nie tyle poddaje się temu światu, co wręcz nie poznaje innej rzeczywistości. Nie widzi on alternatywy wobec pustego życia dla samego życia. W takim środowisku, teoretycznie wyzwolonego olbrzymiego świata wyrasta współczesny homo consumus, człowiek konsumujący. Musimy jako prawica wyjść ze swojej strefy komfortu i patrzeć na rzeczywistość oczami innych uczestników życia społecznego. Katolicyzm jest pochowany po kościołach, zaś narodowcy organizują spotkania rozwojowe dla swojego zamkniętego grona. Wejście w kanały komunikacji z młodymi Polakami nie jest łatwym zadaniem, jednak im szybciej poświęcimy temu uwagę, tym szybciej rozpoczniemy pracę nad przywróceniem w narodzie odpowiedniego ładu opartego o wartości rodzinne. Paradoksem jest, że homo consumus jest niewolnikiem samego siebie, swoich prymitywnych pragnień i rzekomej wolności. Jest to człowiek zamknięty na to, co może mu zaoferować świat, człowiek siedzący w bańce doraźnych przyjemności. Celem naszym winno być przebicie tej bańki.

Piotr Zduńczyk

Adam Szabelak

Czytaj Wcześniejszy

Poznańscy anarchiści zostaną wyrzuceni z Rozbratu?

Czytaj Następny

Kard. Stefan Wyszyński: Kościół a duch kapitalizmu

  • Ciekawy tekst... Wiele teoretyczych rozważań na ten temat konsumpcjonizmu napisano na łamach antysystemowych mediów zarówno „prawicy” (głównie nacjonaliśc, ale też niekiedy bardziej umiarkowane środowiska np. Klub Jagielloński) ale też lewicy (np. Nowy Obywatel)... 

    Pytanie jednak jak zrealizować antykonsumpcyjny wzorzec w praktyce. 

    Ciekawe artykuły w tym temacie to chociażby:

    Artur Szabelak: Rewolta przeciw współczesnemu światu
    https://narodowcy.net/adam-szabelak-rewolta-przeciw-wspolczesnemu-swiatu/

    Marcin Pogorzelski: Rekonstrukcja męskości w świecie ponowoczesnym
    https://xportal.pl/?p=30484

    Ronald Lasecki: Do przyjaciół antysystemowców
    https://xportal.pl/?p=37185

  • Polecam niezwykle ciekawy artykuł - pogłębiona analiza ruchu LGBTQ jako awangardy kultury hiperkonsumpcjonizmu w ramach późnego kapitalizmu. Znakomita analiza dająca odpowiedź na nurtujące wielu pytanie: dlaczego wielki kapitał wspiera LGBTQ?
    https://myslpolska.info/2021/06/01/miesiac-dumy-czyli-dlaczego-korporacje-kochaja-lgbt/

    LGBTQ i kapitalizm
    https://narodowcy.net/lgbt-i-kapitalizm/

    Warto polecić też teksty dostępne na brazylijskim portalu Nova Resistencia
    http://novaresistencia.org/tag/liberalismo-cultural/
    To z czym mamy do czynienia to „kulturowy liberalizm” (LGBTQ, teoria Queer, aborcja, konsumpcjonizm, uzależnienie od socialmediów) - to nie jest „kulturowy marksizm” tylko ideologia światowego kapitału spekulacyjno-finansowego związanego z korporacjami finansowymi inwestującymi w obszarze nowoczesnych technologii: facebook, google itd. Dalszym rozwojem tych koncepcji i antyludzkich praktyk są realizacje projektu transhumanistycznego, eksperymenty nad embrionami ludzkimi ale też - czego woli nie uwzględniać zachodnia „prawica” pochłonięta walką z „klimatyzmem” także niszczenie przyrody np. wycinanie lasów dla zysku, eksperymenty na zwierzętach w ramach tworzenia nowoczesnej medycyny, kosmetyków itd.)

  • Co do samego określenia „homo sovieticus” - zostało ono stworzone przez rosyjskiego socjologa Aleksandra Zinowjewa. Warto jednak przypomnieć że Zinowjew był równie, a nawet bardziej krytyczny wobec kultury i modelu człowieka jaki istnieje na kapitalistycznym Zachodzie (kierującego się realizacją potrzeb konsumpcyjnych w ramach kapitalizmu, pozbawionego dążeń duchowych, biernego konformisty) - jego analizy dotyczące zachodu są niezwykle aktualne, niestety teksty te są w zdecydowanej większości do dziś nie przetłumaczone na język polski

  • Polecam ten artykuł bezkompromisowego bojownika pro-life z USA. Ciekawa opinia na temat poparcia dla aborcji (znanego z wulgarnych protestów tzw. „Strajku Kobiet”) i ogólnie przemysłu aborcyjnego funkcjonującego jako najniższy poziom zdegenerowanego kapitalizmu. 

    CYTAT:
    „I naprawdę nie rozumiem procesu psychologicznego, który zachodzi w podejmowaniu pracy w klinice aborcyjnej. Aby uczestniczyć z bliska w codziennym mordowaniu i rozdzieraniu ciał dzieci potrzeba bardzo nieczułej duszy. Jedynie męty nowoczesności wychowane w kulturze egoizmu i śmierci mogą się odnaleźć pracując w klinice aborcyjnej. Niektórzy są tam tylko dla pieniędzy i są obojętni wobec kwestii moralnych lub politycznych odnoszących się do problemu aborcji. Wielu z nich to mierni lekarze-najemnicy chcący uzyskać jak najwięcej pieniędzy jak to możliwe z wykonania stosunkowo prostej procedury. Dalej są aborcjoniści ideologiczni. Są najniższym wspólnym mianownikiem skrajnego egalitaryzmu ścieków liberalizmu. Ci ludzie nienawidzą życia,widzą macierzyństwo jako kalectwo dane kobietom z natury i używane przez mężczyzn aby utrzymać kobiety w poddaństwie. Widzą siebie jako wyzwolicieli zrywających łańcuchy patriarchalnego niewolnictwa.

    Nic nie jest bardziej nie obrazuje zdegenerowanego charakteru amerykańskiego społeczeństwa niż zrobienie z aborcjonistki Lyons heroicznej ofiary. Aborcja jest vomitorium nowoczesności a aborcjonista jest asystentem który pomaga opasłym imprezowiczom wymiotować, aby mogli powrócić do zgniłej uczty materializmu i samozadowolenia.”

    CAŁOŚĆ: https://xportal.pl/?p=5555

    Inne teksty autora (między innymi o systemie więziennictwa w USA: „Crime and Punishment” oraz „Supermax Prison Issues ” - ukazujące totalitarne oblicze kapitalistycznej cywilizacji, teksty można określić jako swego rodzaju prawicowy dodatek do krytyki oświeceniowej i post-oświeceniowej cywilizacji więziennej która zawarta jest w pracach lewicowych postmodernistów takich jak Foucaulta „Nadzorować i karać”):
    https://armyofgod.com/EricRudolphHomepage.html

  • No cóż. Ta diagnoza bardzo trafna, jednak rozwiązań brak. Podany został pewien ideał społeczeństwa i rodziny. Ideał także słuszny i trafny, ale jak tego dokonać?

  • Świat zmienia się o wiele szybciej niż kiedykolwiek. Trudniej dlatego tym zmianom się przeciwstawić. Ideologie, o których nie śniło mi się 20 lat temu dziś są w głównym nurcie, to olbrzymi problem.

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *