W najnowszym numerze pisma Glaukopis ukazał się tekst prof. Rafała Łatki z Biura Badań Historycznych IPN na temat powiązań kard. Gulbinowicza z SB. Pod skrzydłami kardynała rozwinęli się m. in. abp Sławoj Leszek Głódź, bp Edward Janiak czy abp Marian Gołębiowski, którzy stali się negatywnymi bohaterami filmów braci Sekielskich. Tomasz Terlikowski nazwał Gulbanowicza „jednym z węzłów lawendowej sieci”.
Kard. Gulbinowicz, jak informuje prof. Łatka, utrzymywał bliskie stosunki z SB, nie będąc jednak tajnym współpracownikiem. W aktach widniał jako kandydat na tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Henryk”. Przez pewien okres był również traktowany jako kontakt operacyjny lub osobowe źródło informacji. Jednocześnie, na zewnątrz Gulbinowicz kreował się na zatwardziałego opozycjonistę. Nigdy też nie wchodził w konflikty z kard. Stefanem Wyszyńskim udając pełną lojalność.
Tekst prof. Rafała Łatki o kardynale Gulbinowiczu, rekomendowany przez @Cenckiewicz, powinien wywołać w polskim Kościele trzęsienie ziemi. Kariery wielu - abp Głódzia, i biskupów Tyrawy czy Janiaka - związane są z kardynałem. On jest jednym z węzłów lawendowej sieci. pic.twitter.com/9c1Bk0Wi9l
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) July 27, 2020
Rozmowy Gulbinowicza z SB zaczęły się w 1969 roku, gdy był jeszcze księdzem. Niedługo później został biskupem. Służby ewidentnie dążyły do tego, aby pozyskać współpracownika będącego wysoko w hierarchii kościelnej. Z drugiej strony, Gulbinowicz prawdopodobnie oczekiwał układów z władzą jako przyszły ordynariusz oraz z powodu kompromitujących materiałów na temat księdza, jakie były w posiadaniu SB. Jak jednak zaznacza Łatka nie ma tu mowy o molestowaniu seksualnym czy pedofilii.
Rozmowy z Gulbinowiczem prowadził ppłk Józef Maj. Rozmowy z duchownymi w latach 70. prowadzone były w inny sposób niż z ludźmi z innych środowisk. Agenci zdobywali zaufanie duchownych, np. nie wymagając podpisywania deklaracji lub wmawiając im, że działają dla dobra kościoła i państwa.
CZYTAJ TAKŻE: Kobieta inwigilująca ks. Blachnickiego działa dziś na rzecz LGBT i doradza Trzaskowskiemu
Kard. Gulbinowicz w czasie rozmów z komunistami miał przyjmować różne upominki, co stawia go w zdecydowanie negatywnym świetle. Pozostając w dobrych układach z władzami wojewódzkimi był wolny od esbeckiej inwigilacji w czasie przebywania w Białymstoku. Został wybrany metropolitą wrocławskim dzięki komunistycznej władzy, która popierała jego nominację. Uważali, że jest on nielojalny wobec kard. Wyszyńskiego.
Duchowny miał świadomość szkodliwości rozmów z bezpieką. Dowodem na to są jego przestrogi dotyczące współpracy z SB skierowane do olsztyńskich seminarzystów, kiedy pełnił funkcję rektora.
Gulbinowicz został kardynałem w maju 1985 roku. Gratulacje otrzymał od samego Wojciecha Jaruzelskiego. Wtedy też stwierdził, że rozmawiać z bezpieką będzie wyłącznie na drodze formalnej, jako przedstawiciel Episkopatu. Propozycje rozmów z pułkownikami stały się dla niego ujmą, nie pomogło nawet ściągnięcie płk Maja z emerytury. Prof. Łatka stwierdza, że duchowny odmówił rozmów, ponieważ uważał, że SB nie są już w stanie nic więcej mu zaoferować. Myślał, że w karierze kościelnej osiągnął już wszystko co mógł.
Pod skrzydłami Gulbinowicza rozwinęli się m. in. abp Sławoj Leszek Głódź, bp Edward Janiak czy abp Marian Gołębiowski, którzy stali się negatywnymi bohaterami filmów braci Sekielskich. Sam autor artykułu nie określa jednoznacznie negatywnie ani jednoznacznie pozytywnie postaci kard. Gulbinowicza. Stwierdza, że jego podwójne życie i rozmowy z SB ta historia jest ciekawa, a dalsze badania czasów PRL-u mogą przynieść jeszcze wiele informacji.
CZYTAJ TAKŻE: Czy Wojskowe Służby Informacyjne brały udzał w powstaniu TVN-u?
źródło: onet.pl / rp.pl / isakowicz.pl