Rzecz o wolności słowa na uniwersytetach

Wczoraj na Uniwersytecie Jagiellońskim odbył się wykład „Reinkarnacja - transmigracja duszy” na którym pojawili się moi koledzy i koleżanki z Krakowa, lecz zostali dosyć stanowczo wyproszeni po próbie rozwinięcia transparentu, którego projekt obrazuje poniższy tekst (jedna z koleżanek trafiła na SOR i spędziła tam ponad 7 godzin...).

Dlaczego? Ktoś kto chce wierzyć w reinkarnację ma do tego pełne prawo - chociaż mnie, jako katolikowi, się to nie podoba. Sprzeciw budzi coś zupełnie innego.

W pełni rozumiem pewne ograniczanie treści trafiających w mury uniwersytetu, przecież każda recenzja naukowa jest swego rodzaju cenzurą. Jednak nie zawsze na uczelniach odbywają się spotkania o charakterze stricte naukowym. Alma Mater Jagellonica i inne szkoły wyższe zawsze (lub prawie zawsze) były neutralnym gruntem, na którym studenci konfrontować mogli zróżnicowane postawy wobec otaczającej ich rzeczywistości. Czy coś się zmieniło? Czy uniwersytety przestały akceptować pluralizm dyskusji, a przekształciły się w miejsca politycznej i ideologicznej indoktrynacji? Moim zdaniem nie jest jeszcze tak źle, chociaż pojawiają się pierwsze objawy tej niebezpiecznej tendencji. 13 grudnia 2017 roku prorektor UJ ds. Collegium Medicum i dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie wskutek protestów partii Razem podjęli decyzję o odwołaniu konferencji „Prawo dziecka do życia” uzasadniając to „ewentualnym zagrożeniem dla prawidłowego funkcjonowania szpitala w jej trakcie”. W jaki sposób funkcjonowanie szpitala było zagrożone nie przedstawiono.

W marcu 2017 roku odwołano spotkanie z uznaną w świecie działaczką anty-aborcyjną, Rebeccą Kiessling, podobno na skutek protestów studentów. Petycję wystosowaną przez m.in. przeróżne sekcje kół naukowych studentów filozofii UJ (w tym Sekcję Krytyki Marksistowskiej KNSF UJ), Federacją Anarchistyczną i bojowniczki o wolność aborcyjną podpisało 1500 osób tylko, że… w internecie, gdzie poparcie wyrazić mogła każda osoba mająca dostęp do sieci na świecie. Ilu studentów UJ faktycznie protestowało? Prawdopodobnie, oprócz grupy bezpośrednio zaangażowanych, niewielu. Spotkania z Rebeccą Kiessling nie dochodziły do skutku także na uczelniach w Warszawie, Wrocławiu czy Toruniu – za każdym razem na skutek protestów skrajnego lewactwa.

W październiku 2017 roku spotkanie z holenderską działaczką pro-life Irene van der Wende zostało odwołane w ostatniej chwili przez władze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie twierdzące, że mówienie o osobistych przeżyciach jest ideologizacją tematu… Jak można mówić o tym co czuje kobieta po dokonaniu aborcji bez rozmowy o osobistych przeżyciach? Wysłuchiwanie świadków historii którzy pamiętają rzeź wołyńską lub przetrwali Holokaust także będzie ideologizacją? Przecież ludobójstwo na Wołyniu ciągle jest obecna w dialogu polsko–ukraińskim i stanowi ość niezgody, a ustawa o IPN penalizująca kłamstwa o udziale narodu polskiego w zagładzie Żydów w ostatnich miesiącach pogarsza znacznie stosunki na linii Warszawa - Tel-Aviv.

Lista nieuzasadnionej cenzury na polskich uczelniach jest o wiele dłuższa i nie dotyczy ona tylko spotkań o tematyce aborcyjnej. Wystarczy wspomnieć odwołane spotkanie z założycielami Ruchu Narodowego w 2013 roku (z powodu „niezaproszenia nikogo z drugiej strony sceny politycznej” - takie stanowisko nie przeszkadzało uczelni organizować spotkań z np. Adamem Michnikiem) lub cofnięcie zgody przez UMCS na koncert zespołu Hungarica „mając na uwadze odbiór społeczny” (czyli oczywiście list partii Razem do rektora uczelni – żadnych innych protestów nie stwierdzono).

Ten kto najgłośniej krzyczy nie zawsze ma rację – uczelnia nie jest miejscem na populizm, a zatykanie uszu przystoi dzieciom, które nie chcą burzyć swojej uporządkowanej wizji świata, a nie największym polskim uniwersytetom, kuźniom elit, które mają w przyszłości kierować naszym krajem. Naturalną konsekwencją myślenia jest możliwość urażenia i bycia urażonym. Nie bójmy się tego. Zabranianie wolności dyskusji w imię „tolerancji” lub innych pseudowartości jest drogą donikąd.

Adam Szabelak

Czytaj Wcześniejszy

„Czas pojednania się skończył”: w RPA chcą pozbawić białych ziemi bez odszkodowań

Czytaj Następny

Fake news po katalońsku - separatystyczne media nazywają wszechpolaków paramilitarną bojówką

Zostaw Odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *