O reparacjach niemieckich i dlaczego nam się należą

Temat reparacji od Niemiec został pierwszy raz poruszony w Polsce w 2004 roku. Za projektem opowiedziała się ówczesna partia rządząca jak i cała opozycja. Musiało jednak upłynąć 18 lat, zanim wszczęto jakiekolwiek praktyczne działania mające na celu uzyskanie pieniędzy od Niemców za skutki wojny. Berlin ostro zareagował na wieść o reparacjach i uruchomił swoją tubę propagandową oskarżając Polaków o fałszerstwo historii. Pod dyktando Niemiec gra również polska lewica, która wykorzystuje temat jako grę polityczną, a nie sprawiedliwość dziejową.

Temat reparacji powraca

O reparacjach wojennych znowu stało się głośno po 18 latach, kiedy w dniu 1 września, w 83. rocznicę wybuchu II wojny światowej PiS ogłosiło, że oficjalnie wystąpi po odszkodowanie od Niemiec. Podczas konferencji odbywającej się na Zamku Warszawskim przedstawili raport stworzony przez Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej. Dokument liczy kilkaset stron i został podzielony na 3 tomy. Suma polskich strat została wyliczona w nim na 6 bilionów 200 miliardów zł.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że raport zostanie przesłany do niemieckich dyplomatów, a dyskusja będzie się toczyć na szczeblu międzynarodowym.
W najbliższym czasie możemy się spodziewać noty dyplomatycznej. Noty dyplomatycznej, która będzie podparta bardzo dokładnymi analizami, materiałami, które nie tylko pokazują nasze racje od strony moralnej, historycznej, ale także od strony politycznej i prawnej” - zapowiedział Mateusz Morawiecki.

Podczas konferencji dodano, że zmuszenie Niemiec do spłaty reparacji może zająć nawet kilka lat.

Jak raport odebrano w Niemczech?

Raportu odszkodowań spotkał się z mocną krytyką ze strony niemieckiego rządu. Rzecznik niemieckiego MSZ stwierdził, że Berlin nie zajmie się odszkodowaniami i taka decyzja zapadła już wiele lat wcześniej. „Stanowisko niemieckiego rządu nie uległo zmianie, sprawa reparacji została zamknięta – stwierdził rzecznik niemieckiego MSZ. „Polska już dawno, bo w 1953 r., zrzekła się dalszych reparacji i kilkakrotnie potwierdzała to zrzeczenie. To podstawa obowiązującego obecnie porządku europejskiego”. – dodał.

CZYTAJ TAKŻE: Niemiecki ekspert przyznaje: „Zbudowaliśmy Polskę jako kraj taniej siły roboczej”

Sprawa reparacji została również pochwycona przez niemieckie media, gdzie trafiła na pierwsze strony gazet. Niemieckie portale informacyjne szerzą dezinformacje, jako byłaby to zaplanowana antyniemiecka kampania, a Polska zrzekła się reparacji wiele lat temu. Niemieckie wydawnictwo „TAZ” napisało tak:

„Oczywiście urzędnicy PiS nigdy o tym nie wspominają w swoich antyniemieckich kampaniach nienawiści i wyborach . Lider partii Jarosław Kaczyński i premier PiS Mateusz Morawiecki niestrudzenie twierdzą, że Polska – w przeciwieństwie do wszystkich innych państw-ofiar wojny – nigdy nie otrzymała reparacji od Niemiec. To nieprawda, ale wielu Polaków to jeszcze chwyta, bo telewizja państwowa od lat karmi ich tą PiS-owską propagandą.”

Dokładnie taką samą retorykę obrał jeden z największych portali informacyjnych „Welt”:

„PiS chce zmobilizować swój elektorat antyniemiecką retoryką . To jest klasycznie krótkowzroczne, tak: zła polityka. Bo między państwami chodzi o umożliwienie wspólnej przyszłości. Polska potrzebuje Niemiec jako partnera, zwłaszcza w obliczu poważnych wyzwań, jakie stawia wojna agresji Putina na Ukrainę i jej przewidywalne konsekwencje polityczne. Wiedzą o tym wszyscy w Polsce – wszyscy oprócz nacjonalistów.”

Niemiecki negacjonizm

Niemcy wprowadzają w błąd opinię publiczną, mówiąc między innymi, że Polska dostała już część reparacji w postaci ziem zachodnich. Tymczasem decyzja o transferze niemieckich terytoriów nie była w ogóle z Polską konsultowana, ale została podjęta odgórnie przez Związek Sowiecki. Ziemie zachodnie nie były więc reparacjami, lecz rekompensatą za odebrane Kresy Wschodnie, które stanowiły prawie połowę ziem polskich zagarniętych przez Sowietów. Należy podkreślić, że Polska była w tym bardzo poszkodowana, gdyż mimo tego podarunku, byliśmy zmuszeni płacić Związkowi Sowieckiemu reparacje. Eksportowaliśmy węgiel ze Śląska do ZSRS za 10 proc. światowej ceny. Nie pokrywało to nawet kosztów wydobycia surowca.

Drugim mitem jest zrzeczenie się reparacji od Niemiec w 1953 roku. Niemcy były podzielone pomiędzy kontrolowaną przez Aliantów RFN  a sowiecką NRD, a Polska zrzekła się reparacji wyłącznie od NRD, co zresztą odbyło się pod presją i nadzorem ZSRS. Polska nie była wtedy (podobnie jak NRD) suwerennym państwem. Współczesne zjednoczone Niemcy są oficjalnie kontynuatorem Niemiec Zachodnich, więc roszczenia są jak najbardziej zasadne.

Polska była wyjątkiem w przyznawaniu odszkodowania. Reparacje niemieckie od 1945 roku dostały takie kraje jak: Albania, Australia, Belgia, Czechosłowacja, Kanada, Dania, Egipt, Francja, Grecja, Indie, Luksemburg, Norwegia, Nowa Zelandia , Holandia, RPA, Wielka Brytania, USA oraz Jugosławia.

Opozycja adwokatem Niemiec

Polskie stanowisko ws. reparacji znajduje się pod ciągłą krytyką, ale nie tylko Niemców, ale również... polskiej lewicy i liberałów.

„Tu nie chodzi o żadne reparacje od Niemiec, tu chodzi o kampanię polityczną, tu wewnątrz. Jarosław Kaczyński tego nie ukrywa, że na tej antyniemieckiej kampanii chcą odbudować poparcie dla partii rządzącej – powiedział Donald Tusk.

Te słowa Tuska były cytowane przez niemieckie czasopismo „Tagesschau”.

Lider opozycji prezentował jeszcze kilkanaście lat temu zupełnie inne stanowisko. W 2004 roku głosował za projektem uchwały przyznania Polsce reparacji, a także wygłosił przemówienie w sejmie:

„Naprawdę powinniśmy, niezależnie od tego, z której strony sali siedzimy, wspólnie doprowadzić do powstania takiego projektu uchwały, który wyposaży nasz rząd w skuteczne instrumenty dochodzenia sprawiedliwości historycznej i finansowej w relacjach polsko-niemieckich w kontekście tych zdarzeń, o których mówimy. Jestem przekonany o tym, że polska polityka trochę inaczej niż do tej pory, szczególnie w relacjach polsko-niemieckich, wymaga wyjątkowych kompetencji, wyjątkowej solidarności politycznej Polaków i osadzenia w historii inaczej, niż chcieli tego trochę naiwni politycy polscy i niemieccy wówczas, kiedy mówili, że historię można odłożyć ad acta – oznajmił Donald Tusk w 2004 roku.

Za projektem ustawy 18 lat temu głosował również były prezes PO, Grzegorz Schetyna, lecz on również przybrał antypolskiego tonu.

„Nie uważam, żeby przyszły rząd złożony z ugrupowań demokratycznych wrócił do sprawy reparacji wojennych od Niemiec. To, co dzisiaj robi komisja Mularczyka i Kaczyński, jest tylko grą dla polityki wewnętrznej – Powiedział Schetyna podczas wywiadu w RMF FM.

Według niego sprawa została zamknięta w 1953, kiedy marionetkowy rząd PRL zrzekł się reparacji. Zapewnił, że gdyby doszedł do władzy, wycofałby polskie żądania.

„Potrzebujemy odbudowy relacji z Niemcami i wspólnej walki o to, żeby Niemcy były dla Polski partnerem, a nie wrogiem czy przeciwnikiem, tak, jak chce tego PiS. Uważam, że dzisiaj kwestia reparacji jest zamknięta” – oznajmił.

CZYTAJ TAKŻE: Czy Niemcy są współodpowiedzialne za zatrucie Odry?

Reparacje są krytykowane nie tylko ze strony KO, ale szeroko pojętej liberalnej  opozycji. Wszyscy, niezależnie od partii przybrali jeden ton.

Szymon Hołownia nazwał polskie żądania „brednią” na swoim koncie Twitter.

Włodzimierz Czarzasty z Lewicy straszy, że wzięcie niemieckich reparacji poskutkuje pogorszeniem się relacji z Unią Europejską” oraz  porównuje to do „nagonki na LGBT i kobiety”.

Pytanie jest takie? Dlaczego dziś i dlaczego teraz ten temat wraca? Temat wraca, ponieważ trzeba czymś przykryć temat braku środków z KPO, a także nieumiejętność w ściąganiu tego co się Polsce należy, za czym głosował polski parlament. PiS kiedy jest bezradny zawsze szuka wroga. Raz są to Niemcy, raz są to środowiska LGBT, raz są to kobiety, czy też nauczyciele.

Polskie straty nie zostały zrekompensowane

Polska od 1939 roku doświadczyła 6 letniej okupacji przez Rzeszę Niemiecką, podczas której doznała straszliwych strat. Była eksploatowana surowcowo, zniszczono wiele miast, Polaków wywożono na roboty przymusowe, a zrabowanych dzieł sztuki i kultury nie zwrócono do dziś. Mimo, że kwota 6 bilionów złotych jest mocno na wyrost, bo takiej sumy nie dostał nawet ZSRS, który został bardziej „poszkodowany” na wojnie niż Polska, to powinniśmy ubiegać się o przynajmniej część pieniędzy i zwrot zrabowanych dóbr.

Również większość Polaków uważa, że Polska powinna domagać się odszkodowań za gigantyczne straty, jakie poniosła w czasie II wojny światowej. W najnowszym badaniu IBRIS „tak” odpowiedziało 51,1% ankietowanych.

Polska nie jest jedynym krajem, który domaga się od Niemiec reparacji za zniszczenia wojny światowej. Takie żądania złożyło w kwietniu 2021 r. greckie MSZ. Grecja swoje straty oszacowała na sumę 289 mld euro, to wynik zniszczeń wojennych i przymusowej pożyczki, którą Grecja musiała udzielić niemieckiemu Reichsbankowi. Rząd federalny Niemiec również odrzucił te żądania.
Domaganie się reparacji należy do polskiej racji stanu i dyskusja o nich powinna toczyć się do skutku, choćby mimo upływu 200 lat.

Źródła: welt.de, RMF24

Damian Drozd

Czytaj Wcześniejszy

Przez Polskę i Ukrainę przebiegnie rurociąg transportujący oleje roślinne

Czytaj Następny

Od 1 września polskie myśliwce chronią słowackie niebo

Komentarze

  • moge uważać morawieckiego za pinokia kłamce ale reparacje od niemców to słuszna sprawa.

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *